Resort kierowany przez Jadwigę Emilewicz przygotował raport, którego na wtorkowym posiedzeniu rządu wysłuchali wszyscy ministrowie. Oto co znalazło się w prezentacji przygotowanej przez ministerstwo.
Przede wszystkim - wyniki sektora handlu detalicznego. W raporcie czytamy bowiem, że "pod względem sprzedaży 2018 rok był najlepszy od dekady". Skąd ten rekord? Przede wszystkim dzięki pogodzie.
Właśnie warunki pogodowe sprzyjają sprzedaży w sklepach małych i specjalistycznych. Mowa tu choćby o papierosach czy napojach, w tym także alkoholowych.
Za rok wszystkie niedziele w miesiącu mają być niehandlowe. To oficjalna rekomendacja Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. Również dlatego, że Polacy mają - według badań "Solidarności" - popierać te rozwiązania.
Polacy sceptyczni
W rzeczywistości jednak nie jest tak różowo, jak mogłoby to wynikać z badań "Solidarności". A więc organizacji związkowej, która była jednym z największych orędowników ograniczenia handlu.
Okazuje się bowiem, że Polacy wcale nie są zadowoleni z takich regulacji. Sondaże na ten temat są coraz gorsze.
Odsetek osób popierających zakaz handlu obowiązujący w 2019 roku wyniósł 37 proc. i jest o cztery punkty procentowe niższy niż w pierwszej fali badania przeprowadzonego w listopadzie 2018 roku – wynika z badań Maison&Partners na zlecenie ZPP, o którym pisaliśmy we wtorek. Co ciekawe, przeciwnikami są również osoby pracujące w handlu.
Podobnie jest w przypadku regulacji, jakie czekają nas w przyszłym roku - zakazu handlu we wszystkie niedziele. Tylko 32 proc. badanych oceniło go pozytywnie, podczas gdy w listopadzie 2018 roku było ich 35 proc.
Z kolei pod koniec marca pisaliśmy o innym sondażu, w którym poparcie dla przepisów również maleje. 31 proc. wyborców PiS nie chce, by od przyszłego roku zakaz handlu obowiązywał w cztery niedziele w miesiącu - wynika z sondażu IBRIS, przeprowadzonego na zlecenie Radia Zet. Pomysł coraz mniej podoba się również elektoratowi PSL.
Małe sklepy? Znikają, ale wolniej
Jakie jeszcze argumenty ma ministerstwo? Jego przedstawiciele wskazują, że w handlu rośnie zatrudnienie, a liczba małych sklepów nie maleje tak szybko. "Obserwujemy wyhamowanie tendencji spadkowych, jeśli chodzi o liczbę sklepów i poziom sprzedaży, wśród najmniejszych placówek handlowych" - pisze MPiT.
Jak jednak widzimy w raporcie, liczba małych placówek spadła dość istotnie, bo o ponad 6 proc. w porównaniu z 2017 rokiem. Z kolei jedyne formaty, które stale zwiększają swoją obecność na polskim rynku to... dyskonty, supermarkety oraz sklepy cukiernicze i monopolowe. Liczba pozostałych natomiast stale maleje.
Na uwagę zasługuje również fakt, że w handlu zarobki nie należą do najwyższych. "Wysokość wynagrodzenia w mikroprzedsiębiorstwach wykazuje poza tym silne skorelowanie z wysokością płacy minimalnej, co może wskazywać, że zatrudnione tam osoby otrzymują często najniższe, przewidziane prawem wynagrodzenie" - czytamy w raporcie MPiT.
Wniosek? Nie zmieniajmy przepisów
Jednocześnie resort podkreśla, że w Polsce jest bardzo dużo sklepów, niemal najwięcej w Europie. "Przykładowo w Polsce średnio na 10 tys. mieszkańców przypada 25 sklepów, gdy w Francji 2, a w Hiszpanii 11" - czytamy w raporcie. Z kolei we Włoszech liczba ta wynosi 21, a na Węgrzech - 20.
Ponadto ministerstwo przedsiębiorczości powołuje się na liczne badania, które wskazują, że Polacy niedziele spędzają z rodziną, poświęcają czas na rekreację na świeżym powietrzu.
Wniosek? Nie zmieniajmy nic w ustawie, zostawmy ją tak, jak jest obecnie. A małe sklepy niech się konsolidują. "Na obecnym etapie rozwoju handlu konsolidacja pozwala utrzymać się na rynku i jest zgodna z trendem obserwowanym na całym świecie" - czytamy w raporcie.
Kolejny front niepotrzebny?
W ostatnich miesiącach wiele mówiło się o tym, że rząd dokona "przeglądu przepisów o zakazie handlu". W dużej mierze dlatego, że Biuro Analiz Sejmowych wskazywało na ryzyko związane z zaostrzeniem przepisów w 2020 roku (de facto brak handlowych niedziel). Chodziło m.in. o utratę wyborców przez PiS.
Ewentualne złagodzenie przepisów na pewno jednak nie spodobałoby się "Solidarności", która od początku mocno popierała zakaz, a wręcz chciała go zaostrzyć. W Sejmie pojawił się nawet projekt ustawy, który miał zapobiegać obchodzeniu prawa. Otrzymał nawet miano "lex Żabka".
A starcie z "Solidarnością" jest teraz rządowi niepotrzebne. A już na pewno nie w szczycie negocjacji z nauczycielami, którzy w przyszły poniedziałek zapowiedzieli strajk. Gdy dodamy do tego protestujących rolników czy taksówkarzy, to rekomendacja na temat zakazu handlu nie powinna aż tak dziwić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl