Szczyt UE. Zapadną ważne decyzje ws. pieniędzy
W piątek rozpocznie się pierwszy od wybuchu pandemii koronawirusa szczyt unijnych przywódców w Brukseli. Przywódcy 27 krajów będą podejmować kluczowe decyzje. Budżet będzie niższy, ale bez oparcia o praworządność, na co nie godzą się Węgry i Polska. Z kolei porozumienie ws. funduszu odbudowy może zablokować Holandia.
Liderzy 27 krajów w piątek zjadą do Brukseli na pierwszy szczyt UE od wybuchu Covid-19. W specjalnie do tego przygotowanej sali obrad, do której cały czas będzie pompowane świeże powietrze, będą uzgadniać unijny budżet na lata 2021-2027 oraz fundusz odbudowy gospodarki po pandemii.
Obecny projekt ulegnie ograniczeniu, ale Polska pozostanie jednym z największych beneficjentów pakietu - podaje "Rzeczpospolita". I, powołując się na nieoficjalne informacje, dodaje, że upada koncepcja powiązania wypłat z przestrzeganiem praworządności.
- Węgry absolutnie się na to nie zgadzają. Polacy się nie odzywają, może zostawiają to Orbánowi - powiedział dziennikowi wysoki rangą dyplomata jednego z państw UE. Na stole ciągle jest propozycja tzw. mechanizmu osłabionego: przewidującego możliwość ukarania kraju zablokowaniem funduszy przy poparciu większością kwalifikowaną, ale nawet ta formuła stoi teraz pod znakiem zapytania.
Obejrzyj: Zadłużenie państwa. "Szansą projekty za unijne pieniądze"
Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, zaproponował, by budżet na lata 2021–2027 wynosił 1,074 bln euro, z czego Polska miałaby dostać ok. 93 mld euro. Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że w czasie szczytu możliwe jest obniżenie limitu do 1,05 bln euro.
Więcej emocji budzi fundusz odbudowy zakładający wypłatę 750 mld euro, z czego 500 mld euro stanowiłyby dotacje. Polsce zaproponowano 21,1 mld euro pożyczek oraz 37,7 mld euro bezzwrotnych dotacji. Kwota dla całej Unii będzie zmniejszona o kilkadziesiąt miliardów, by zadowolić sojusz krajów oszczędnych.
Holandia zablokuje porozumienie?
Potrzebny jest też kompromis co do zarządzania funduszem. Holandia żąda, by każda wypłata z funduszu odbudowy wymagała jednomyślności państw członkowskich. Jeśli z tego nie zrezygnuje, szczyt zakończy się fiaskiem.
Większość liderów chce porozumienia już teraz, najpóźniej w ciągu dwóch tygodni. Wszystko może się jednak rozbić o opór Holandii. Ten kraj od początku protestował przeciwko dotacjom z funduszu odbudowy na kwotę 500 mld euro. Jak podaje "Rz", teraz - nieoficjalnie - gotów byłby się na nie zgodzić w mniejszej kwocie, ale żąda prawa weta do indywidualnych decyzji o każdorazowej wypłacie pieniędzy.
Co w praktyce oznaczałoby, że pieniądze mogłyby się nigdy nie znaleźć na rachunku odbiorcy, bo za każdym razem Holandia mogłaby to zablokować. Niemcy, sprawujące obecnie prezydencję w UE, proponują kwalifikowaną większość głosów.
Nowy pakiet finansowy będzie silnie powiązany z celami klimatycznymi UE, co budzi niepokój Polski. Po pierwsze, pieniądze w funduszu odbudowy mają iść na cele zgodne z priorytetami Unii Europejskiej, w tym przede wszystkim – z zielonym ładem i cyfryzacją. Po drugie, w unijnym budżecie 40 proc. wydatków w polityce rolnej i w polityce spójności musi pójść na cele związane z klimatem.
Wreszcie, po trzecie, o środki z nowo tworzonego unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (JTF) – na pomoc regionom węglowym w dojściu do neutralności klimatycznej – mogą ubiegać się tylko państwa, która zobowiążą się do osiągnięcia narodowego celu neutralności klimatycznej w 2050 roku.
Polska jako jedyna tego nie zadeklarowała. W przypadku JTF potencjalnie jesteśmy największym beneficjentem: możemy liczyć na 8 mld euro.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie