"Nikt was tu nie chce". Restauratorzy dostali ofertę "ochrony"
Właściciele sklepu i restauracji z Wrocławia padli ofiarą szantażysty. Dostali ultimatum: opuścić Polskę lub płacić miesięczny "haracz". Znaczki pocztowe wskazują, że korespondencja została nadana w Redzie w województwie pomorskim - informuje "Fakt".
Jak czytamy w dzienniku, na początku kwietnia dwóch ukraińskich przedsiębiorców we Wrocławiu otrzymało listy z wulgarnymi treściami. Nadawca postawił ultimatum: opuścić Polskę lub płacić miesięczny "haracz". Kwota: 3 tys. zł miesięcznie "za ochronę.
Nikt was tutaj nie chce - czytamy w pełnej wulgaryzmów wiadomości.
Znaczki pocztowe wskazują, że korespondencja została nadana w Redzie w województwie pomorskim.
- Listów do tej pory nie było, ale wpisy typu: "jedźcie na Ukrainę" zdarzają się - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Anna Baran, współwłaścicielka sklepu Ukraiński Smak. Właściciele nie zgłosili sprawy policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder ujawnia po latach. "Stracona okazja"
Nie widzimy w tym sensu. Mieliśmy już wypadki związane ze zniszczeniem mienia, jednak nie było skutku. Mamy też sprawę sądową związaną z kradzieżą, która się toczy ponad 1,5 roku. To są bardzo skomplikowane rzeczy, więc zazwyczaj na takie drobne sprawy, jak groźby czy listy, nie zwracam uwagi - tłumaczy w rozmowie z tvn24 Anna Baran.
Kilka dni później list z pogróżkami trafił do restauracji Lviv we Wrocławiu. - 15 kwietnia wyjęliśmy list ze skrzynki. Byłam zdziwiona treścią, do tej pory nie rozumiem, kto mógł to napisać - przyznaje właścicielka Ruslana. Kobieta powiadomiła policję, która podjęła już kroki.
- Weryfikujemy adres nadawcy. Zawiadomienie jest przyjęte w kierunku art. 282 Kodeksu karnego, czyli wymuszenia rozbójniczego - informuje w rozmowie z TVN24 kom. Wojciech Jabłoński, oficer prasowy policji we Wrocławia.
"Zdaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy bezpieczni"
Właścicielka restauracji Lviv stwierdziła, że po incydencie z listem czas na zadbanie o bezpieczeństwo swoje i pracowników.
- W komisariacie zdaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy bezpieczni. Teraz musimy znaleźć firmę ochroniarską, do tej pory działaliśmy bez takiej - przyznaje przedsiębiorczyni. Dodaje, że jej restauracja jakiś czas temu pojawiła się na skrajnie nacjonalistycznej grupie, która hejtuje Ukraińców w Polsce. Wylała się wówczas fala hejtu - informuje TVN24.
- Rok temu zaczęły nam bardzo mocno spadać opinie na Google. Zdziwiliśmy się, ponieważ zawsze mieliśmy bardzo dobre oceny, pilnujemy jakości obsługi i jedzenia. Wtedy dowiedzieliśmy się, że zostaliśmy dodani do tej grupy na Facebooku - opowiada Ruslana w rozmowie ze stacją.