Gigant bije na alarm. Przez politykę UE mogą zamknąć fabryki
Szef europejskiego oddziału Stellantis ostrzega: jeśli UE nie złagodzi polityki klimatycznej, koncern może zamykać fabryki w Europie. Stawką są zakłady we Francji, Hiszpanii i Włoszech, a także tysiące miejsc pracy w produkcji aut dostawczych - podaje "Rzeczpospolita".
Jean‑Philippe Imparato, szef europejskiego oddziału Stellantis, ostrzega przed możliwym zamknięciem fabryk koncernu w związku z unijną polityką klimatyczną.
Albo radykalnie zwiększymy sprzedaż elektryków, albo ograniczymy produkcję pojazdów spalinowych. To z kolei oznacza zamknięcia fabryk – powiedział Imparato.
Chodzi o cele klimatyczne UE, zgodnie z którymi do 2027 roku 24 proc. nowych lekkich aut dostawczych ma być bezemisyjnych. Obecnie udział e-vanów Stellantis wynosi zaledwie 9 proc., co grozi koncernowi karami finansowymi sięgającymi 2,5–2,6 mld euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedaje 300 aut rocznie. Unika rynku niemieckiego
Zagrożone są m.in. zakłady montażowe we Francji, Hiszpanii i Atessie we Włoszech. Na początku 2025 roku firma zamknęła już fabrykę w brytyjskim Luton z powodu lokalnych regulacji emisji CO2.
Problemy finansowe i konkurencja z Chin
Włoskie związki zawodowe informują, że produkcja Stellantis we Włoszech spadła o 27 proc. w pierwszym półroczu 2025 roku. Powodem są wysokie ceny energii, spadający popyt i rosnąca presja ze strony tanich marek z Chin. Przypomnijmy, że Stellantis ogłosił upadłość w Chinach.
Na wyniki firmy wpływają również straty finansowe. Jak opisuje "Rz", w I połowie 2025 roku grupa odnotowała stratę netto w wysokości 2,3 mld euro, m.in. z powodu ceł w USA i kosztów restrukturyzacji.
Stellantis, właściciel takich marek jak Fiat, Peugeot, Opel i Citroën, nie jest wyjątkiem – z podobnymi wyzwaniami mierzy się cała europejska branża motoryzacyjna. Jak podkreśla Imparato, koncern nie zamierza opóźniać transformacji, ale oczekuje wsparcia regulacyjnego i infrastrukturalnego.
– Przyszłość europejskiej produkcji samochodów dostawczych waży się właśnie teraz – stwierdził szef Stellantis.