Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Kryzys zagląda globalnym graczom w oczy. Czy Polacy mają się czego bać?

17
Podziel się:

Firmy technologiczne w obawie przed niepewnym jutrem mrożą i tną etaty. Zdaniem ekspertów nadwiślańscy pracownicy mogą spać spokojnie, bo bezrobocie nam niestraszne — mamy więcej zalet na kryzysowe czasy niż nasi rywale z Zachodu. Rozczarowane mogą być osoby z branży IT, której wpajano, że problemy rynku pracy jej nie dotyczą.

Kryzys zagląda globalnym graczom w oczy. Czy Polacy mają się czego bać?
Netflix przeprowadzi zwolnienia grupowe. To efekt m.in. spadku liczby abonentów (Getty Images,, © 2015 Bloomberg Finance LP)

W czasach prosperity firmy technologiczne stają na głowie, aby przyciągnąć pracownika. Gdy jednak w gospodarce źle się dzieje, bez sentymentu tną zatrudnienie. Niepokojące wieści na ten temat napływają ze Stanów Zjednoczonych i nie tylko.

Nadchodzi zima w branży technologicznej

Ostatnio Uber mejlowo poinformował pracowników, że w nachodzących miesiącach wzrost zatrudnienie będzie przywilejem nielicznych. Meta (właściciel Facebooka) poszedł o krok dalej i zamroził większość procesów rekrutacyjnych do końca tego roku. To samo zrobił Twitter. Amazon z kolei zakomunikował, że firma jest "przeciążona" po miesiącach intensywnego zatrudniania. 

Zwolnienia pracowników zapowiedział m.in. Netflix. W bawełnę nie owija szwedzka Klarna, fintech z rynku płatności odroczonych, który ogłosił w zeszłym tygodniu, że zwalnia 10 proc. pracowników (700 osób). Stojący na czele tej firmy Sebastian Siemiątkowski uzasadnił, że "to, co obecnie widzimy na świecie, nie jest ani tymczasowe, ani krótkotrwałe i dlatego musimy działać"

To tylko kilka przykładów reakcji na oczekiwaną recesję. Czy branża technologiczna zmierza w kierunku historycznego załamania? Jeśli tak, to jakie to może mieć przełożenie na polski rynek pracy? Zdaniem Szymona Janiaka, dyrektora zarządzającego i współzałożyciela funduszu Czysta3.VC, nie mamy się czego bać. Przynajmniej na razie. 

Przyczyną zwolnień na rynku amerykańskim jest marazm w zakresie finansowania firm technologicznych głównie na etapie szybkiego wzrostu. Problem dotyczy większych spółek, a nie tych dopiero raczkujących. Znaczenie ma to, co działo się na rynku kapitałowym kilka miesięcy wcześniej — żeby ratować amerykańską gospodarkę w pandemii, na rynek wpłynęło dodatkowych 6 bln dol. Nadwyżkę pieniędzy skonsumowano, co napędziło inwestycje i rozwój. Obecnie nastał czas zaciskania pasa — mówi w rozmowie z Money.pl ekspert inwestycyjny.   

Zalety polskiego rynku: zapas pieniędzy…

Utrudniony dostęp do kapitału negatywnie wpływa na wycenę firm technologicznych. Nie widać tego w Polsce. Dlaczego? Bo u nas trwa hossa na rynku venture capital — fundusze publiczno-prywatne cały czas są wspierane kapitałowo przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR) i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR).

— W tym i kolejnym roku kapitał będzie płynął do start-upów, co pozywanie wpłynie na ich wycenę. Ponadto, większość polskich inwestycji dotyczy rund przedzalążkowych, czyli na bardzo wczesnym etapie rozwoju firmy. U nas nie ma tak wielu rozwiniętych start-upów, jak m.in. w Stanach Zjednoczonych. Nie należy się spodziewać w najbliższym czasie redukcji zatrudnienia w polskich firmach technologicznych. Problem może pojawić się po roku 2023, kiedy skończą się środki publiczne — przewiduje Szymon Janiak. 

… i tani pracownik 

Dobrej myśli jest również ekspert rynku pracy.

— Polska jest bardzo głodna pracowników IT — w tym przede wszystkim programistów, ale także specjalistów ds. bezpieczeństwa, utrzymania sieci itp. Nie spodziewam się takiej skali redukcji jak w Stanach Zjednoczonych z jednego powodu: globalne firmy ponoszą znacząco niższe koszty zatrudnienia w Polsce niż na Zachodzie. Zwolnienia w pojedynczych firmach mogą się oczywiście zdarzyć, co dla pracowników IT, którym wpajano, że problemy rynku pracy ich nie dotyczą, może być szokujące — ocenia sytuację Mateusz Żydek, przedstawiciel agencji pracy Randstad Polska. 

Polska dla zachodnich biznesów wciąż jest atrakcyjnym krajem pod względem uruchamiania centrów deweloperskich czy działów pomocy technicznej ze względu na tańszych i wykwalifikowanych specjalistów, których do naszego kraju przybywa coraz więcej ze Wschodu — najczęściej z Białorusi i Ukrainy. O miano technologicznego zagłębia — zdaniem naszego eksperta — konkurujemy z Hiszpanią, której przewagą jest klimat, działający na programistów jak magnes.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: 1300 złotych za nic? "Są pomysły, aby to przetestować"

Pracodawca wysokiego ryzyka 

Co może niepokoić polskich pracowników w kontekście gorszej koniunktury gospodarczej?

 Zatrudnienie mogą ciąć start-upy. Nie wszystkie, ale w grupie podwyższonego ryzyka są firmy, które działają w obszarze szeroko pojętego stylu życiu. Mam na myśli te usługi i produkty, z których konsumenci są w stanie zrezygnować w pierwszej kolejności, gdy zajdzie taka potrzeba — m.in. usługi taksówkarskie, dostawa żywności, kupowanie biletów na wydarzenia kulturalne itp. — odpowiada na pytanie naszej redakcji Mateusz Żydek. 

Zaznacza, że obecnie wszystko leży w rękach inwestorów oraz funduszy, które dostarczają młodym firmom finansowanie na rozwój. Jeśli te zakręcą kurek z pieniędzmi, to zdaniem naszego eksperta, wówczas może pojawić się problem z zatrudnieniem.

Jak duży?

 — Trudno przewidzieć na tym etapie. Na miejscu osób zatrudnionych w takich start-upach nie martwiłbym się przesadnie — w najgorszym wypadku na pewno znajdzie się dla nich miejsce w innych firmach, bo na korzyść pracownika — szczęście w nieszczęściu — przemawia demografia i deficyt specjalistów. Rozczarować mogą natomiast gorsze warunki pracy — start-upy zwykle konkurowały o pracownika wynagrodzeniem. Często płace były wyższe nawet na stanowiskach juniorskich — uważa przedstawiciel Randstad Polska. 

Koniec skakania z kwiatka na kwiatek. Czas się ustatkować

Nadchodzą czasy zrównoważonego ryku pracy pod względem oczekiwań pracodawców i pracowników. Potwierdzają to wstępne wyniki badań firmy Randstad, którymi ta jeszcze nie dzieliła się z rynkiem. Płynie z nich m.in. wniosek, że po raz pierwszy od dłuższego czasu zmniejszyła się liczba firm, które deklarują tworzenie nowych stanowisk pracy.

— Wiele wskazuje na to, że będziemy mieć stagnację w zatrudnieniu. Z jednej strony firmy obawiają się otoczenia makroekonomicznego, a z drugiej — mają problem ze znalezieniem odpowiedniego kandydata na dane stanowisko. Coraz więcej rekrutacji, które są kosztowne, kończy się fiaskiem — komentuje wstępne wyniki badań przedstawiciel Randstad Polska.    

Etat znów na wagę złota 

Co to oznacza w praktyce? Według naszego rozmówcy, prawdopodobnie będzie mniejsza rotacja pracowników w firmach oraz wyhamują galopujące płace. Do niedawna niektórzy zmieniali miejsce pracy nawet co pół roku, bo inny pracodawca oferował im o 10 lub 20 proc. wyższe wynagrodzenie, lub stanowisko. 

— Najprędzej zmiana trendu będzie zauważalna w takich sektorach jak produkcja i logistyka. Sytuacja na rynku pracy się znormalizuje. Nic nie wskazuje na wysokie bezrobocie. Ponadto, firmy w czasie dobrej koniunktury zatrudniały etatowców na zaś. Teraz odchodzą od tego i idą w kierunku zatrudnienia tymczasowego — np. na czas realizacji konkretnego projektu — zauważa Mateusz Żydek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
rynek pracy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(17)
MONIKA
2 lata temu
TRZEBA ZABLOKOWAĆ WSZYSTKIE KRAJE BENZYNOWE I SKOŃCZYĆ Z TYM DZIADOSTWEM
Paweł
2 lata temu
Poplątanie z pomieszaniem i powrót komuny w gospodarkach państw zachodnich to wynik bezmyślnego dodruku pustego pieniądza marnie usprawiedliwiany pandemią. Prezesi banków centralnych albo znikli jak w EBC albo zostali ubezwłasnowolnieni przez polityków jak w przypadku FED.
sdvdsv
2 lata temu
Wiele osób prowadzi życie na pokaz. Za dużo wydajemy na bzdety i gadżety, które tracą na wartości.. No ale jak chce się mieć najnowsze modele, być modnym i cool, to trzeba płacić. Szkoda że często na kredyt. Co innego, gdy nas stać, ale od małego kształtowany jest konsumpcjonizm, rywalizacja na ubrania, wczasy, samochody, telefony…. Na pokaz wystawne wesela, chrzciny, komunie… Przeczytajcie sobie ksiazke pt. Emerytura nie jest Ci potzerbna . Jasno wyjaśnia się tam jak kupno pseudopotrzebnych nam rzeczy wpływa destrukcyjnie na nasz majątek ale też jak osiągnąć finansową wolność.
Olek
2 lata temu
Zaczyna się moda na Start-Downy
mar
2 lata temu
Miska ryżu dla Polaka i tyra.