Według prof. Bogdana Góralczyka, sinologa z UW, Chiny mają niebawem zaproponować przejście od klasycznych baterii litowo-jonowych do sodowo-jonowych. - My znamy je na poziomie laboratoryjnym, ale nikt nie przeszedł do fazy przemysłowej. A oni chcą to zrealizować - podkreśla Góralczyk. Chińskie prototypy mają według zapowiedzi umożliwiać przejechanie nawet 1000 kilometrów na jednym ładowaniu. Z punktu widzenia Zachodu, to technologiczne wyzwanie, ale też geopolityczne ostrzeżenie. Nowe akumulatory to nie tylko innowacja, to sposób na uniezależnienie się od importu surowców, na których Zachód nadal opiera elektromobilność. Tymczasem Pekin już teraz kontroluje ponad 60 proc. globalnego rynku metali ziem rzadkich, niezbędnych nie tylko w bateriach, ale też w produkcji magnesów, turbin, sprzętu wojskowego i elektroniki. Zobacz fragment rozmowy przeprowadzonej podczas EFNI.