- Zaczynamy od piątku sprzedawać w internecie. Na początek będzie to non food i około 650 produktów – ogłosił Maksymilian Braniecki, szef polskiego oddziału Lidla.
Coś o czym mówiło się od lat, zaczyna się dziać. Czas Lidl ma idealny. Problemy ma Tesco, z internetu zniknęła już parę lat temu Alma/ Trzeba jednak zaznaczyć, że nie kupimy w Lidlu ani mleka, ani mięsa, ani nawet tak popularnej w zakupach internetowych wody butelkowanej.
Lidl w Polsce chce zacząć działać na rynku e-handlu od tylko i wyłącznie produktów nie spożywczych. W sprzedaży są więc wrotki, buty, spodnie, bluzki, ale też akcesoria kuchenne, wiertarki czy ekspresy do kawy. Nie będzie już natomiast proszków do prania czy kosmetyków. De facto konkurencją będą więc dyskonty odzieżowe - Pepco, Kik czy Textilmarket.
Większość produktów klienci będą mogli znać już ze sklepów stacjonarnych. W sieci oferta ma być nieco bogatsza, niż to co będzie można zobaczyć w gazetce i znaleźć na półce. Z czasem pojawić mają się też produkty markowe, np. Wittchen czy Ćmielów. Szef zakupów Lidla Piotr Rogowski twierdzi, że polskie firmy będą miały tu priorytet i to niekoniecznie te największe.
- Klient chce dziś dokonywać zakupów w różnych kanałach. Chcemy skorzystać ze wzrostu samego e-commerce, ale także podebrać klientów, głównie tam gdzie jest nasza konkurencja, a nas jeszcze nie ma – dodaje Braniecki.
Sklep ma zaoferować bezpłatną dostawę od 149 zł, poniżej opłata wyniesie 10 zł bez grosza. Przesyłki realizować ma Geis oraz Inpost, ale na początku tylko kurierem, a nie do paczkomatu. Paczki nie będzie można odebrać też w sklepie, ani jej tam zwrócić.
- Korzystamy z zewnętrznej firmy, nie mamy na razie swojego magazynu. Zobowiązujemy się do dostarczenia produktu w 72 godziny do domu klienta – deklaruje prezes Lidla.
Jak dodaje ceny mają być analogiczne jak w sklepie stacjonarnym. Nie może zagwarantować, że w niemieckim oddziale oferta będzie korzystniejsza albo czasem mniej korzystna. – Każdy oddział sam reguluje ceny, a te są zależne od wielu czynników. To tak jak ze znaną kanapką sprzedawaną w różnych krajach z inną ceną – tłumaczył Braniecki.
To nie pierwsze eksperymenty Lidla z handlem w sieci. Od niemal dwóch lat sieć sprzedaje już wycieczki turystyczne przez Lidl Podróże. Kilka miesięcy temu działać zaczęła z kolei Winnica, która oferuje alkohole, głównie te droższe. Tu jednak ze względów na niejasne przepisy prawne whiskey czy wina można jedynie zarezerwować w sieci, ale odebrać można je tylko w sklepie.
Masz newsa? Wyślij na dziejesie.wp.pl