Inflacja będzie rosła. Już niedługo zbliżać się będą kolejne święta i wakacje. Naród wtedy ruszy do sklepów. Biedni nauczyciele już będą zamawiać wczasy za granicą i jeszcze coś w kraju. Wszak mają dwa miesiące wolnego. Tu biedacy nie wypoczną i się nie podleczą, bo po co gdy mają jeszcze do dyspozycji płatny roczny urlop na podratowanie zdrowia.
Będą jeszcze uroczystości religijne tj komunie. Wesela są już rzadko. Stypy chyba też już się skończyły. Jednak czasami i to jeszcze jest.
Tak więc kasę się wydaje i napędza inflację.
Ludzie też chorują i będą chorować, a więc farmacja się bogaci. Leki coraz droższe.
Do czego zmierzamy? Co ludzie z rządu szykują jeszcze narodowi, by go wydoić jeszcze bardziej? Czy szykują nam powrót do czasów międzywojennych, czyli biedy i jaśnie państwa, czasów "Chłopów" Reymonta, czasów "Lalki" Prusa?
Co nas czeka?