Nowa strategia USA. Arak: Ameryka nie znika, ale zmienia zasady gry [OPINIA]
W głośnej narodowej strategii USA deklarują wartość sojuszy, ale podważają ich polityczne fundamenty, krytykują europejskie elity i sprzyjają partiom nacjonalistycznym. Co uderzające, strategia minimalizuje opis zagrożenia ze strony Rosji. To osłabia spójność NATO i utrudnia europejskie planowanie obronne – pisze w opinii dla money.pl Piotr Arak.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Nowa strategia bezpieczeństwa narodowego przygotowana przez administrację Donalda Trumpa w jego drugiej kadencji porządkuje kierunek, który USA sygnalizowały już od kilku lat. Dokument formalizuje "doktrynę Trumpa": większy nacisk na interes własnego państwa, bardziej selektywne podejście do zaangażowania za granicą oraz realistyczne podejście do kosztów relacji sojuszniczych.
Nie jest to więc nagła zmiana kursu, lecz raczej uporządkowanie sposobu myślenia, który obserwowaliśmy podczas poprzedniej kadencji i co słyszeliśmy z ust samego Trumpa i członków jego rządu. To taka instrukcja obsługi USA, której brakowało wielu dyplomatom.
Dla Europy, w tym Polski, oznacza to stopniowe przesunięcie w hierarchii amerykańskich priorytetów. USA nie rezygnują ze swojej roli w świecie, ale wyraźnie oczekują większej samodzielności od partnerów.
Potężna rewolucja tuż za rogiem. Kiedy komputer kwantowy?
Z tej perspektywy pytanie nie dotyczy tego, czy coś się radykalnie zmieniło, lecz czy potrafimy funkcjonować w środowisku, w którym amerykańska polityka zagraniczna jest bardziej transakcyjna i mniej automatyczna niż kiedyś.
Polityka zagraniczna według zasady "po pierwsze Ameryka"
W obozie Republikanów to właśnie ruch MAGA odpowiada za ideologiczne zaplecze Trumpa, a najbliższy sposobowi myślenia tego środowiska jest amerykański wiceprezydent J.D. Vance. Rok temu podczas monachijskiej konferencji bezpieczeństwa Vance wygłosił płomienne przemówienie o błędach Europy: niekontrolowanej imigracji, ograniczaniu wolności słowa, ale też powtórzył to, co mówił Trump wcześniej w bardziej rozwinięty sposób. Vance mówił:
"Europa musi odegrać większą rolę w kształtowaniu swojej własnej przyszłości. Nie bez przyczyny często słyszycie o 'dzieleniu się ciężarem' – uważamy, że to kluczowy element naszego sojuszu. Europa musi zrobić krok naprzód, podczas gdy Ameryka skupi się na obszarach świata, gdzie niebezpieczeństwo jest największe."
Zwrot ku Ameryce Łacińskiej kosztem Europy
Najważniejszą zmianą jest przesunięcie strategicznego punktu ciężkości z Europy na Amerykę Łacińską. Administracja uznaje oba kontynenty amerykańskie za "najważniejszy priorytet". To nawiązanie do XIX-wiecznej doktryny Monroe'a, zgodnie z którą Ameryki powinny być strefą wpływów USA.
Trump rozszerza to podejście o tzw. Trump Corollary, czyli założenie, że Stany Zjednoczone muszą aktywnie blokować wpływy Chin i Rosji w regionie oraz kierować tam zasoby wojskowe, gospodarcze i wywiadowcze. W tej logice Europa staje się obszarem drugorzędnym, a mniejsza koncentracja USA na odstraszaniu Rosji oznacza większą odpowiedzialność Europy za bezpieczeństwo własne i wschodniej flanki NATO.
Europa – partner mniej pewny, bardziej problematyczny
W strategii widać ambiwalencję wobec Europy: USA deklarują wartość sojuszy, ale równocześnie podważają ich polityczne fundamenty, krytykują europejskie elity i sprzyjają partiom nacjonalistycznym. Co najbardziej uderzające, narodowa strategia minimalizuje opis zagrożenia ze strony Rosji, uznając je za problem lokalny, a nie globalny. To osłabia spójność NATO i utrudnia europejskie planowanie obronne.
