- Dużym pozytywnym zjawiskiem ostatnich dwóch miesięcy jest dla nas zachowanie inwestorów indywidualnych. Przeważnie rosnące zainteresowanie klientów detalicznych obserwowaliśmy w okresie bardzo dobrego zachowania giełdy, co niekoniecznie prowadziło do dobrych wyników inwestycyjnych - ocenia zarządzający funduszami Michał Stalmach.
- Tym razem było zdecydowanie inaczej. Może przyczyniła się do tego większa ilość dostępnego czasu, w związku z koniecznością pozostania w domu, może rozczarowanie możliwościami, jakie daje oszczędzanie na lokatach bankowych czy obawy o zachowanie tak popularnego w ostatnich latach rynku nieruchomości - dodaje.
Inwestorzy indywidualni zainwestowali na warszawskiej giełdzie w okresie marzec - kwiecień około 6 mld zł, co przełożyło się na znaczący wzrost obrotów, w tym aż o 70 proc. rok do roku w kwietniu, wynika z szacunków Skarbiec TFI. Potwierdzają to też wysokie udziały w rynku instytucji, obsługujących wyłącznie klientów detalicznych.
Zarządzający wskazali, że po doświadczeniach ostatnich dwóch miesięcy można precyzyjniej określić, z jak poważnym zagrożeniem mamy do czynienia. Zrozumienie "zasad gry" w tym środowisku jest szczególnie istotne dla polskich spółek giełdowych, ponieważ zdecydowana większość z nich bazuje na produkcji przemysłowej, handlu lub usługach bezpośrednich, ocenia Michał Ficenes, zarządzający funduszami.
- Istnieje jednak szereg spółek na naszej giełdzie, których biznes jest relatywnie wyizolowany. Podkreślaliśmy ich znaczenie wcześniej i konsekwentnie w nie wierzymy. Przedsiębiorstwa związane z rynkiem IT, w szczególności gier komputerowych, ale też ogólnej cyfryzacji przedsiębiorstw, jak i te produkujące medyczny sprzęt ochronny czy współpracujące w odkrywaniu leków, zachowały się w tym otoczeniu bardzo dobrze, często notując właśnie historyczne szczyty notowań - ocenia Stalmach. W kwietniu 30 spośród 321 spółek notowanych na warszawskiej giełdzie notowało 52-tygodniowe szczyty.
Zobacz też: Obligacje hitem, ale tylko na chwilę. W maju spodziewany gwałtowny spadek zainteresowania
Podsumowując wyniki inwestycyjne kwietnia, zarządzający wskazał, że był to jeden z bardziej udanych okresów na GPW w ostatnich latach. Trwające od połowy marca odreagowanie na światowych rynkach przybrało w kwietniu na sile. Łącznie WIG20, mWIG40 i sWIG80 zyskały od dołka kolejno 26,4 proc., 16,6 proc. i 25,9 proc., w tym odpowiednio 9,1 proc.,15,1 proc. oraz 14,1 proc. w samym kwietniu. W efekcie kwiecień był najlepszym miesiącem od trzech lat dla WIG20, a w przypadku mWIG40 i sWIG80 aż od 11 lat.
- Jak zawsze w okresach dużej zmienności bywa, los, czy też w tym przypadku profil działalności spółek i ich czynniki specyficzne powodowały, że mieliśmy do czynienia z bardzo zróżnicowanymi stopami zwrotu dla poszczególnych sektorów - ocenia Stalmach.
Zobacz też: Odmrażanie gospodarki. Ważna decyzja w sprawie otwarcia usług fryzjerskich i kosmetycznych
Po raz kolejny zwycięzcą okazał się segment deweloperów gier (+31 proc.), jednak tym razem tempa dotrzymywały mu spółki chemiczne (+31,5 proc.). Bardzo słabo w dalszym ciągu wypadały notowania banków (jedyny indeks, który zanotował miesięczną stratę równą -5 proc.). Tym samym grupujący je indeks jest od początku roku najgorszym sektorem na GPW, zniżkując aż o 52,3 proc. Banki są jedną z gałęzi gospodarki, która najbardziej odczuje spowolnienie gospodarcze, m.in. za sprawą obniżki stop procentowych, spadku popytu na kredyty czy wzroście kosztów ryzyka, które to może negatywnie rzutować na wyniki w okresie najbliższych dwóch lat.
- Ponadto sektor będzie prawdopodobnie absorbował koszty kryzysu, wspierając przed upadłością swoich klientów, mając jednocześnie ograniczone możliwości redukcji kosztów operacyjnych, przy spadających przychodach. Tym samym możliwości wypłaty dywidend się zawężają - stwierdził Stalmach.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie