- Wprowadziliśmy podwyżki cen w marcu, kolejne w czerwcu, ale końcówka tego roku będzie wymagała kolejnej korekty cen. Myślę, że będzie to wzrost o kilkanaście procent. Chciałbym, żeby to zamknęło temat podwyżek na dłuższy czas, ale jest zbyt dużo niewiadomych, więc pewności nie mam - powiedział PAP Biznes prezes firmy Maspex Krzysztof Pawiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podwyżki cen w sklepach spożywczych
Wśród głównych powodów konieczności kolejnego podniesienia cen produktów Krzysztof Pawiński wymienia gigantyczne wzrosty cen energii elektrycznej i gazu, a także produktów rolnych. Wskazuje, że nie wszystkie koszty są już uwzględnione w cenach.
- Kwestia energii elektrycznej i gazu - myślę, że obecnie każdy jest przestraszony tym, co będzie pod koniec roku i w następnym. Większość dużych firm kupuje istotną część energii w kontraktach terminowych na rok do przodu. Obecnie wysokie kontrakty na energię nie są jeszcze wliczone w dzisiejsze ceny naszych produktów. To będzie kolejny impuls inflacyjny - powiedział.
- To samo dotyczy cen surowców. W stosunku do ubiegłorocznych zakupów np. cukier jest ponad 100 proc. droższy. Jesteśmy w sezonie skupowym - nie ma ani jednego płodu rolnego, który byłby tańszy. To często skok w górę ponad 100 proc., a kilkadziesiąt proc. to niski wymiar kary. Pszenica jest tylko lekko poniżej niedawnego szczytu – w zeszłym roku mieliśmy niecałe 800 zł za tonę, teraz jest 1500-1600 zł za tonę, a było już nawet 1800 zł za tonę - dodał.
Ceny na sklepowych półkach. Co nasz czeka w 2023 roku?
Prezes spodziewa się, że przyszły rok będzie okresem dalszego wzrostu cen artykułów rolnych, gdyż rolnicy borykają się obecnie ze wzrostami dwóch głównych kosztów, czyli nawozów i środków ochrony roślin. - Nawozy wzrosły ponad 300 proc., środki ochrony roślin wystrzeliły o kilkadziesiąt procent w skali roku. Oczekiwanie, że rolnicy wezmą na siebie te obciążenia, co przełoży się za rok na niższe ceny w skupie, jest nierealistyczne. Należy liczyć się z dalszymi ogromnymi wzrostami cen owoców, warzyw, zbóż - powiedział prezes Maspeksu.
- Pozostaje jeszcze kwestia kursu walutowego. To przekłada się chociażby na inwestycje np. w linie produkcyjne, ponieważ praktycznie każdy ich element kupowany jest w USD, czy EUR. Wpływa to również na zakup surowców importowanych - za pomarańcze, czy banany płacimy również w obcej walucie i to się nie zmieni - dodał.
Krzysztof Pawiński nie ukrywa, że przez kilka ostatnich lat otoczenie sprzyjało firmom spożywczym. Jak wskazuje, ceny były niskie, a ustalanie z sieciami handlowymi, że ceny nie będą zmieniane przez najbliższe pół roku, nie było trudnym zadaniem. - Teraz to niemożliwe. Cały polski rynek spożywczy w Polsce to 290 mld zł przychodów ze sprzedaży. Maspex ze swoimi 13 mld zł nie jest wcale potęgą i sieci handlowe wielokrotnie nam pokazują, gdzie jest nasze miejsce - powiedział.
Definicja firmy energochłonnej
Sieci handlowe przyjmują informacje od swoich dostawców o konieczności wprowadzenia podwyżki cen z jednej strony ze zrozumieniem, ale z drugiej - ich pierwsza reakcja jest zawsze na nie. - Wyniki firm przy tych kosztach prezentują się na czerwono, więc dla nich podwyżki cen to być albo nie być - dodał. Prezes zwraca uwagę, że premier Mateusz Morawiecki zapowiada działania przeciwdziałające wysokim cenom energii dla firm energochłonnych. Ale definicja takich firm jeszcze nie padła.
- Kiedyś uważałem, że nasza firma nie jest energochłonną - nasz poziom energii w koszcie wytworzenia wynosił 3 proc., ale obecnie to 7 proc. i rośnie. Do tego inne składniki kosztów wytworzenia też idą w górę. Prowadzimy programy efektywnościowe, z każdym rokiem odrobinę mniej zużywamy energii na jednostkę wytworzonego produktu - powiedział.
- Warto patrzeć na rozwiązania innych krajów. W Rumunii, gdzie prowadzimy działalność, rząd wyznaczył cenę maksymalną na prąd i gaz, Niemcy zapowiedziały gigantyczny program wsparcia. Nie wiem, w jakim kierunku pójdzie Polska - dodał Krzysztof Pawiński.