Coraz więcej prywatnych samolotów w Polsce. Kogo stać na latanie jak VIP?
Na polskim niebie przybywa prywatnych samolotów. Aby latać jak VIP, nie trzeba mieć małego odrzutowca na własność. Przedstawiciele branży air taxi zwracają uwagę, że wciąż jest to usługa o charakterze luksusowym, ale mimo wysokich cen - w porównaniu z kosztami biletów lotniczych – rynek się rozwija.
KPMG w raporcie "Rynek dóbr luksusowych w Polsce" wylicza, że flota prywatnych samolotów i helikopterów w Polsce w 2021 r. liczyła 1769 maszyn, czyli o 64 więcej niż przed rokiem. Z czego 56 samolotów i śmigłowców zostało zarejestrowanych na osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze.
Zwiększył się popyt na loty czarterowe, ale co ważniejsze, wzrosło też zainteresowanie ze strony polskich przedsiębiorców zakupem własnego samolotu. Oba trendy z nami pozostaną, ponieważ wiele firm, nie mając alternatywy w postaci regularnych połączeń, po raz pierwszy odkryło korzyści płynące z tego sposobu podróżowania – mówi Bartłomiej Drywa, prezes zarządu Jet Story, cytowany w raporcie.
Przedstawiciele branży nie mają wątpliwości, że ten rynek będzie się dalej rozwijał, nawet w obliczu drugiego kryzysu wywołanego wojną w Ukrainie. – Atak Rosji na Ukrainę zweryfikował ponownie rynek prywatnych lotów w całej Europie. Wielu klientów z Ukrainy czy Rosji, którzy korzystali z takich usług, zostało odciętych od świata, zostali pozbawieni możliwości podróżowania w tej formie. Operatorzy, właściciele samolotów bardzo szybko zareagowali na ten fakt, oferując więcej maszyn na terenie Europy czy przenosząc swoje samoloty w inne rejony świata, gdzie można odrobić straty spowodowane odpływem klientów z Ukrainy czy Rosji – mówi money.pl Bartłomiej Rzepecki, CEO firmy Jet Partner.
Kogo w Polsce stać na lot prywatnym samolotem?
Zapytaliśmy kilka firm z tej branży, kogo tak właściwie stać w Polsce na latanie prywatnymi samolotami. Klientów na tym rynku można podzielić na trzy główne grupy:
- celebryci i osoby publiczne, które potrzebują komfortu i prywatności,
- przedsiębiorstwa, które chcą "pokazać się" przed inwestorami i partnerami biznesowymi, a także odbywają po kilka spotkań jednego dnia w różnych miastach,
- osoby zamożne i ludzie biznesu, chcący oszczędzić czas i dostać się jak najbliżej miejsca docelowego, gdzie nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych.
– Korzystamy ze znacznie większej liczby lotnisk niż samoloty rejsowe. Tylko w Polsce linie lotnicze lądują na 14 lotniskach, a my wykorzystujemy ich ponad 100. W Unii Europejskiej ta liczba jest o wiele większa, wliczając także greckie i chorwackie wyspy – tłumaczy Maciej Kowalczyk, CEO Call&Fly, w odpowiedzi na pytania money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Concordski". Historia spektakularnej porażki
Prywatny samolot to oszczędność. Czasu, ale nie pieniędzy
Kowalczyk wyjaśnia, że w uproszczeniu roczny koszt eksploatacji prywatnego samolotu to około 8-10 proc. jego wartości.
Posiadanie małego samolotu typu Cessna 182 to wydatek około 150 tys. zł rocznie. W przypadku prywatnego odrzutowca, w zależności od typu i wielkości, mówimy o kwotach od 300 tys. zł. Są to koszty tylko bieżącej obsługi, bez uwzględniania większych napraw – wyjaśnia.
Alternatywą dla posiadania samolotu na własność są usługi typu air taxi i prywatne czartery. Cena przelotu prywatnym samolotem zależy od cen paliwa lotniczego, kosztów dolotu samolotu, czasu postoju na miejscu, opłat lotniskowych i nawigacyjnych, a nawet tego, czy pasażer korzysta z terminala General Aviation, a może lotniskowej "ścieżki" dla VIP-ów.
– Pokonanie przykładowej trasy z Warszawy do Krakowa lub do Gdańska małym samolotem jednosilnikowym typu Cessna 182 dla trzech osób to koszt od 1,5 tys. euro w dwie strony. Większy samolot dwusilnikowy typu Beechcraft Baron dla czterech osób to wydatek od 2,5 tys. euro w dwie strony. Samolotem odrzutowym Cessna Citation CJ2 można polecieć w sześć osób w cenie od 8 tys. euro – mówi money.pl prezes Call&Fly.
Dodaje, że w pierwszym przypadku czas lotu to około 1 godz. 30 minut, w drugim o 30 minut krócej, a w trzecim na miejscu można być w niewiele ponad pół godziny.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl