Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|
aktualizacja

Warszawska giełda liderem w Europie. Straty z marca niemal w całości odrobione

50
Podziel się:

Mimo kryzysu wywołanego koronawrusem, notowania na giełdach w Europie rosną. W piątek liderem na kontynencie jest warszawska GPW. Najważniejszy indeks WIG20 sięga poziomów nie widzianych od początku marca.

W ostatnich tygodniach inwestorzy z GPW nie powinni narzekać.
W ostatnich tygodniach inwestorzy z GPW nie powinni narzekać. (money.pl)

To trzeci tydzień z rzędu, gdy rosną notowania na warszawskiej giełdzie. Tylko w piątek do południa najbardziej prestiżowy krajowy indeks WIG20 zyskiwał na wartości prawie 3 proc. To plasuje nas na pozycji lidera wśród europejskich giełd. A trzeba przyznać, że również na innych parkietach inwestorzy są w dobrych nastrojach.

Kurs WIG20 po raz pierwszy od trzech miesięcy przekroczył wyraźnie okrągłe 1800 punktów i zmierza powoli w kierunku 1900 punktów. Tym samym niemal w całości zostały odrobione straty z pierwszej połowy marca. Przypomnijmy, że wtedy, w związku z odnotowanymi pierwszymi przypadkami koronawirusa w Polsce, indeks zaliczył ostry zjazd poniżej poziomu 1300 punktów.

Od tamtego czasu największe dwadzieścia spółek zgrupowanych w WIG20 zyskało na wartości średnio około 40 proc. Oczywiście w poszczególnych przypadkach różnie to bywa. Część posiadaczy akcji ciągle jest na minusie.

Bilans ostatnich 3 miesięcy jest na minusie w przypadku przede wszystkim banków. Pekao jest pod kreską 40 proc., Santander traci 35 proc., a PKO BP 32 proc. Po blisko 20 proc. na minusie są mBank i Alior.

Z dużą nawiązką straty te bilansują akcje JSW, które przez ostatnie trzy miesiące poszły w górę o 51 proc. Po 37 proc. na plusie są PGE i PGNiG. Blisko 30 proc. zarobili też w tym czasie posiadacze akcji CD Projektu, PKN Orlen i Tauronu.

Zobacz także: Stocznie ledwo zipią. Zachodnie przelewy i odbiory zatrzymane

- Niektórzy przecierają oczy ze zdumienia, patrząc na poziomy giełdowych indeksów, czy też relacji na walutach. W wielu przypadkach powróciliśmy do poziomów obserwowanych na samym początku pandemii - podkreśla Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

- Efekt masowego "drukowania pieniędzy" robi swoje, a określenie tzw. moral hazard odchodzi do lamusa. Skoro tani pieniądz będzie nadal dostępny, to czym się przejmować? - komentuje.

Mówiąc o drukowaniu pieniędzy ekspert odnosi się m.in. do ogłoszonego w czwartek rozszerzenia programu skupu aktywów przez Europejski Bank Centralny. By przeciwdziałać negatywnym skutkom kryzysu bank zdecydował się uruchomić kolejne 600 mld euro. Tym samym cały program opiewa już na 1 bln 350 mld euro. Ma działać co najmniej do końca czerwca 2021 roku.

- Dla inwestorów liczy się tu i teraz i nic poza tym. Każda potencjalna zła informacja jest tak interpretowana, aby nie zaszkodzić istniejącemu trendowi - zauważa Rogalski.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(50)
Kantor
4 lata temu
Oczywiście że dodruk pieniędzy powoduje inflację, ponieważ dostają je ci którzy nie pracują!
Gluś
4 lata temu
przed wyborami chcą sztucznie podnieść ceny akcji państwowych spółek.
Jon
4 lata temu
Polska od rośnie psy szczekają tak kruto można skomentować.
Ferdek
4 lata temu
mBank i Alior , to dwa największe dziady na rynku bankowym .
ok
4 lata temu
Niech wreszcie do władzy dojdzie PO i PSL wtedy zapanuje normalność Po co nam problemy z wzrostami na giełdzie ,wiekszymi wpływami do budżetu. Wystarczy aby dla pewnych funkcyjnych starczalo na markowe zegarki
...
Następna strona