Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Andrzej Duda wygrywa w drugiej turze. Przypominamy jego gospodarcze plany

0
Podziel się:

Według sondaży kandydat PiS uzyskał 52 proc. głosów.

Andrzej Duda wygrywa w drugiej turze. Przypominamy jego gospodarcze plany
(Money.pl)

Według zaktualizowanych sondaży exit poll instytutu Ipsos, kandydat PiS uzyskał 52 procent głosów i pokonał urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego o 4 punkty procentowe. Pierwsze dane mówiły o wyniku 53 do 47 procent. Frekwencja wyniosła 55,5 procent.

aktualizacja 06:03

Na ogłoszenie sondażowych wyników exit poll trzeba było czekać do godziny 22.30. W Kowalach na Śląsku w lokalu wyborczym zmarła 80-letnia kobieta, przez co głosowanie w tej komisji zostało przedłużone o 90 minut, a tym samym dłuższa była cisza wyborcza w całym kraju.

Jeśli wyniki sondaży się potwierdzą, nowym lokatorem Pałacu Prezydenckiego zostanie kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Oficjalne wyniki Państwowa Komisja Wyborcza obiecuje podać do poniedziałkowego wieczora. Money.pl już teraz przypomina jednak, co sondażowy zwycięzca mówił w czasie kampanii na tematy ekonomiczne i gospodarcze i jakich jego kroków należy się spodziewać w roli prezydenta Polski.

[Reforma emerytalna](https://wiadomosci.wp.pl/reforma-emerytalna-6034429618553473c) do kosza?

Kwestia emerytur i wieku, w jakim Polacy będą mogli na nią przejść, był jednym z najgorętszych tematów trwającej kampanii. - Podniesienie wieku emerytalnego było wielką niesprawiedliwością - to wymaga zmiany! Jeśli zostanę prezydentem Rzeczypospolitej, przywrócę poprzedni wiek emerytalny - zapowiedział podczas konwencji Andrzej Duda. Później wielokrotnie powtarzał tę obietnicę.

Prof. Heiner Flassbeck, niemiecki ekonomista, wiceminister finansów w rządzie Gerharda Schrodera dla Money.pl:
Już kilka dni temu gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" napisała, że ewentualne dojście Andrzeja Dudy do władzy oznaczałoby, że Polska odrzuci europejską politykę oszczędności. Prawda jest jednak taka, że obecnie każdemu krajowi w Europie ciężko byłoby postawić na bardziej ekspansywną politykę fiskalną, opartą na większych wydatkach. Mam duże wątpliwości, czy Andrzej Duda ostatecznie by się tego podjął. Oczywiście nigdy nie wiadomo, ale w tej chwili wydaje się to mało prawdopodobne.
- Spełnienie tej obietnicy kosztowałoby polski budżet 15 miliardów złotych rocznie - szacowała w rozmowie z Money.pl Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Według jej wyliczeń taki koszt byłby realny, gdyby połowa pracowników, którzy zyskaliby na nowo prawo do emerytury (a więc są w takim wieku, że teraz nie mogą na nią przejść, a po obniżeniu mieliby do tego prawo) zdecydowało się na rezygnację z pracy.

[Kwota wolna od podatku](https://www.money.pl/pit/kwota-wolna-od-podatku/) w górę

Andrzej Duda deklarował, że jest zwolennikiem podniesienia kwoty wolnej od podatku. - Na początku powinna ona wynosić przynajmniej 8 tysięcy złotych, a następnie trzeba stopniowo podwyższać ją jeszcze mocniej - mówił wielokrotnie. Zapowiedział, że w przypadku wygranej w wyborach złoży w Sejmie projekt ustawy, zwiększający fiskalny limit, który obecnie wynosi 3091 złotych i należy do najniższych w Europie.

- Trzeba to robić w sposób rozumny i stopniowy - komentowała w Money.pl ekonomistka z Lewiatana i wskazywała, że koszty takiej decyzji opiewałyby na około 14 miliardów złotych. - Pamiętajmy jednak, że 80 procent kwoty wróci do gospodarki, ludzie będą robić zakupy i płacić VAT, wzrosną też wpływy do budżetu z PIT i CIT. Zatem realny koszt netto dla polskiej gospodarki wyniósłby około 10-11 miliardów złotych rocznie.

Wprowadzenie euro - jeszcze nie teraz

O wprowadzeniu wspólnej waluty w Polsce w kampanii Andrzej Duda również mówił więcej, niż jego kontrkandydat. - Moje zdanie jest takie, że to nie powinno mieć miejsca do czasu, gdy sytuacja gospodarcza w naszym kraju, a w efekcie poziom życia Polaków, nie będzie na takim poziomie, jak średnia w zachodnich krajach UE - deklarował w marcu. - W tej chwili taka decyzja jest dla Polski niekorzystna.

Z postulatami o niewprowadzenie wspólnej waluty nie zgadza się prof. Marian Noga, którego zdaniem euro może być sposobem na ściągnięcie emigrantów z powrotem do Polski. - Ludzie, którzy w ostatnich latach wyjechali za granicę, nie chcą wracać między innymi ze względu na płynny kurs walutowy - twierdzi były członek RPP w rozmowie z Money.pl. - Gdyby w Polsce było euro, to emigranci mogliby wrócić, bo nie musieliby patrzeć na kurs złotego i zastanawiać się, czy w tej chwili opłaca im się powrót.

Niższe [podatki](https://www.money.pl/podatki/) dla firm

Zmniejszenie stawki do 15 procent dla mikroprzedsiębiorców, którzy zatrudniają przynajmniej trzech pracowników, to postulat Andrzeja Dudy. - Pomysł sam w sobie nie jest pozbawiony sensu, bo może skłaniać przedsiębiorców do wyjścia z szarej strefy - komentowała pomysł Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. - Z drugiej jednak strony mam wątpliwość, dotyczącą zakresu takiej obniżki. Co bowiem w przypadku, gdy firma będzie się rozrastać? Przedsiębiorcy mogą wzbraniać się przed zatrudnianiem dziesiątego i kolejnego pracownika, bo stracą przywilej niższego podatku.

Wsparcie dla rodziców

Duda obiecuje też po 500 złotych na każde dziecko dla niezamożnych rodzin i tyle samo na drugie i kolejne dla tych bogatszych. To najdroższa z obietnic kandydata PiS, bo pomoc miałaby zostać przyznawana aż do osiągnięcia przez dziecko pełnoletniości. - Andrzej Duda nie sprecyzował jednak, co oznacza termin "zamożny", więc trudno oszacować, ile by to dokładnie kosztowało nasz budżet - mówiła portalowi Money.pl Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. - Gdyby jednak założyć, że każde dziecko otrzyma 500 złotych, niezależnie od poziomu dochodów, to ta obietnica kosztowałaby około 46 miliardów złotych. W zależności od tego, jak ustalony zostałby próg dochodowy, kwota będzie odpowiednio niższa.

Skąd pieniądze? Ekonomiści są podzieleni

- Propozycje dotyczące wieku emerytalnego, czy kwoty wolnej od podatku, wygłaszane przez Andrzeja Dudę, są w tej kampanii bardzo niestosowne - twierdzi w rozmowie z Money.pl prof. Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej. - Przecież to nie są prerogatywy prezydenckie, te kwestie należą do zadań rządu i parlamentu. Co więcej, prezydent nie może przecież nie podpisać na przykład ustawy budżetowej. Pomijam już fakt, że koszt tych obietnic tak wydrenuje budżet, że Polski najzwyczajniej w świecie na to nie stać.

Pomysł na znalezienie pieniędzy ma jednak prof. Konrad Raczkowski z Instytutu Ekonomicznego Społecznej Akademii Nauk. - Luka podatkowa w Polsce wynosi około 148 miliardów złotych. Wystarczy zlikwidować ją choćby w połowie i pieniądze na obietnice się znajdą - wskazuje w rozmowie z Money.pl i zapytany o sposób na ich odzyskanie proponuje zmiany w ustawie o VAT.

Ile zarabia prezydent Polski

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)