Budżet na kursie kolizyjnym. Problem z VAT to wierzchołek góry lodowej
Ministerstwo Finansów pokazało raport z wykonania budżetu za pierwsze półrocze. Dane wskazują na problemy z dochodami z podatku VAT, a to fundament wpływów budżetowych. - Można zakładać, że przychody z tego tytułu okażą się o około 20 mld zł niższe, niż założono - szacuje Arkadiusz Trzciołek, starszy ekonomista Citi Handlowy.
Według danych Departamentu Budżetu Państwa od stycznia do czerwca 2025 roku wpływy z podatków pośrednich - w tym najważniejszego, jakim jest VAT - wyniosły 207 mld zł, przy rocznym planie ustalonym na poziomie 453 mld zł. To oznacza, że przez pierwsze pół roku plan zrealizowano w 45,7 proc. To blisko pożądanego poziomu, czyli 50 proc., ale eksperci wcale nie świętują. Przeciwnie, zwracają uwagę na ryzyko strukturalnych problemów z poborem VAT.
Sytuacja wymaga szczególnej uwagi, ponieważ podatki pośrednie odpowiadają za prawie 80 proc. wszystkich dochodów podatkowych budżetu państwa. By zrealizować założenia budżetowe na 2025 rok, w drugim półroczu wpływy z nich musiałyby wynieść średnio 41 mld zł miesięcznie, czyli znacznie więcej niż średnia miesięczna (34,5 mld zł) z pierwszego półrocza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
30 milionów przychodu na handlu używanymi autami - Paweł Miszta w Biznes Klasie
Temat wpływów z podatków od lat rozgrzewa rządzących i opozycję. I to niezależnie od tego, kto w jakiej roli w danym momencie występuje. Nie inaczej było w czwartek w Sejmie, gdy debatowano nad sprawozdaniem z wykonania budżetu - jeszcze za rok 2024 - i absolutorium dla rządu Donalda Tuska.
- To wszystko, co się stało z dochodami budżetowymi, to polityczne przyzwolenie na niepłacenie podatków, zwłaszcza VAT i CIT. W konsekwencji gigantyczny deficyt, 211 mld zł, nieco niższy od zaplanowanego, ale tylko dlatego, że nie zrealizowaliście wszystkich wydatków - grzmiał z mównicy poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.
Ciasno w budżecie. PiS wieszczy katastrofę
W połowie lipca Ministerstwo Finansów pokazało szacunkowe dane dotyczące wykonania budżetu państwa w pierwszym półroczu 2025 roku. Deficyt budżetowy sięgnął 119,7 mld zł (41,5 proc. planu rocznego). Dochody wyniosły 264,2 mld zł, a wydatki sięgnęły prawie 384 mld zł (41,7 proc. planu wydatków na 2025 rok).
- Deficyt budżetowy wyniósł prawie 120 mld zł, przy czym wydatki zrealizowano w wysokości zaledwie 42 proc. planowanych, jednocześnie dochody zrealizowano tylko w wysokości tylko 42 proc. planowanych, co oznacza, że brakuje ponad 50 mld zł po stronie dochodowej budżetu. Katastrofa, ale tym razem premier Tusk i minister Domański wymownie milczą - stwierdził, cytowany przez Polską Agencję Prasową, poseł Kuźmiuk.
Według ustawy budżetowej na 2025 rok:
- dochody budżetu mają w całym roku wynieść prawie 632,85 mld zł,
- wydatki ok. 921,62 mld zł,
- a deficyt – 288,77 mld zł.
Minister finansów, a od czwartku i gospodarki, Andrzej Domański zachowuje spokój. "Pomimo spadającej i niższej od oczekiwań inflacji dochody budżetu państwa z podatku VAT są wyższe rok do roku, a w samym maju wzrosły o 19,7 proc. To efekt szybko rosnącej sprzedaży detalicznej. Dochody z CIT i PIT - porównując do sytuacji sprzed reformy JST - również rosną i to bez dwucyfrowej inflacji zafundowanej nam za rządów PiS" - pisał w połowie czerwca na platformie X.
W czwartek, w wywiadzie w TVP Info, Domański przyznawał, że zwiększenie dochodów państwa dzięki uszczelnieniu tzw. luki VAT możliwe jest jedynie w niewielkim stopniu.
Luka VAT została przez rząd Donalda Tuska uszczelniona i zmniejszyła się z ponad 13 proc. do poziomu poniżej 7 proc. Wiele miejsca na dalsze uszczelnianie tej luki już nie ma. To nie będą takie kwoty, które umożliwiłyby sfinansowanie kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 tys. zł - wskazał.
Zapowiedział przy tym, że rząd będzie nadal walczył z tzw. karuzelami VAT-owskimi.
Deficyt budżetowy powiększy się o kolejne miliardy?
Pytanie: co rząd może zrobić z luką w dochodach. Wyjść jest kilka, a jednym z najbardziej oczywistych jest nowelizacja budżetu. Oznaczałoby to powiększenie deficytu wynoszącego dziś 289 mld zł do kwoty przekraczającej "psychologiczną" barierę 300 mld zł.
Arkadiusz Trzciołek, starszy ekonomista Citi Handlowy, w rozmowie z money.pl przyznaje, że plany zapisane w budżecie stają się coraz mniej realistyczne. - Analizując dotychczasowe wpływy z podatku VAT, można zakładać, że przychody z tego tytułu okażą się o około 20 mld zł niższe, niż założono w budżecie - wskazuje.
- Nie oznacza to, jednak, że rząd będzie musiał dokonać jego nowelizacji, gdyż możliwe są również zmiany po stronie wydatkowej czy przesunięcia pomiędzy sektorami budżetu - ocenia analityk.
Arkadiusz Trzciołek podkreśla, że rząd ma też inne możliwości. - Pracuje nad budżetem na przyszły rok, gdzie przedstawione zostaną również oczekiwania dotyczące wykonania tegorocznego budżetu. Powinny pokazać, czy resort finansów zakłada istotne rozbieżności wobec uchwalonego na ten rok planu - wskazał ekspert.
Prognoza dużego banku: rząd będzie zwiększał deficyt
Eksperci Banku Pekao są mniej optymistyczni i w swojej najnowszej prognozie przewidują scenariusz zwiększania deficytu. Wskazują na cztery główne czynniki, które wpłynęły na rewizję prognoz fiskalnych.
Pierwszym powodem jest słabsze, niż zakładano wykonanie budżetu państwa na 2025 rok. Analitycy podkreślają, że transfery funduszy od budżetu państwa dla samorządów są wyższe, a dochody podatkowe - i tu wymieniają zwłaszcza akcyzę i CIT - niższe od założeń.
Drugim powodem jest wyższy punkt startowy - deficyt budżetowy w 2024 roku wyniósł 6,6 proc. PKB wobec wcześniej prognozowanych niespełna 6 proc. PKB.
Trzeci czynnik to zwrot Unii Europejskiej w kierunku luźniejszej polityki fiskalnej, związany z potrzebą zwiększenia wydatków zbrojeniowych i inwestycji infrastrukturalnych.
Czwartym powodem jest spadek prawdopodobieństwa konsolidacji fiskalnej w Polsce (czyli takiej polityki, która prowadzi do zmniejszenia deficytu budżetowego i zadłużenia - red.) ze względu na zmniejszoną presję ze strony UE oraz potencjalne weto prezydenckie. Bank Pekao zauważa, że "nie jesteśmy w tej opinii odosobnieni - podobnie pisały niedawno agencje ratingowe Moody's i Fitch".
Rosnący dług publiczny przekroczy limity
Według Pekao dług publiczny Polski wzrośnie z 58 proc. PKB w 2025 roku do 63 proc. w 2026 roku i 67 proc. w 2027 roku. To przekroczenie limitu 60 proc. określonego w Traktacie z Maastricht, choć wciąż poniżej średniej unijnej wynoszącej 81 proc.
Koszty obsługi długu mają się ustabilizować na poziomie około 2,7 proc. PKB rocznie, co odpowiada maksimum z czasów europejskiego kryzysu zadłużeniowego z 2012 roku.
Pomimo że Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu, wciąż mamy możliwość skorzystania z tzw. krajowej klauzuli wyjścia. Umożliwia ona odejście od uzgodnionej ścieżki fiskalnej o wysokość faktycznego wzrostu wydatków na obronność, nie więcej jednak niż o 1,5 proc. PKB. Analitycy Pekao przewidują, że "w 2026 roku Polska będzie w stanie skorzystać z klauzuli wyjścia w pełnej wysokości, czyli 1,5 proc. PKB".
Eksperci zauważają, że to jednak za mało, by kraj zmieścił się w limitach traktatu z Maastricht, więc procedura nadmiernego deficytu będzie nadal obowiązywać.
"Bezprecedensowe zagrożenie"
Ekonomistów niepokoi coś jeszcze. Choć tempo realizacji deficytu (przypomnijmy: po pierwszym półroczu wyniósł prawie 120 mld zł, czyli 41,5 proc. planu rocznego) odpowiada proporcjonalnie planowi, jego struktura budzi poważne obawy właśnie ze względu na nierównomierny rozkład wpływów z różnych źródeł podatkowych. Możemy mieć problem z bieżącą płynnością finansową budżetu - alarmują ekonomiści.
W drugim półroczu 2025 roku Ministerstwo Finansów stoi więc przed poważnym wyzwaniem, by zrównoważyć wpływy do budżetu. VAT to jedno. "Konieczne może być również podjęcie działań naprawczych w obszarze podatku dochodowego od osób fizycznych, gdzie ujemny wynik stanowi bezprecedensowe zagrożenie dla stabilności finansów publicznych" - alarmują analitycy Pekao.
Dwa wyróżniające się sektory
Na tym tle pozytywnie wyróżniają się wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych. CIT zrealizowano na poziomie 51,3 proc. planu rocznego, co daje kwotę 36 mld zł z planowanych 71 mld zł. Ten wynik może świadczyć o tym, że sektor przedsiębiorstw jest w dobrej kondycji, mimo aktualnych wyzwań gospodarczych.
Również podatek bankowy realizowany jest zgodnie z planem - wpływy na poziomie 3,5 mld zł stanowią 50,5 proc. rocznego założenia (6,9 mld zł). To również sygnał, że sektor finansowy jest w dobrej kondycji - oceniają eksperci.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl