Jak pokazują badania przeprowadzone dla Wirtualnej Polski przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna na próbie 1057 osób powyżej 18 lat, większość Polaków popiera pomysł wycofania groszówek z obiegu.
Ile kosztuje jeden grosz?##
Według danych Narodowego Banku Polskiego jedno-, dwu- i pięciogroszówki stanowiły w II kwartale 2019 roku prawie 67,5 proc. wszystkich monet – było ich ponad 12,5 miliarda. Ponadto – patrząc na dane z poprzednich okresów – ich liczba non stop się zwiększa w tempie szybszym od innych nominałów. Być może ze względu na to, że mają tendencję do znikania w tajemniczych okolicznościach – są składowane na dnach szuflad albo wrzucane do zbiorników wodnych, co wyklucza je z obiegu.
Rzeczywisty koszt wyprodukowania jednej monety jest tajemnicą, której Bank Centralny nie może zdradzić. Można znaleźć jednak wiele informacji szacunkowych – według nich wyprodukowanie jednego grosza kosztuje… nawet pięć groszy. Jak się okazuje, ponad połowa osób biorących udział w badaniu zleconym przez Wirtualną Polskę, zdawała sobie z tego faktu sprawę, natomiast 47 proc. - nie.
Wiedza o nieopłacalności produkcji niskich nominałów wpływa na opinię Polaków o ich likwidacji – 70 proc. ankietowanych opowiada się za usunięciem groszówek z obiegu, a tylko 17 proc. jest przeciw.
Pozbycie się jedno- i dwugroszowych miedziaków oznaczałoby dla sklepów konieczność zmienienia polityki prezentowania cen. Z metek musiałaby zniknąć wszechobecna końcówka 0.99 i podobne - np. zamiast 1,79 zł, sklep musiałby ustalić cenę na poziomie 1,75 zł lub 1,80 zł. Respondenci odnieśli się pozytywnie również do tego pomysłu – 77 proc. z nich opowiedziało się za zaokrągleniem cen, a tylko 11 proc. przeciw.
Powyższe wyniki mogą dziwić w kontekście częstotliwości operowania drobnymi – okazuje się, że aż 24 proc. ankietowanych płaci drobnymi codziennie lub prawie codziennie, a 33 proc. od jednego do trzech razy w tygodniu. Do całkowitej rezygnacji z używania miedziaków przyznaje się 7 proc. respondentów.
Kartą czy gotówką?
Rezygnacja z małych nominałów może się okazać pierwszym krokiem w drodze do całkowitego odejścia od pieniędzy w formie fizycznej. W odległej przyszłości ich miejsce ma zająć płatność elektroniczna.
Według danych za 2017 rok udostępnianych przez NBP w Polsce operacje bezgotówkowe stanowią 84,8 proc. wszystkich transakcji. Jest to wynik o 2 p.p. wyższy niż średnia dla Unii Europejskiej – Polska zajmuje ósmą pozycję pod względem powszechności płatności elektronicznych wśród wszystkich państw członkowskich.
Na przestrzeni lat można obserwować wzrost popularności płacenia bez użycia gotówki: "do 2008 r. włącznie w Polsce karty wykorzystywane były częściej do podejmowania gotówki w bankomatach niż do dokonywania płatności. W 2009 r. w Polsce po raz pierwszy dokonano kartami płatniczymi więcej transakcji bezgotówkowych niż gotówkowych i ww. wskaźnik osiągnął poziom 50,6 proc." – czytamy w raporcie NBP. Tak więc przez niecałe 10 lat częstotliwość dokonywania płatności bezgotówkowych wzrosła o ponad 34 p.p.
- Polski rynek płatności bezgotówkowych charakteryzuje bardzo dobrze rozwinięta infrastruktura – jesteśmy pierwszym krajem na świecie ze 100-procentową akceptacją dla transakcji zbliżeniowych wszędzie tam, gdzie przyjmowane są płatności Visa. Ponadto Polacy są otwarci na innowacje. Dlatego już prawie 80 proc. płatności bezgotówkowych w polskich sklepach jest dokonywanych zbliżeniowo. Przewidujemy, że ich udział będzie dalej rósł - mówi w rozmowie z money.pl Adrian Kurowski, dyrektor Visa w Polsce.
Rezygnacja z gotówki - same plusy?
Tytuł bezgotówkowego mistrza przypada Norwegii. W tym skandynawskim kraju w ubiegłym roku tylko 6 proc. wartości wszystkich transakcji było opłacone gotówką. Poza Europą również widać tendencję odchodzenia od gotówki – w Chinach liczba płatności elektronicznych wzrosła z 4 proc. w 2012 roku do 32 proc. w 2017 roku.
Jak możemy wywnioskować po analizie danych Banku Światowego, używanie gotówki jest nieefektywne i nieopłacalne. W krajach rozwiniętych zarządzanie nią – wybijanie, sortowanie, przechowywanie i dystrybuowanie – kosztuje skarby państwa 0,5 proc. PKB.
- Zastępowanie gotówki bezgotówkowymi formami płatności to dzisiaj jeden z dominujących trendów w wielu gospodarkach narodowych. Zjawisko to w ostatnich kilku latach znacznie przyspieszyło oraz ma coraz większy wpływ na gospodarki i społeczeństwa różnych szerokości geograficznych - mówi dr Mieczysław Groszek, prezes zarządu Fundacji Polska Bezgotówkowa.
- Geneza tego procesu bywa odmienna w krajach rozwijających się, gdzie nowe formy płatności stanowią warunek rozwoju nowoczesnej wymiany gospodarczej, a inna w krajach bogatych, gdzie decydujące jest zwiększanie efektywności poszczególnych segmentów gospodarki. Nie dziwi więc coraz szybsze tempo migracji na instrumenty bezgotówkowe. W niektórych krajach proces odchodzenia od gotówki jest już tak zaawansowany, iż prowadzi do napięć po stronie zwolenników tradycyjnych płatności - dodaje.
Czytaj także: Miedziaki do likwidacji? Są drogie i często zbędne
Lecz nie tylko o koszty chodzi. Zrezygnowanie z gotówki oznacza także zwiększenie przejrzystości wszystkich transakcji i znaczące zminimalizowanie szarej i czarnej strefy gospodarki. Prowadzi to do uszczelnienia systemu podatkowego, co z kolei oznacza większe wpływy do budżetu.
Odejście od gotówki wiąże się niestety także z możliwością wystąpienia negatywnych skutków – cyberataki, wycieki danych, łatwość inwigilacji rządu w życie obywateli – to tylko niektóre z nich.
Strony medalu, jak zawsze, są dwie. Bezgotówkowa przyszłość, jeśli w ogóle nadejdzie, jest wizją bardzo odległą czasowo, związaną z koniecznością stopniowego rezygnowania z banknotów i monet. Możliwe, że likwidacja jedno- i dwugroszówek byłaby pierwszym krokiem w tym procesie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl