W Śródmieściu w Warszawie mieści się mikrokawalerka o powierzchni 11 metrów kwadratowych, prawdopodobnie najmniejsza w stolicy. Lokal jest na sprzedaż. Cena? 35 tys. zł za metr. - Jest to bardzo ciekawa propozycja dla minimalisty, który chce mieszkać w bardzo, bardzo dobrej lokalizacji. Oczywiście cena zawsze jest dyskusyjna, natomiast przy cenie poniżej 400 tys. zł w ścisłym centrum Warszawy uważam, że jest to warte zainteresowania. To zdecydowanie najmniejsze mieszkanie, jakie kiedykolwiek miałem w swoim portfolio - mówi Piotr Małecki, doradca ds. nieruchomości w firmie Propertica Real Estate. - Bardzo kompaktowe w bardzo dobrej lokalizacji. Tutaj pewne parametry są naprawdę na topie, pozostałe zaś trochę może nietypowe, jak na rynek polski, warszawski. Wcześniej mieszkanie było wynajmowane, właściciele też tutaj pomieszkiwali, więc tak, tutaj da się mieszkać długoterminowo. Tego typu małe powierzchnie w dużej części miast europejskich właśnie w takich kamienicach z okolic I wojny światowej są. Są w Paryżu, w Sztokholmie, natomiast w Warszawie jest to traktowane jako pewna anomalia - komentuje. - To jest sroga patologia i bardzo współczuję każdej osobie, która będzie tam mieszkała. Jest wiele badań, które pokazują, że mieszkanie w takich warunkach prowadzi do depresji, zaburzeń lękowych, psy w kojcach mają więcej miejsca - ocenia z kolei Jan Śpiewak, miejski aktywista, prezes Fundacji Bezpieczna Polska. - Mówi się, że to nie jest mieszkanie docelowe albo że jest zamiast akademika, ale wiemy, że jeśli pozwolimy na takie mieszkania i będziemy pozwalać na budowę takich mieszkań, to zaraz się obudzimy w drugim Hongkongu albo w Japonii, gdzie faktycznie mnóstwo ludzi mieszka w takich warunkach. Rynek zawsze dąży do tego, żeby zła moneta wyparła dobrą monetę. Jeśli będziemy taki substandard promować, to zaraz sami obudzimy się w takim substandardzie - dodaje.