Wprowadzając Pracownicze Plany Kapitałowe, rząd zastosował mechanizm, zgodnie z którym każdy pracujący jest domyślnie zapisany do PPK, a jeśli nie chce w tym brać udziału, trzeba się wypisać. - To jest dobrze udokumentowany mechanizm psychologiczny, który mówi o tym, że trudniej jest mi skądś wyjść, niż podjąć decyzję o wejściu. Ten sposób zapisu do PPK powoduje, że zdecydowanie więcej osób weźmie w nim udział, niż wzięłoby, gdyby należało wykonać jakiś ruch, żeby się zapisać - tłumaczyła w programie "Horyzonty" w serwisie YouTube prof. Katarzyną Sekścińską, psycholożka i ekonomistka. - Badania pokazują, że potrzebny jest mały bodziec, który sprawi, że zaczniemy wykonywać pierwsze kroki w kierunku inwestowania i zabezpieczenia odległej przyszłości finansowej. I okazuje się, że jakiekolwiek pierwsze doświadczenia inwestycyjne stanowią milowy krok w kierunku regularnego inwestowania. Zatem jeżeli ten pierwszy krok to jest PPK, no to jest duży krok w kierunku tego, żebym ja zaczęła inwestować - wyjaśniła. - Pewnym problemem jest to, że ludzie w znakomitej większości nie utożsamiają PPK z inwestowaniem. Zatem myślę, że sam autozapis zrobił wiele dobrego, tylko przydałoby się takie komunikacyjne wsparcie i pokazanie, że jesteśmy w inwestycjach. Ale to jest trochę miecz obosieczny, bo jeżeli to jest tak, że my poszukujemy bezpiecznych rozwiązań finansowych i boimy się inwestować, to jeśli uświadomimy sobie, że PPK to jest inwestowanie, to pytanie, czy efekt będzie taki, że zaczniemy też inwestować gdzieś indziej, czy wyjdziemy z PPK, bo się zaczniemy bać, bo jest ryzyko. Ale niewątpliwie PPK zaczęło pokazywać nam przynajmniej tyle, że jesteśmy w stanie regularnie odkładać - dodała.