Afera maseczkowa? Poznajcie jej pozytywnego bohatera. To prezes LPP [Opinia]

Chciał pomóc Chinom, dziś dzięki temu Chińczycy pomagają Polsce. On wykorzystuje swoje kontakty, by w polskich szpitalach były kombinezony czy maski. O kim mowa? O Marku Piechockim z LPP, na którego od wczoraj wylewa się fala hejtu po artykule w "Newsweeku". Odkrywam drugie dno maseczkowej afery - pisze Sebastian Ogórek, redaktor naczelny money.pl.

Marka Reserved należy do LPP
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | lpp
Sebastian Ogórek

Na początek parę faktów. Pod koniec stycznia sytuacja koronawirusowa w Chinach jest już dramatyczna. Tysiące zakażeń, miliony osób odcięte od świata, masowo zamykane fabryki. W Europie wówczas to jeszcze ciekawostka, wirus z nietoperza.

Marek Piechocki jest na urlopie we Włoszech. Ponieważ jego miliardowy majątek pochodzi w znacznej mierze ze współpracy z Chińczykami, a problemy mają jego wieloletni partnerzy, więc w odruchu serca proponuje – wyślijmy im za darmo milion maseczek. Ostatecznie udaje się zebrać ich ok. pół miliona.

Informację podaje w komunikacie prasowym. I już w nim pisze wprost, że chce wysłać maski do polskich konsulatów oraz firm, z którymi współpracuje.

Obejrzyj: Tarcza antykryzysowa. "To nie jest zamknięty projekt"

Przenosimy się do połowy marca. W Polsce panika koronawirusowa wygląda tak, jak w Chinach półtora miesiąca wcześniej. Szpitale błagają o maski, o kombinezony, testy na koronawirusa. I wtedy "Newsweek" donosi: właściciel LPP sczyścił polskie magazyny z maseczek, bo chciał ratować swoją produkcję w Chinach.

Piechocki jest wściekły i załamany. W rozmowie z money.pl przyznaje, że nie rozumie, dlaczego został tak zaatakowany. Cała gospodarka w Polsce się sypie, galerie handlowe zamknięte, jego firma praktycznie nie ma przychodów, a ma tylko koszty. Co więc robi? Opowiada mi, że jedną ręką walczy o swoje Reserved, drugą o polskich lekarzy i pacjentów.

Jestem dziennikarzem, dużo rzeczy słyszałem, więc niedowierzanie mam już wpisane w geny. Piechockiemu też więc nie dowierzam. On, zanim go jeszcze o to poproszę, mówi, że wyśle mi korespondencję mailową. Co jest w środku?

W sumie kilkanaście listów z ostatniego tygodnia. We wszystkich Piechocki swoim partnerom biznesowym w Chinach przedstawia polskich organizatorów pomocy dla szpitali. Ci w dwóch-trzech mailach dogadują się na cenę, a maski, sprzęt medyczny, kombinezony lecą do Polski. Szybko i tanio.

W części maili wyraźnie partnerzy biznesowi w Chinach dziękują polskiemu miliarderowi za pomoc sprzed miesiąca. I deklarują: teraz my pomożemy wam. Piechocki deklaruje też, że jego magazyny i szlaki transportowe mogą zostać wykorzystane w przesyłce materiałów do Polski. Miliarder dodaje też, że ponad setka osób zatrudnionych w jego biurze w Szanghaju jest w pełni oddelegowana do pomocy przy wysyłce towarów do kraju.

Wszystko to w ostatnich dniach. I w tym momencie ukazuje się artykuł w "Newsweeku", w którym polski biznesmen jest przedstawiany jako osoba, która interes swojej firmy przedłożyła ponad zdrowie Polaków.

Piechocki jest nietypowy. Charakter ma raczej wybuchowy i emocjonalny, ale jego pracownicy go uwielbiają. To dusza człowiek. Nie zamyka się w szklanym biurze. Siedzi między swoimi pracownikami. Je razem z nimi w stołówce pracowniczej, zamawia dokładnie to samo, co jego projektanci czy sprzątaczki. Parę lat temu w wywiadzie sugerował, że… jego firma jest za droga. I mówił wprost: nie kupujcie teraz akcji LPP.

Choć majątek ma liczony w miliardach złotych, to do siedziby firmy dojeżdża często rowerem. Nikt go nie zaczepi, bo nikt nie wie, jak wygląda. Nigdy nie ujawnił swojego wizerunku.

Wielu łapie się za głowę, gdy słyszy, jak Piechocki wychowuje dzieci. Zamiast dać im swoje miliardy, rzucił ich do pracy fizycznej w swoich magazynach. I to tak, by nikt nie wiedział, że to "syn Piechockiego". Umówmy się, to nie jest standardowe działanie polskiego biznesmena.

Czy popełniał błędy? Tak. LPP w pewnym momencie uciekł na Cypr przed polskim fiskusem. Piechocki tłumaczył to chęcią ratowania firmy, która miała wtedy problemy finansowe.

Afera maseczkowa rozkręcona wokół LPP to dla mnie przykład tego, jak opacznie można zrozumieć czyjeś działania. Przecież Piechocki chciał tylko ratować ludzi. Nieważne nawet, czy w swoich fabrykach, czy nie. Była to jednak pomoc dla pogrążonych w kryzysie Chińczyków. Dla mnie Piechocki jest jej pozytywnym bohaterem. Negatywnym są niestety moi koledzy dziennikarze.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

Wybrane dla Ciebie
Tak Putin odwdzięcza się sojusznikom. Dane są ukrywane
Tak Putin odwdzięcza się sojusznikom. Dane są ukrywane
Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Oto na jakie pieniądze mogła liczyć
Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Oto na jakie pieniądze mogła liczyć
Kurierzy toną w długach. Eksperci tłumaczą: syndrom darmowej paczki
Kurierzy toną w długach. Eksperci tłumaczą: syndrom darmowej paczki
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę