Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Berlin przegrywa z koronawirusem. "Szef nawet nie może przyjechać do pracy"

324
Podziel się:

Epidemia w stolicy Niemiec przybiera na sile, a burmistrz miasta wini za to imprezy w parkach. W związku z tym w stolicy Niemiec zostanie wprowadzona "godzina policyjna". Pani Martyna, Polka z Berlina, przyznaje: sytuacja jest trudna, ale niekoniecznie przez rozrywkową młodzież.

Berlin przegrywa z koronawirusem. "Szef nawet nie może przyjechać do pracy"
W Berlinie sytuacja epidemiczna jest coraz trudniejsza, przyznaje pani Martyna, polska blogerka (Facebook, Flickr, migrantka, Koichi IIJIMA)

"Chcemy i musimy uniknąć kolejnego lockdownu" - mówił na antenie radia RBB Michael Müller, burmistrz Berlina. Dodał jednak, że w tym przypadku trzeba myśleć o innych rozwiązaniach - na przykład o zakazie sprzedaży alkoholu czy nawet o godzinie policyjnej.

I tak też się stało. We wtorek wieczorem radio RBB poinformowało, że senat Berlina zaostrzył ograniczenia dotyczące pandemii Covid-19. Wprowadzona zostanie "godzina policyjna" od godziny 23 do 6 rano.

Restauracje, bary i sklepy nocne będą musiały być zamykane o godz. 23, a na stacjach benzynowych nie będzie można w tym czasie sprzedawać alkoholu. W tych godzinach mogą się spotykać tylko grupy pięcioosobowe lub mieszkańcy maksymalnie dwóch gospodarstw domowych.

Z kolei prywatne uroczystości w pomieszczeniach będą mogły się odbywać w gronie maksymalnie 10, a nie - jak do tej pory - 25 osób.

Berlińskie władze uważają, że obecne wzrosty zakażeń wiążą się przede wszystkim z imprezami na otwartym powietrzu czy z nieprzestrzeganiem ograniczeń w restauracjach.

A przypadków w niemieckiej stolicy jest coraz więcej. Ostatniej doby było ich ponad 300, a łączna liczba zakażeń zbliża się do 16 tysięcy. Niemiecki Instytut Roberta Kocha wyróżnił krajowe "obszary ryzyka" - na liście znajdują się trzy nieduże miasta - i aż cztery dzielnice Berlina - w tym Mitte, czyli centrum stolicy.

Zobacz także: Koronawirus w PiS. "Wirus nie oszczędza nikogo"

Pani Martyna, Polka mieszkająca w niemieckiej stolicy i autorka bloga "Migrantka", przyznaje, że sytuacja jest coraz trudniejsza. - Od soboty jest obowiązek noszenia maseczek również w biurach - mówi w rozmowie z money.pl.

Jak dodaje, jest to mocno uciążliwe. - Większość osób znowu przeszła na pracę zdalną - tak, jak na początku pandemii. Wiele spotkań się nie odbywa. Przedsiębiorcy denerwują się utrudnieniami. Na przykład szef mojej firmy mieszka poza Berlinem i teraz przez to, że Berlin jest obszarem ryzyka, nie może przyjeżdżać do biura. Musiałby za każdym razem po powrocie odbywać kwarantannę - opowiada.

Nie uważa jednak, że główną przyczyną problemów są imprezy w parkach. Uważa, że wysoka liczba zakażeń bierze się przede wszystkim z ponownego otwarcia szkół oraz z tego, że berlińczycy wrócili z urlopów.

Mieszkańcy miasta, w tym znajomi pani Martyny, są "coraz bardziej zniecierpliwieni" sytuacją oraz zakazami. - Jednak trzymamy się zaleceń i robimy wszystko, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło - opowiada.

"Trzy grupy"

Jej zdaniem, mieszkańców miasta można obecnie podzielić na trzy grupy. Jedna ufa systemowi i stosuje się do zaleceń. Druga również się im podporządkowuje, choć jest coraz bardziej zniecierpliwiona i sfrustrowana sytuacją.

- Ale nie można zapominać też o tej trzeciej - dodaje. I wyjaśnia, że to zwolennicy teorii spiskowych, którzy są w mieście wyjątkowo głośni. I przypomina o protestach przeciw obostrzeniom, które potrafiły zgromadzić nawet 30 tysięcy osób.

- Ciągle się zastanawiamy, jak ta cała sytuacja wpłynie na relacje pomiędzy ludźmi - opowiada pani Martyna. Pod znakiem zapytania jest na przykład tradycyjna impreza bożonarodzeniowa, która jest coroczną okazją do spotkania i integracji.

Co wyjdzie z pomysłów burmistrza na walkę z pandemią? Lokalne władze rozważają różne inne opcje niż godzinę policyjną - na przykład zakaz sprzedaży alkoholu w weekendy. Póki co, żadne decyzje nie zapadły.

Ofiarą sytuacji jest już turystyka, jedna z ważniejszych gałęzi berlińskiej gospodarki. Mimo tego, że cierpią na tym hotele, muzea czy restauracje, władze chcą jeszcze bardziej zredukować liczbę gości w mieście. Wstrzymały niedawno do odwołania wszystkie kampanie promujące podróże do Berlina.

W pozostałych regionach Niemiec sytuacja jest znacznie lepsza niż w stolicy - choć 5 października służby podały, że w skali kraju liczba nowych zakażeń znów przekroczyła 3 tysiące. W szczycie pandemii, pod koniec marca, ta liczba dobijała jednak do 7 tysięcy.

Łącznie w całych Niemczech odnotowano do tej pory ponad 300 tysięcy przypadków zakażeń koronawirusem i 9,6 tys. zgonów nim spowodowanych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(324)
Rewq
4 lata temu
E no przecież to jest koronasciema, korona przekręt itd. Ciekawe co teraz powiecie niedowiarki gdy jest tyle zakażeń a wiem pewnie zadacie słynne pytanie CZY ZNAM KOGOS KTO MA KORONA WIRUSA? Albo czy moi znajomi kogoś znają? Odpowiem TAK znam osobiście 4 osoby w tym 1 ciezki stan a moi znajomi znają ponad 6 osób... i co? Dalej będziecie pisać ze to ściema oczywiście. Ale właśnie przez takich jak wy co nie stosują się do obostrzeń bedziemy cierpieć wszyscy.- W Niemczech jest wielki dramat... ludzi oszukują na potęgę. A już drastycznie jest na Bawarii
zuza
4 lata temu
Mieszkam w Londynie od wielu lat i co 20/30min slysze albo widze karetke na sygnale. Znam osoby ktore przeszly wirusa jak i slyszalam o przypadkach smiertelnych wsrod znajomych. Objawy covid19 u niektorych pojawiaja sie po kilku dniach a u niektorych po kilku tygodniach..
m3tz
4 lata temu
Po co w ogole robic statystyki przy wykorzystaniu wadlliwego testu na kovid, dopisywac zgony na covid, bo doszukali sie u kogos, kto zmarl na serce wirusa, zaliczac zdrowych jako chorych 'bezobjawowo' - przeciez mozna od razu zalozyc, ze wszyscy sa chorzy i niech sie ten cyrk kreci dalej ku radosci przemyslu farmakologicznego. A to, ze liczba zgonow w zeszlym roku byla nizsza niz w tym to nic takiego... Przeciez szpitale przepelnione zakazonymi!! A jak chcesz wejsc z kamera na te puste sale to Cie nie wpuszcza.
Zuza
4 lata temu
W Wielkiej Brytani gdzie mieszkam obostrzenia wydaja sie wieksze chociaz i tak sa malo skuteczne..Puby i bary zamykaja o 22 a w niektorych czesciach UK nawet i wczesniej. Na niektorych ulicach Londynu widac zamkniete sklepy jak i takie ktore najwidoczniej zbankrutowaly lub zawiesily dzialalnosc. Zakazen tutaj jest duzo bo na ulicach widac osoby bez maseczek..no i w pubach (nazwalabym je barami piwnymi) pelno pijakow..Jest tutaj system ''track and trace'' i przed wejsciem do jakiegokolwiek lokalu trzeba zeskanowac kod lub podac swoje dane osobowe zeby sluzba zdrowia mogla namierzyc pozniej w przypadku zachorowania kogos..W Polsce tego nie ma i w tym problem...Bylam w Polsce w sierpniu i nie podobalo mi sie ze ludzie maja za nic wirusa. W Polsce powinno byc wiecej obostrzen i zolta jak i czerwona strefy polaczyc w calosc, maseczki powinno nosic sie na ulicach itd...Boje sie ze sytuacja w Polsce moze byc podobna jak we Wloszech kilka miesiecy temu..
GOSPD
4 lata temu
Niemcy mają gospodarczy problem ten wirus to ich gwóźdź do trumny.... 4 rzesza. wiec co sie dziwicie.. SS wyjdzie na ulice ??
...
Następna strona