Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Puch
|

Coraz więcej oczu łakomie patrzy na bitcoina. Ale dziś trudno zarobić na handlu kryptowalutą

108
Podziel się:

Brak ekspozycji na wahania kursowe, neutralność polityczna, zdecentralizowany i globalny charakter, szybkość i niska cena przelewów powodują, że bitcoin, najsłynniejsza kryptowaluta świata, powoli trafia do mainstreamu świata finansów. Ale zarobić na niej już nie jest tak łatwo, jak kiedyś.

Coraz więcej oczu łakomie patrzy na bitcoina. Ale dziś trudno zarobić na handlu kryptowalutą
Dzięki bitcoinowi z niczego rosły i upadały fortuny (Adobe Stock)

W apartamencie Rafała Zaorskiego, najsłynniejszego, polskiego spekulanta, który na oczach użytkowników jednego z serwisów społecznościowych zarobił w 24 godziny 2,5 mln zł na indeksie DAX, na parapecie okna z widokiem na panoramę Warszawy, stoi pomalowany na złoto, półmetrowej wysokości symbol bitcoina (BTC).

Zaorski nigdy nie ukrywał swojego zainteresowania kryptowalutą, wielokrotnie inwestował zarówno w bitcoina, ethereum, jak i inne krypto, obstawiając zarówno zwyżkę ich ceny, jak i zajmując tzw. krótkie pozycje, czyli licząc na spadek (tzw. short).

Pod koniec ubiegłego roku, gdy cena BTC wyznaczała kolejny rekord cenowy, Zaorski wieszczył pęknięcie bańki spekulacyjnej, ale nikt mu nie wierzył. W połowie maja br. scenariusz ten się zrealizował - cena najsłynniejszej kryptowaluty świata w ciągu zaledwie kilku dni spadła z 58 do 38 tys. dol., a kapitalizacja całego bit-rynku zmniejszyła się z 1,2 biliona dol. do 700 mld.

– Tak naprawdę nie stało się nic dziwnego czy niespodziewanego, bo takie wahania są charakterystyczne dla krypto – zauważa Rafał Zaorski i dodaje: – Dlatego do inwestycji w ramach tego segmentu rynku kapitałowego trzeba podchodzić bardzo ostrożnie.

Zobacz także: Czy warto inwestować w kryptowaluty? Wiele zastrzeżeń

Uważni zarobili miliony

Najprostszym, dostępnym dla każdego sposobem inwestowania w krypto jest kupno na giełdzie wybranej jednostki (w sumie jest ich już około 2,5 tys.). Dekadę temu, gdy bitcoin zyskiwał dopiero popularność, za 1 BTC trzeba było zapłacić mniej niż dolara. W połowie marca br., gdy waluta osiągnęła swój dotychczasowy rekord, za jednostkę płacono około 60 tys. dol.

Oznacza to, że właściciel kupionych w 2010 r. 1000 BTC za tysiąc dol., kilka miesięcy temu mógł je sprzedać za, bagatela, około 60 mln dol. Obecnie byłyby warte nieco mniej, bo około 40 mln dol., ale zysk w postaci pomnożenia kapitału kilkadziesiąt tysięcy razy w ciągu dekady i tak działa na wyobraźnię.

Rzecz w tym, że w trakcie tych dziesięciu lat niedoświadczony inwestor wielokrotnie przeżywałby ciężkie chwile i prawdopodobnie decydował o zamknięciu swoich pozycji. Kurs bitcoina wielokrotnie się załamywał, tracąc w ciągu tygodnia, tak jak w połowie maja br., kilkadziesiąt proc. swojej wartości.

– Poddany takiej presji początkujący inwestor sprzedałby zapewne swój portfel kryptowalutowy, przewieźć całość przez pełną dekadę byłoby mu trudno, choć, oczywiście, teoretycznie jest to możliwe – przekonuje Maciej Samcik, wieloletni dziennikarz ekonomiczny, obecnie autor serwisu Subiektywnie o finansach.

Bankrutujące giełdy kryptowalut

To niejedyne niebezpieczeństwo grożące osobie, która zechciałaby obecnie zainwestować w kryptowalutę. Wbrew zapewnieniom o bezpieczeństwie zdeponowanych środków na platformach transakcyjnych, rynek nie doczekał się w Polsce rzetelnych regulacji prawnych. Regulator, czyli Komisji Nadzoru Finansowego, dostrzega co prawda bitcoina czy ethereum, ale swoje działania ogranicza w zasadzie do wpisywania co jakiś czas na listę ostrzeżeń budzących największe podejrzenia giełd transakcyjnych.

W 2019 r. upadłość ogłosiła platforma Coinroom, która wcześniej figurowała w spisie KNF. Zakończeniu jej działalności towarzyszył krótki termin wypłaty środków, a duża część inwestorów nie miała w ogóle możliwości wypłaty zdeponowanych na rachunku pieniędzy.

Niedługo potem z rynku zniknął Bitmarket, swego czasu najstarsza i największa platforma handlu kryptowalutą w Polsce. Zaczęło się niewinnie: 1 czerwca 2019 r. użytkownicy giełdy na ekranach komputerów zobaczyli komunikat o przerwie technicznej spowodowanej awarią. Po pewnym czasie platforma ruszyła, jednak inwestorów zaniepokoiła konieczność zmiany haseł i blokada możliwości wypłaty środków. Niektórym zalecono również dokonanie, często ponownej, weryfikacji poprzez przesłanie skanu dowodu tożsamości. 

Zalecenia te wywołały panikę: inwestorzy zaczęli na gwałt zamykać swoje rachunki. 8 lipca, czyli nieco ponad miesiąc po pierwszych incydentach, giełda w oficjalnym komunikacie poinformowała o zakończeniu działalności z powodu utraty płynności. Okazało się, że od lat ukrywała swoje problemy finansowe. Zaraz potem w niewyjaśnionych okolicznościach z życiem pożegnał się jeden z właścicieli Bitmarketu, drugi trafił do aresztu.

– Już kilka miesięcy przez komunikatem o zamknięciu giełdy mieliśmy wolniejsze wypłaty – zauważa Dawid Muszyński, założyciel sieci kantorów FlyingAtom. –Standardowo wychodziły w jeden, dwa dni, w grudniu – cztery, a w styczniu 2019 roku przez 20 dni nie otrzymaliśmy od nich przelewu. Zdążyliśmy wycofać środki tylko dlatego, że gdy się o tym dowiedziałem, poleciłem natychmiast zlikwidować rachunek. Inni mieli mniej szczęścia czy intuicji - dodaje.

Czy kopanie się jeszcze opłaca?

Skoro handel krypto obarczony jest ryzykiem zarówno kursowym, jak i związanym z bezpieczeństwem zdeponowanych środków, może warto sięgnąć do korzeni i zacząć wydobywać krypto, samemu zostając tzw. górnikiem?

Teoretycznie to możliwe. Wydobycie bitcoina polega na przeprowadzeniu szeregu skomplikowanych operacji matematycznych, kryptowaluta jest nagrodą. Samemu jednak tak trudnych wyliczeń przeprowadzić się nie da. Konieczny jest do tego wyposażony w najwyższej jakości szereg kart graficznych serwer, potocznie zwany koparką (wydajność zależy w głównej mierze od ich mocy obliczeniowej).

Na popularnej platformie aukcyjnej ceny gotowych, skonfigurowanych i wymagających tylko podłączenia do prądu urządzeń, zaczynają się od kilkudziesięciu tys. zł. Za najbardziej wyrafinowaną koparkę trzeba zapłacić od 100 tys. zł w górę. Jednak jako że wynagrodzenie górnika ulega inflacji każdego roku, trzeba zaciągać do pracy coraz to mocniejsze maszyny.

Potentatem wydobycia bitcoina są Chiny, gdzie pracuje najwięcej na świecie mających największą moc obliczeniową, wydobywających krypto farm hardwarowych. – Biorąc pod uwagę nakłady początkowe, czas, jak również koszty prądu, to dla jednej osoby w Polsce inwestycja w kopalnię kryptowaluty obecnie jest raczej mało opłacalna – przekonuje Maciej Samcik.

Bitcoin w sklepie

Wygląda na to, że kryptowaluty tworzone i będące dotychczas raczej narzędziem w rękach zapalonych fanów technologii, powoli wkraczają do mainstremu. Jak zauważają w swoim ostatnim raporcie analitycy CitiGroup, bitcoin już niedługo może stać się główną walutą w handlu międzynarodowym.

Sprzyja temu konstrukcja tej waluty, której wartość nie jest związana z wahaniami kursów walut fiducjarnych (brak ekspozycji na wahania kursowe). Duże znaczenie ma także oceniany generalnie jako bezpieczny obrót, neutralność polityczna, zdecentralizowany i globalny charakter, jak również szybkość i cena przelewów, które błyskawicznie, nawet w ciągu kilku minut, trafiają do cyfrowego portfela odbiorcy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(108)
vgfcvc
3 lata temu
jak był szczyt wysoki to nie powinno spasc ponizej 20k usd
Marek
3 lata temu
Piszecie "poczatkujacy inwestor", "niedoświadczony inwestor", że stracilby, że na pewno by mu giełda zbankrutowała, że trzymałby na niej BTC a nie w portfelu, ze wszystko źle, itd. Tylko jak to wygląda w praktyce? Ano tak, że np. jeśli chodzi o rynek Forex, traci na nim 80% inwestorów lub "inwestorów", podobnie - jesli chodzi o CFD, jeśli chodzi o Lotto traci w 100% itd. Zaś jeśli chodzi o Bitcoina - wg nielicznych ale istniejacych jednak badań straciła w dłuzszym okresie mniej niż połowa, zaś cała historia BTC jest jaskrawym potwierdzeniem powiedzenia "trend is our friend". Jeśli ktoś TAKIEGO trendu nie wykorzystał - niech będzie skromniejszy w pouczaniu innych. Dodam tylko, że zainteresowałem się BTC gdy wart był kilkadziesiąt $ (zresztą początkowo wcale nie spekulacyjnym zainteresowaniem, raczej libertariańskim oraz informatycznym) i już wtedy czytałem straszliwe ostrzeżenia, jaki to on niedobry. 90% opinii zawierało frazę "cebulki tulipanów", była ona obowiazkowa i często wyczerpywała treść opinii. Gdybym wtedy działał pod ich wpływem, uczyniłbym najgłupszą rzecz w swoim życiu. Zawsze kierujcie się swoim zdaniem - nawet jak stracicie, strata nie pójdzie na marne. Inna rzecz, że ja wyrabiałem sobie zdanie właściwie przez dwa lata.
hubi
3 lata temu
Taaaa, to nawet widać dzisiaj, ale w taki sposób a rebour chyba. Banda naganiaczy
Janosik 8 gwi...
3 lata temu
klasyczna piramida, tzw Ponzi, ograniczona podaz aktywa i namawianie wiekszej ilosci klientów by kupili Coina, na bank... to sie posypie, jak kazda piramida, oczywiscie po drodze beda i fortuny, ale na koncu tyklo pył.... nie tylko to nie Eco jak Musk powiedzial, ale nie ma zadnej wartosci ani odsetek ani uzytkowej itd. a transakcyjnie moze tylko skłaniac regulatorów do zaduszenia tych tworów, bo uzywane sa w 70% do handlu bronia, narkotykami oraz płatnosci za hackerskie wymuszenia, ... bez podatków. Mocno spekulacyjny produkt, na arbitraz, ale trzeba sie liczyc ze nic z tego nie zostanie...
healer
3 lata temu
hmmm...bodajże w XXII wieku w Holandii wybuchła "tulipanowa gorączka" czyli spekulacje cebulkami tulipanów. Cena 1 cebulki dochodziła do ceny kamienicy. Wszystko było oparte na przekonaniu w wieczny wzrost cen...oczywiście nadszedł krach, totalne załamanie "rynku" i masowe bankructwa. Czym różni się wiara w wieczne wzrosty cen cebulek od wiary w ciągłe wzrosty bitcoina?? Chyba tylko tym że cebulka to mimo wszystko było coś materialnego....
...
Następna strona