Poczta Polska uspokaja, że absencje wśród pracowników nie odbiegają od zimowej normy. Co innego twierdzą organizatorzy akcji – nieformalna internetowa grupa zrzeszona na jednym z portali społecznościowych – Listonosze Polska. Według jej informacji, które przytacza „Gazeta Wyborcza” w dwudziestu polskich miastach nieobecności spowodowane zwolnieniami lekarskimi przekraczają 40 proc. Mowa m.in. o Częstochowie czy Opolu. Z kolei w Lewinie Brzeskim w pracy miał nie stawić się nikt.
Jeden z listonoszy, który po 10 latach pracy zarabia 2200 zł „na rękę” zapewnia, że pracownicy pocztowi nie oszukują lekarzy, ponieważ niemal każdy z nich od noszenia toreb ważących przynajmniej kilkanaście kilogramów ma problemy z kręgosłupem.
Organizatorzy akcji to ta sama grupa, która w 2017 r. zmobilizowała listonoszy do wielotysięcznych manifestacji zakończonych zwolnieniami dyscyplinarnymi dla liderów, z których jeden w Poczcie Polskiej przepracował 36 lat. Teraz państwowa spółka wykorzystuje tamten straszak i rozsyłał wśród pracowników ostrzeżenie o tym, że zamieszczanie niepochlebnych opinii o pracodawcy lub przełożonych w sieci może skończyć się dyscyplinarką.
Postulaty strajkujących to podwyżka o tysiąc złotych brutto, wypłata po 400 zł premii świątecznych za lata 2017 i 2018, wprowadzenie płatnych nadgodzin, przywrócenie do pracy zwolnionych w 2017 oraz zakaz organizowania imprez integracyjnych dla kierownictwa i dyrektorów ze środków socjalnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl