Coraz dalej od 6 zł. Nowa prognoza dla paliw
Kurs ropy zmierza w kierunku najniższego od czasów pandemii COVID-19. Ceny rynkowe ostro zanurkowały po tym, jak kartel OPEC+ zdecydował o dalszym przyspieszeniu zwiększania produkcji. Co to oznacza dla kierowców Polsce? Ceny będą znacząco oddalać się od 6 zł za litr paliwa.
Kontrakty terminowe na ropę Brent spadły o 90 centów (1,47 proc.) do 60,39 dolarów za baryłkę, podczas gdy amerykańska ropa West Texas Intermediate (WTI) potaniała o 98 centów (1,68 proc.) do 57,31 dolarów. Ceny otworzyły poniedziałkową sesję na najniższych poziomach od 9 kwietnia, choć później część strat została odrobiona. Obecne spadki pogłębiają straty z poprzedniego tygodnia, kiedy to Brent stracił 8,3 proc., a WTI 7,5 proc.
Według analityka Saxo Bank Ole Hansena, na obniżki cen wpłynęły obawy o rosnącą podaż po tym, jak Arabia Saudyjska zasygnalizowała, że może funkcjonować w środowisku niższych cen przez dłuższy czas. Czynnik ten przeważył nad optymizmem związanym z możliwymi skutkami rozmów między Stanami Zjednoczonymi a Chinami ws. ceł, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na popyt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak buduje satelity i systemy kwantowe - wprowadza Polskę do kosmicznej elity - Grzegorz `Brona
Przyspieszenie zwiększania produkcji i konsekwencje dla rynku
W sobotę OPEC+ zgodził się na przyspieszenie zwiększania wydobycia ropy po raz drugi z rzędu, podnosząc produkcję o 411 000 baryłek dziennie od czerwca. Wzrost sprawi, że łączne zwiększenie produkcji w okresie kwiecień-czerwiec wyniesie 960 000 baryłek dziennie.
Źródła z OPEC+ poinformowały Reutersa, że grupa może całkowicie wycofać dobrowolne cięcia produkcji do końca października, jeśli członkowie nie poprawią zgodności z przydzielonymi im kwotami wydobycia. Arabia Saudyjska naciska na przyspieszenie wycofywania wcześniejszych cięć produkcji, aby ukarać Irak i Kazachstan za nieprzestrzeganie limitów wydobycia.
Zwiększenie produkcji, zainicjowane przez Arabię Saudyjską, ma na celu zarówno rzucenie wyzwania amerykańskiemu wydobyciu z łupków, jak i ukaranie członków, którzy korzystali z wyższych cen, jednocześnie lekceważąc swoje limity produkcyjne - stwierdził Hansen.
Prognozy cenowe i globalne zapasy ropy
Po decyzji OPEC+ banki inwestycyjne Barclays i ING obniżyły swoje prognozy dla cen ropy Brent. Barclays zmniejszył ją o 4 dolary do 66 dolarów za baryłkę na 2025 rok i o 2 dolary do 60 dolarów na rok 2026. Z kolei ING przewiduje, że średnia cena Brent w tym roku wyniesie 65 dolarów, w porównaniu z wcześniejszą prognozą 70 dolarów.
Analitycy ING pod przewodnictwem Warrena Pattersona zauważyli w raporcie, że "rynek ropy zmaga się ze znaczną niepewnością dotyczącą popytu w związku z ryzykiem taryfowym. Ta zmiana w polityce OPEC+ dodaje niepewności po stronie podaży".
Na ceny ropy wpływają również powszechne obawy przed recesją w USA i słaby popyt na importowane paliwa rafinowane - wskazał główny ekonomista Vortexa David Wech. Dodał, że od połowy lutego widać wzrost globalnych zapasów ropy o około 150 milionów baryłek w zbiornikach lądowych i na tankowcach na morzu.
Co z cenami w Polsce?
Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ, ekspert ds. rynku paliwowego, w rozmowie z money.pl nie ma wątpliwości, że kierowcy będą tankować coraz taniej.
Według mnie w niedługim czasie - a wybory będę temu sprzyjać - zobaczymy średnią cenę zbliżoną do poziomu 5,5 zł. Najtańsze stacje będą oferować cenę w granicach 5,19 zł za litr benzyny - przewiduje Czopek.
Podkreśla, że polscy kierowcy już dziś nie mają zbytnich powodów do narzekań. - Obecnie hurtowe ceny paliw na poziomie 5,4 brutto za litr - bez uwzględnienia rabatów handlowych, które zwykle sięgają kilku groszy - wskazują, że teraz średnia cena podstawowych paliw na stacjach powinna wynosić ok. 5,7 zł za litr - mówi.
- Oczywiście nadal cena jest wyższa, ale częściowo wynika to z faktu, że właściciele stacji paliw po okresie majówkowym wybrali drogę stosowania obniżek poprzez specjalne rabaty, zamiast wprost obniżać ceny na pylonach - zauważa ekspert. - Obecnie promocje te wygasają i należy spodziewać się zmian cen paliw, w kierunku znacznego oddalenia od cyfry 6 - podsumowuje Czopek.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl