Witam,
Posiadam Skandię Multiportfel od marca 2006 z umową na 25 lat, składka 250zł miesięcznie, obecnie po indeksowaniu płacę niecałe 300zł.
Na chwilę obecną (sierpień 2011) mam na skandii MNIEJ niż wpłaciłem i z pewnością nie jestem odosobnionym przypadkiem. Jednak główną przyczyną nie są wcale procenty jakie skandia pobiera za zarządzanie - a na tym skupia się większość osób na tym forum. Inwestuję również w mbanku i zarówno w jednym jak i w drugim miejscu straciłem mnóstwo pieniędzy z powodu decyzji o konwersji między funduszami bezpiecznymi i akcyjnymi w niewłaściwych momentach. Z tego powodu straciłem znacznie więcej pieniędzy niż opłaty za zarządzanie o jakie toczą się tu dyskusje.
Jak większość osób na tym forum miałem doradcę który obiecał mi złote góry. Zgodnie z jego zaleceniem wybrałem na skandii portfel modelowy agresywny PM3, który miał być lepszy niż zwykły fundusz bo zarządzają nim fachowcy. Mam polisę na 25 lat z myślą o emeryturze, więc wydawało się to rozsądne. Tymbardziej że byłem totalnie zielony, a do doradcy miałem zaufanie ponieważ poznałem go już kiedyś w innych okolicznościach. Miałem też sporo oszczędności i co jakiś czas zastrzyki gotówki, więc dodatkowe środki inwestowałem w mbanku w fundusze akcyjne.
Na początku szybko pokazały się zyski, naprawdę się ucieszyłem :) Kiedy w 2007r po niespełna 1,5 roku od początku inwestowania nadeszła bessa i okres gwałtownych spadków, nie przejmowałem się, bo miałem w głowie, że długoterminowo i tak zarobię, a poza tym miałem przecież na skandii portfel modelowy którym zarządzali fachowcy. Gorzej z mbankiem bo tam już nie było fachowców, no ale łudziłem się że trend się na pewno zaraz zmieni i szybko się odkuję.
Aż w końcu kiedy straciłem już sporo pieniędzy i byłem grubo pod kreską wkurzyłem się i zadzwoniłem do doradcy z pretensjami, dlaczego ci fachowcy od porfelu modelowego nic nie robią jak ja tracę pieniądze?!
Doradca próbował uspokoić mnie wyuczonymi frazesami, bo sam tak naprawdę więcej się na tym nie znał. Stanęło na niczym. Trzymałem nadal fundusze akcyjne przez niemal cały okres bessy, bo wciąż wydawało mi się, że gorzej już być nie może i w końcu musi być lepiej. A było coraz gorzej. Byłem miło zaskoczony, gdy na kolejnym spotkaniu po kilku miesiącach oświadczył, że znalazł dobre źródło, z którego będzie wiedział kiedy wchodzić w fundusze agresywne a kiedy w bezpieczne. Zapewnił mnie, że źródło jest wiarygodne i teraz będzie wszystko w porządku. Miałem otrzymywać emailem informację gdy będą zmiany. Zgodnie z zaleceniami przeniosłem wszystkie środki z porfela modelowego na fundusze bezpiecznie i czekałem.
Co jakiś czas otrzymywałem maila, że ciągle mam trzymać w funduszach bezpiecznych, czasy są niepewne, nie wiadomo czy to faktycznie koniec bessy, specjaliści mówią że szykuje się większa korekta i lada moment wszystko może polecieć jeszcze niżej niż poprzednio.
I tak trzymałem przez kolejne ok. 2 lata, aż się znowu wkurzyłem gdy spojrzałem na wykres WIG jak wzrósł w tym czasie i dotarło do mnie, że straciłem okazję do odrobienia strat bo wzrosty zaczęły się w 2009 roku a mamy rok 2011! A ja zgodnie z zaleceniami trzymałem wszystko w funduszach bezpiecznych... Zarówno na skandii jak i w mbanku.
Ręce mi opadły, napisałem maila do doradcy, że rezygnuję z takiego doradzania. Następnego dnia zadzwonił i trochę pogadaliśmy. W trakcie rozmowy zapytałem go wprost skąd ma takie informacje? Okazało się, że wykupił abonament na jednym z serwisów internetowych, w których są informacje w co w danym momencie inwestować.
Wieczorem przekopałem internet i znalazłem jeszcze kilka innych podobnych serwisów, z których ostatecznie wybrałem 2 które sprawiły na mnie wrażenie najbardziej wiarygodnych. Ostatecznie zdecydowałem się na jeden z nich i wykupiłem na nim abonament roczny za 190zł (najwyższy dostępny, z funduszami krajowymi i zagranicznymi). Wg ich wskazań od 2009r. strategia inwestowania sugerowała inwestowanie w fundusze akcyjne. Przeniosłem więc wszystko na fundusze akcyjne i załapałem sie jeszcze na początku tego roku na ostatnie wzrosty (niewiele ale zawsze coś). Potem zaczęły się perturbacje związane z kłopotami finasnowymi Grecji i innych Państw więc były ciągłe wahania.
W związku z tym w czerwcu wypłaciłem część środków z Mbanku i kupiłem za nie 150 akcji JSW na debiucie, licząc na szybki zarobek.
Aż nagle zimny prysznic - 18 lipca otrzymuję maila z serwisu, w którym wykupiłem abonament, że system OPI wygenerował sygnał sprzedaży i sugerują przeniesienie wszystkich środków do funduszy bezpiecznych. Byłem tak przekonany o tym, że JSW pójdzie jeszcze do góry i w ogóle wszystko się odbije, że kusiło mnie żeby zostawić środku w funduszach akcyjnych, ale ostatecznie stwierdziłem że nie po to kupiłem abonament, żeby teraz robić inaczej niż system sugeruje. Przeniosłem wszystkie środki z mbanku i skandii do funduszy bezpiecznych, sprzedałem też wszystkie
akcje JSW z niewielkim zarobkiem w stosunku do debiutu (