Kraje takie jak Polska, Litwa, Łotwa, Estonia czy Rumunia muszą przygotować się na bardziej warunkowe i mniej automatyczne wsparcie USA, a także na konieczność zwiększenia własnych zdolności wojskowych.
Bezpieczeństwo gospodarcze jako fundament
Strategia redefiniuje bezpieczeństwo, łącząc je bezpośrednio z gospodarką i technologią. "Economic security", czyli bezpieczeństwo ekonomiczne, oznacza dla USA kontrolę nad surowcami krytycznymi (np. metale ziem rzadkich używane w elektronice), stabilne łańcuchy dostaw (cały proces produkcji od surowca do gotowego produktu) oraz dominację w kluczowych technologiach: sztucznej inteligencji, komputerach kwantowych, technologiach wojskowych.
Dla biznesu europejskiego oznacza to rosnący protekcjonizm USA, większe ryzyko taryf i barier handlowych, presję na relokację produkcji do Ameryki oraz rosnącą rolę amerykańskich instytucji finansujących inwestycje, takich jak DFC (United States International Development Finance Corporation) i MCC (Millennium Challenge Corporation). Jednocześnie USA tworzą nowe możliwości współpracy technologicznej, ale pod warunkiem pełnej zgodności z ich interesem krajowym.
Rywalizacja z Chinami – jasny priorytet bez kompromisów
W przeciwieństwie do podejścia wobec Europy polityka wobec Chin jest jednoznaczna: najważniejszym celem pozostaje rywalizacja strategiczna. USA chcą ograniczyć wpływy Pekinu w Ameryce Łacińskiej, utrzymać stabilność wokół Tajwanu oraz umocnić sojusze w Indo-Pacyfiku. Administracja podkreśla kontrolę nad kluczowymi punktami geograficznymi, takimi jak Kanał Panamski czy Grenlandia, które mają znaczenie dla logistyki wojskowej i handlu.
Dla biznesu europejskiego oznacza to kontynuację restrykcji eksportowych, kontroli inwestycji oraz wymuszony de-risking, czyli ograniczanie zależności od Chin w sektorach strategicznych.
Europa musi przygotować się na większą samodzielność
Najbardziej problematyczne jest selektywne pomijanie w strategii zagrożeń takich jak Rosja, Iran czy Korea Północna. To świadomy sygnał, że USA nie zamierzają angażować się w wiele kryzysów jednocześnie – w przeciwieństwie do okresu zimnej wojny czy interwencji na Bliskim Wschodzie w latach 2000.
Takie podejście zwiększa ryzyko niekontrolowanych kryzysów, w których to Europa, a nie USA, będzie na pierwszej linii.
Dotyczy to szczególnie Ukrainy, gdzie strategia mówi jedynie o "zaprzestaniu działań wojennych" i utrzymaniu "podstawowych funkcji państwa", ale nie oferuje jasnych gwarancji bezpieczeństwa ani konsekwentnej strategii wsparcia.
W nowym układzie geopolitycznym Stany Zjednoczone nie wycofują się ze świata, lecz reorganizują swoje priorytety: koncentrują się na własnym regionie, rywalizacji technologicznej z Chinami i wzmacnianiu gospodarczej odporności. Europa musi przygotować się na większą samodzielność obronną, wyższe wydatki na bezpieczeństwo i większą niepewność polityczną.
Międzynarodowy biznes z kolei stanie jednocześnie przed szansą technologicznego partnerstwa z USA i rosnącym ryzykiem regulacyjnym, protekcjonizmem oraz przetasowaniami w globalnych łańcuchach dostaw. Nowa strategia nie oznacza końca roli USA jako supermocarstwa, ale świadomie wybrane i zawężone pole działania, do którego świat, w tym Europa i Polska, musi się szybko dostosować.
Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku, senior fellow Atlantic Council