"Kosiniakowe" do reformy. Wicepremier zapowiada zmiany w świadczeniu dla rodziców
Świadczenie rodzicielskie nazwano "kosiniakowym" od nazwiska Władysława Kosiniaka-Kamysza. Rzecz w tym, że od prawie 10 lat jego wysokość nie zmieniła się. Ówczesne 1000 zł to dziś realnie 660 zł miesięcznie. Wicepremier zdradza, że trwają prace nad waloryzacją świadczenia.
"Kosiniakowe" to świadczenie dla rodziców, którzy nie mają prawa do wypłaty zasiłku macierzyńskiego lub rodzicielskiego. Wynosi 1000 zł miesięcznie i wypłacane jest tak długo, jak rodzic przebywa na urlopie macierzyńskim lub rodzicielskim, maksymalnie przez 52 tygodnie po urodzeniu jednego dziecka. Uchwalono je w 2015 r. Nazwa wzięła się od nazwiska Waldemara Kosiniaka-Kamysza, który wówczas był ministrem pracy i polityki społecznej w rządzie PO-PSL.
"Sęk w tym, że od czasu wprowadzenia świadczenia rodzicielskiego – bo taka jest właściwa jego nazwa – nie było ono waloryzowane. Tymczasem uwzględniając inflację, realna wartość takiej pomocy wynosi już nie 1 tys. zł na rękę (jest zwolnione z podatku dochodowego), a niecałe 660 zł i z miesiąca na miesiąc jest coraz niższa" - pisze "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Restauracje tylko dla dorosłych? - zapytaliśmy Polaków
"Kosiniakowe" do waloryzacji? Wicepremier: tak, oczywiście
Rząd PiS nie zajmował się waloryzacją "kosiniakowego", ponieważ wprowadził własny program, 500 plus. I gdy również ono zostało "skonsumowane" przez inflację, podwyższył jego kwotę do 800 zł miesięcznie. Czy również świadczenie rodzicielskie powinno zostać podniesione? Dziennik zapytał o to Władysława Kosiniaka-Kamysza, dziś wicepremiera i ministra obrony.
- Tak, oczywiście. Pani minister Aleksandra Gajewska z resortu rodziny, pracy i polityki społecznej nad tym pracuje, rozmawiała ze mną na ten temat. Zaraz minie 10 lat od wprowadzenia tego wsparcia. W 2016 r. to było 1 tys. zł. Uważam, że świadczenie powinno zostać zwaloryzowane i podniesione – powiedział rozmowie z "Faktem".