Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|
aktualizacja

Do lekarza czy sanepidu? Ludzie nie wiedzą, dokąd dzwonić, gdy mają niepokojace objawy

62
Podziel się:

"Nie dzwońcie do nas, od diagnozowania są lekarze" – mówią pracownicy sanepidu. "Ale my nie mamy telenarzędzi do diagnozowania chorób zakaźnych" – odpowiadają lekarze. Pacjenci obserwują ten ping pong i zastanawiają się, czy gdy będą potrzebowali szybkiej pomocy i konsultacji, będą wiedzieli, z kim rozmawiać.

Do lekarza czy sanepidu? Ludzie nie wiedzą, dokąd dzwonić, gdy mają niepokojace objawy
labolatorium (pixabay.com, pixabay.com)

Niepewność i strach – to dwa słowa, które opisują uczucia towarzyszące dzieciom wracającym dziś do szkoły oraz ich rodzicom. Kluczowym słowem, które określi najbliższe miesiące, będzie również rzeczownik "samoizolacja". W pogmatwanych procedurach i przy brakach kadrowych to właśnie ostatecznie rodzic będzie decydował, czy dziecko wykazujące objawy choroby (angina? grypa? koronawirus? Jak to określić, nie będąc medykiem?) zostanie w domu i czy wcześniej zostanie zdiagnozowane przez lekarza. A może jednak podejrzane objawy trzeba zgłosić nie lekarzowi, lecz od razu sanepidowi?

– Zanim wzniecimy panikę, poobserwujmy dzieci w domu. Jak ktoś się zaziębił na obozie, wystarczy zwykłe zbijanie gorączki i kilka dni izolacji od innych. Dzwonienie do sanepidu nie ma sensu, nie jesteśmy lekarzami. Tymczasem odbieramy tysiące telefonów od ludzi, którzy opisują nam historie swoich chorób – powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Joanna Narożniak, rzecznik Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.

Zwróciła uwagę na to, że relacje na linii sanepid – POZ trzeba szybko i jasno ustalić, bo ludzie nie wiedza, jak reagować w wątpliwych przypadkach.

Zobacz także: Wytyczne w szkołach. Broniarz wskazuje na absurd

Dziennik informuje, że w najbliższych dniach minister zdrowia ma przedstawić wytyczne, jak powinni działać lekarze rodzinni. Docelowo ma działać zasada: masz objawy, dzwoń do lekarza, a nie sanepidu.

W normalnych warunkach brzmi jak coś oczywistego, ale warunki są przecież dalekie od normalnych. Lekarze mówią wprost: to nieporozumienie, bo możemy co najwyżej udzielić teleporady, ale od stanowczego mówienia pacjentowi, jak ma się zachować jest… sanepid.

Przy tak rozmytych kompetencjach nic więc dziwnego, że ludzie nie wiedza, co robić. Dowodem niech będzie to, że do powiatowych sanepidów nie da się dodzwonić, bo linie, nawet alarmowe, są nieustannie zajęte. Jeśli uznamy, że od diagnozowania są wyłącznie lekarze, to możemy uznać, że większość telefonów do sanepidu jest bezzasadna. Ale to tylko teoria, bo jak zauważa jeden z rozmówców "DGP", lekarz, nie da się stwierdzić koronawirusa bez oglądania pacjenta.

Przyznał, że jeśli z telefonicznego wywiadu wynika, że przyczyna złego samopoczucia może być covid, od razu sugeruje kontakt z sanepidem.

- To nie spychoterapia. Po prostu taki pacjent i tak nie zostanie wpuszczony do przychodni z powodu temperatury. Ja z kolei na wizytę też nie mogę pójść, bo nie mam odpowiedniego stroju, który pozwoliłby mi na bezpieczne zbadanie. Zwykła przyłbica czy maseczka, w razie potwierdzenia COVID-19 spowodowałaby, że naraziłbym innych pacjentów. Staram się kierować doświadczeniem (…) Ja nie mam szerokich możliwości diagnostycznych pod kątem koronawirusa. Ma je sanepid – mówi anonimowy rozmówca.

Choć koronawirus towarzyszy nam od pół roku, nadal nie wypracowaliśmy zrozumiałych (i działających)procedur, które sprawią, że ludzie obudzeni w środku nocy umieliby wyrecytować kolejność działań. A tak właśnie powinno być, bo gdy sezon grypowy nałoży się na epidemie koronawirusa, i tak słaby system przepływu informacji może już nie wytrzymać. I w najtrudniejszej sprawie nie dodzwonimy się już nigdzie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(62)
der
4 lata temu
powoli zaczyna mnie to wkur
Ell
4 lata temu
Ja już to przeżyłam: lekarz POZ - SANEPID -SANEPID - SANEPID /tak 3x/ - 999 - lekarz nocny - lekarz nocny /tak 2x/ - 999 i karetka z ratownikami w kombinezonach - szpital. Rozmowy telefoniczne kilka godzin. W szpitalu test - koronawirus nie ma. Diagnoza: lekkie zapalenie płuc - antybiotyk. A wystarczyłoby żeby lekarz POZ się nie bał i nie zwalał swojego obowiązku na innych. Nie było podstaw żeby podejrzewać koronawirus ale lekarzom POZ już się nie chce przyjmować pacjentów.
Gość
4 lata temu
Po tylu miesiącach z koronowirus jeszcze nie mają opracowanych procedur i nie wiedzą kto ma stwierdzić zakażenie? Aż się nie chce komentować. A drogą ktoś tu słusznie zauważył, że sklepy, plaże, szkoły, przedszkola, zakłady pracy itd. otwarte tylko do lekarza nie można iść, chyba , że prywatnie.
co_sie_dzieje
4 lata temu
Do sanepidu dzwonicie po diagnozę? przecież od leczenia są lekarze nie urzędnicy. Jest szereg ustaw i rozporządzeń - w tym ustaw o Państwowej Inspekcji Sanitarnej i w żadnym miejscu nie jest wskazane, że inspektor sanitarny ma leczyć kogokolwiek. Ma podejmować dziania przeciwepidemiczne!!, tj. wydać decyzję administracyjną na kwarantannę, odsunąć od pracy, od uczęszczania do żłobka/ przedszkola osobę chorą, podejrzaną o zakażenie, nakazać dezynfekcję pomieszczeń, itp. Od leczenia jest lekarz, zawsze tak było i będzie. Inspekcja nie ma żadnych kompetencji w tym zakresie. Lekarze poukrywali się za słuchawkami telefonów, człowiek płaci całe życie składki na ubezpieczenie zdrowotne, a ja już 4 dzień czekam na sms z kodem do recepty, bo Pani doktor nie ma czasu wypisać recepty na leki, które muszę przyjmować permanentnie (w prywatnym gabinecie komercyjnie oczywiście przyjmuje "twarzą w twarz", bez obawy o wirusa). Straszne rzeczy się dzieją na naszych oczach!!! Trzymajcie się!!!
były i obecny
4 lata temu
Chaos po rządami PiSu już przestał dziwić. Nawet przestał śmieszyć. Zaczyna coraz bardziej naruszać moja równowagę emocjonalną. Po prostu mnie wku.......ia
...
Następna strona