"Jak zginie to lepiej". Ekspert: na wojnie zarabiają w Rosji wszyscy
- Wielu Rosjan popiera Putina, bo uważa, że niezależnie od tego, kto w tej wojnie ma rację, Rosja nie może przegrać, bo trzeba będzie płacić odszkodowania, zostanie oskarżona, że jest winna - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Włodzimierz Marciniak, politolog i sowietolog. Dodaje, że wielu traktuje udział w wojnie jak pracę. - Na forach dla kobiet pojawiają się porady: chcesz mieć nowe mieszkanie, wyjdź za żołnierza - zdradza.
Poparcie Rosjan dla kontynuacji wojny w Ukrainie spada. Według badań z czerwca tego roku 28 proc. Rosjan pochwala działania Putina. To najniższy wynik od początku fazy konfliktu, zapoczątkowanej w lutym 2022 r.
Włodzimierz Marciniak, politolog i sowietolog w rozmowie z "Rzeczpospolitą" tłumaczy, czym kierują się Rosjanie w myśleniu o wojnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomysł podpatrzył na stołówce. Dziś ma 35 lat i 220 mln zł przychodów - Mateusz Tałpasz
- Jest przekonanie, że niezależnie od tego, kto w tej wojnie ma rację, być może nawet to my jesteśmy agresorem, ale Rosja nie może przegrać, bo będzie jeszcze gorzej, w każdym wymiarze. Jeżeli przegramy tę wojnę, to będziemy musieli zapłacić odszkodowania, oskarżą nas o to, że jesteśmy winni, więc stracimy prestiż międzynarodowy. Ludzie nie będą mogli być dumni z Rosji, która - jak głosi oficjalna propaganda - kiedyś pokonała w pojedynkę III Rzeszę - wyjaśnia ekspert.
Dodaje, że na wojnie Putina zarabiają w Rosji wszystkie grupy społeczne, zarówno ludzie zamożni, przedsiębiorcy, jak i biedni.
- To są wypłaty dla żołnierzy, którzy służą na podstawie kontraktów, wypłaty z tytułu odniesionych ran, czy nawet wypłaty dla rodzin z tytułu śmierci. Ten kontyngent, który walczy na Ukrainie, rekrutuje się z kilku źródeł. Są ludzie zmobilizowani, czyli przymusowo powołani do wojska. Są ludzie, którzy podpisują kontrakty z Ministerstwem Obrony, opiewające na bardzo duże wypłaty miesięczne i jednorazową wypłatę na początek. Kiedyś to był milion rubli, a licząc 100 rubli za dolara, to dawało ok. 10 tys. dolarów. Teraz są te wypłaty dużo większe, idą w miliony - mówi Marciniak w rozmowie z dziennikiem.
Wypłaty mają szczególne znaczenie w biednych regionach Rosji, gdzie - jak tłumaczy ekspert - "ludzie jednorazowo nigdy na oczy nie widzieli takich pieniędzy".
Wielu Rosjan traktuje udział w wojnie jak pracę zarobkową za granicą. Jest też wokół tego wiele szumu informacyjnego. Na przykład w sieciach społecznościowych lub forach dla kobiet pojawiają się porady: chcesz mieć nowe mieszkanie, to wyjdź za żołnierza, za obrońcę ojczyzny. A jak zginie, to w zasadzie jeszcze lepiej, bo wdowa po bohaterze ma w Rosji wysoki status społeczny - mówi ekspert.
Putin finansuje wojnę z dochodów z eksportu ropy naftowej, nawozów sztucznych, czy uranu - ale zdaniem Marciniaka - nie wystarczą na pokrycie wszystkich wydatków.
- Chociażby tych pensji żołnierzy kontraktowych, którzy jak na rosyjskie warunki dostają gigantyczne pieniądze. Mogę się mylić, ale nie widzę potencjału do buntu społecznego - ocenia ekspert w rozmowie z "Rz".
Wielkie kłopoty rosyjskiej gospodarki. Nowy raport
Raport banku centralnego Rosji z początku miesiąca ujawnił, że dynamika wzrostu rosyjskiego PKB stopniała drugi kwartał z rzędu w ujęciu kwartalnym. To odpowiada definicji recesji technicznej. Rosyjski przywódca Władimir Putin stara się tymczasem przekonywać, że spowolnienie jest celowym zabiegiem, którego celem jest graniczenie inflacji i utrzymanie stabilności makroekonomicznej. A przychody z ropy i gazu pikują.
Jeszcze w czerwcu minister gospodarki Maksym Reszetnikow ostrzegał, że Rosja znajduje się 'na skraju recesji'. Dane makroekonomiczne pokazują również gwałtowne spowolnienie po wzroście PKB o 4,1 proc. w 2023 r. i 4,3 proc. w 2024 r. Obecnie prognozy zakładają, że wzrost w 2025 r. wyniesie jedynie ok. 1 proc., a inflacja przekroczy 8 proc.
Reuters zauważa z kolei, że przychody Rosji ze sprzedaży gazu i ropy we wrześniu prawdopodobnie będą o 23 proc. niższe w porównaniu z zeszłym rokiem. Agencja wskazuje na niższe ceny surowca oraz silniejszego rubla. Według jej obliczeń będą to 592 miliardy rubli (7,11 miliarda dolarów).
Miesiąc do miesiąca, przychody z ropy i gazu we wrześniu mają wzrosnąć o 17 proc., co jest wynikiem zmniejszenia rządowych subsydiów dla rafinerii. W pierwszych dziewięciu miesiącach roku mają wynieść 6,62 biliona rubli, co oznaczałoby spadek rok do roku o 20,5 proc.
W ubiegłym roku dochody z ropy i gazu wyniosły 11,13 biliona rubli. Początkowo prognozowano, że w 2025 r. wyniosą one 10,94 biliona rubli, czyli ok. 5 proc. PKB, ale prognoza została obniżona do 8,32 biliona rubli, m.in. ze względu na spadek cen ropy. Sytuacja gospodarki Rosji powoduje, że Putin być może głębiej sięgnie do kieszeni podatników. Kolejny raz w niedługim czasie. Tymczasem obiecał, że podwyżki z 2025 r. będą ostatnimi do 2030 r.
Zasugerował w tym tygodniu, że Rosja może rozważyć podniesienie podatków, szczególnie dla osób zamożnych, aby zrównoważyć budżet w czwartym roku wojny na Ukrainie. Projekt budżetu na 2026 r. ma trafić do parlamentu 29 września, a według źródeł Reutera, rząd rozważa podniesienie m.in. stawki VAT, aby kontrolować deficyt budżetowy i utrzymać rezerwy.