Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|

120 tys. zł w reklamówce. Taksówkarz zareagował za późno

57
Podziel się:

Starsza pani uwierzyła, że 120 tys. zł to pieniądze na uratowanie wnuczki przed aresztem. Wątpliwości nabrał taksówkarz, ale było za późno na reakcję. Oszustów szuka policja.

120 tys. zł w reklamówce. Taksówkarz zareagował za późno
Starsza pani uwierzyła, że dzwoni do niej wnuczka (Adobe Stock)

Scenariusz wyglądał dokładnie tak, jak w dziesiątkach spraw, o których w money.pl wielokrotnie pisaliśmy. Do starszej pani z podszczecińskich Polic zadzwonił ktoś, kto podał się za jej wnuczkę. Osoba ta przekonywała, że wnuczka spowodowała wypadek i musi wpłacić 120 tys. zł kaucji, by uniknąć aresztu. Sprawę opisuje szczecińska "Gazeta Wyborcza".

Przestraszona starsza pani spakowała pieniądze do foliowej reklamówki i przekazała taksówkarzowi, który podjechał pod jej dom. Samochód został zamówiony przez "wnuczkę". Kierowca nie był w żaden sposób włączony w działania oszustów. Nie zdziwiło go nietypowe zlecenie, polegające na przewiezieniu reklamówki, bo jak powiedział później, miewał już podobne nieoczywiste zamówienia.

Coś tknęło go dopiero na chwilę przed przekazaniem pieniędzy odbiorcy. Zajrzał do reklamówki i zaniepokoił go widok setek banknotów. Było już za późno, by zadzwonić na policję i podzielić się wątpliwościami, gdyż do samochodu podeszli odbiorcy.

Zobacz także: Opuszczone osiedle w Polsce. Deweloperzy oszukali 200 klientów

Wtedy taksówkarz zadzwonił na numer alarmowy policji o wszystkim informując. Nieco wcześniej starszej pani udało się dodzwonić do wnuczki, od której dowiedziała się, że nie brała udziału w żadnym wypadku.

Oszuści jednak nie odpuszczali. Nie wiedząc o tym, że starsza pani wiedziała już, że padła ofiara oszustwa, zadzwonili do niej ponownie prosząc o jeszcze więcej pieniędzy. Policjanci mieli nadzieję, że uda im się zatrzymać oszustów na gorącym uczynku, podczas przyjmowania kolejnej torby z pieniędzmi. Nadzieje okazały się płonne. Oszuści nie stawili się na umówione spotkanie. Numer telefonu, z którego dzwonili, był już wtedy nieaktywny.

Na szczęście zdarzają się też historie z happy endem, gdy udaje się powstrzymać oszustwo. W Warszawie kierownik oddziału banku zaniepokoił się, gdy nieznany mu mężczyzna przyszedł z upoważnieniem wystawionym przez starszego pana, wieloletniego klienta tej placówki. Grając na czas, skontaktował się ze swoim klientem. Ten był wstrząśnięty, gdy dowiedział się, że "opiekun" chciał wypłacić z jego konta 400 tys. zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(57)
Jeremiasz
3 lata temu
sprawę opisuje "gazeta wyborcza' najbardziej opiniotwórczy szmatławiec w kraju...dobre!!!
babcia
3 lata temu
Wg mnie ten taksówkarz ma coś wspólnego z tymi oszustami. Widział, że to banknoty i co oddał od razu??? Tu coś mi się nie podoba.
ojojoj
3 lata temu
Taaaa. Taksówkarz zajrzał do środka, widział kupę kasy i tak po prostu oddał nieznajomemu. A i jest to takie częste to wożenie reklamówek z pieniędzmi, że można się nie połapać.
młody
3 lata temu
Nie żałuję staruchów,którzy od czasów komuny są nauczeni do wręczania łapówek. Wiedzą,że to jest łapówka a więc niech tracą najlepiej wszystko co mają w banku i w szafie.
Policaj
3 lata temu
Duzo pytan sie nasuwa np.czy babcia miala pieniadze w domu czy wyplacila z banku?kto wezwal taksowke ?numery sa rejestrowane a jesli nie to taki numer gdzies sie loguje po nadajnikach mozna sprawdzic gdzie taka osoba brzebywala?mozna rowniez zajac sie monitoringiem napewno gdzies ktos zostal nagrany?sprawdzic np bank w ktorym owa pani np.trzymala pieniadze lub ma zalozone konto?itp rzeczy .maly skrot dla policji jak niewiedza jak szukac i gdzie.choc takie sprawy to nawet pewnie nie podejmuja bo pewnie sie boja na kogo moga trafic.
...
Następna strona