Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|
aktualizacja

Bojownicy w natarciu. Wygonili z Morza Czerwonego kolejnego giganta

Podziel się:

Ataki jemeńskich bojowników Huti spowodowały nowe zakłócenia w handlu światowym. Decyzję o zawieszeniu żeglugi przez Morze Czerwone podjął brytyjski koncern naftowy Shell - informuje "The Wall Street Journal". W Kanale Sueskim panuje coraz większa cisza.

Bojownicy w natarciu. Wygonili z Morza Czerwonego kolejnego giganta
Bojownicy Huti (ruch Ansar Allah) spowodowali kolejne poważne zakłócenia na Morzu Czerwonym (East News, Associated Press)

Brytyjski koncern Shell to kolejna firma, którą ataki bojowników Huti przepędziły z Morza Czerwonego. Przypomnijmy, że wspierani przez Iran jemeńscy rebelianci wzięli statki na celownik, aby zmusić Izrael do wycofania wojsk ze Strefy Gazy. Początkowo chodziło o dostawy związane z Tel Awiwem, ale po ostrzale ze strony USA i Wielkiej Brytanii, lista celów się wydłużyła.

O decyzji Shella poinformował we wtorek "The Wall Street Journal". Dziennik powołał się na anonimowe źródła. Ustalił, że firma już w zeszłym tygodniu podjęła kroki, aby wstrzymać wszystkie przeprawy przez Morze Czerwone, ponieważ obawia się, że udany atak może spowodować masowy wyciek w regionie. A ponadto to zagrożenie dla załóg tankowców.

Brytyjski koncern jeszcze nie skomentował sprawy. Wcześniej na wstrzymanie żeglugi przez akwen i Kanał Sueski zdecydowała się firma BP. Morze Czerwone omijają także katarskie statki z gazem skroplonym LNG.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Szczera rozmowa z restauratorem. Zdradza ile zarabia - Jakub Tepper - Biznes Klasa #13

Ciągłe ataki na Morzu Czerwonym

Sytuacja na ważnym szlaku handlowym zaognia się niemal z każdym dniem. Ostrzał pozycji ruchu Ansar Allah w Jemenie przez amerykańskie i brytyjskie śmigłowce nie sparaliżował możliwości bojowników. Co więcej, ostrzeliwują kolejne statki. We wtorek zaatakowali grecki masowiec, który płynął z Wietnamu do Izraela.

Sytuacja na szlaku morskim, który (do niedawna) odpowiadał za 12 proc. światowego handlu, jest jednym z tematów kuluarowych rozmów na trwającym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Eksperci spodziewają się, że zakłócenia odbiją się głównie na europejskich konsumentach, o czym money.pl pisze od tygodni.

- Koszt towarów sprowadzanych do Europy z Azji będzie znacznie wyższy. Europejscy konsumenci odczują ból… Uderzy to w gospodarki rozwinięte bardziej niż gospodarki rozwijające się - powiedział agencji Reutera Yuvraj Narayan, dyrektor finansowy międzynarodowej firmy logistycznej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich DP World.

"Dwóch szefów międzynarodowych grup bankowych oświadczyło prywatnie w Davos, że obawiają się, że kryzys może wywołać presję inflacyjną, która może ostatecznie opóźnić lub odwrócić obniżki stóp procentowych i zagrozić nadziejom na miękkie lądowanie gospodarki w USA" - relacjonuje Reuters.

Na razie problemy odczuwają głównie przedsiębiorcy, którym powoli zaczyna doskwierać brak materiałów. Na przykład w Hiszpanii cztery fabryki należące do francuskiego producenta opon Michelin, planują w najbliższy weekend - i drugi z rzędu - wstrzymać produkcję ze względu na opóźnienia w dostawach surowców.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl