LOT tnie pensje. "Priorytetem jest zachowanie miejsc pracy"
Zarząd LOT proponuje obniżenie pensji swoich pracowników o nawet 75 proc. To ma uchronić firmę przed zwolnieniami. Związkowcy pytają, czy zarząd obniży również swoje wynagrodzenia.
Pandemia i spowodowane nią zamknięcie granic sprawia, że linie lotnicze na całym świecie praktycznie nie latają i tracą ogromne pieniądze.
Nie inaczej jest w polskich liniach LOT. Jak podaje "Puls Biznesu", zarząd zamierza obniżyć pensje pracowników. Stewardess o 2600 zł brutto i pilotów poniżej 7 tys. zł brutto.
"W przypadku stewardes zatrudnionych na B2B firma będzie prowadzić indywidualne rozmowy — nieoficjalnie mówi się, że gwarantowana kwota to 1800 zł (dodatkowo te osoby mogą skorzystać z tarczy antykryzysowej). 2600 zł to 50 proc. podstawy pensji stewardesy. Dzięki dodatkom może zarobić nawet 100 proc. podstawy więcej. To oznacza, że propozycja zarządu przewiduje nawet 75-procentową obniżkę" - pisze "Puls Biznesu".
Oglądaj też: Odmrażanie gospodarki. Belka: jestem zaniepokojony tym, co mówi rząd
Obniżka pensji ma uchronić LOT przed koniecznością zwalniania personelu. Na propozycję zarządu nie zgadzają się związki zawodowe. Ich przedstawiciele uważają, że LOT powinien zwalniać.
— Już przed kryzysem pracowników było za dużo, trudno było wylatać obowiązkowe pensum, czyli 45 godzin dla osób na etacie i 40 godzin dla tych na B2B. Po odblokowaniu granic połączeń będzie bardzo mało. Po tym, jak zastopował nas SARS, przez rok dochodziliśmy do wypełnienia samolotów na poziomie 80 proc. Teraz może to trwać 2-3 lata — mówi "Pulsowi Biznesu" Monika Żelazik ze Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego.
Związkowcy zamierzają przedstawić zarządowi swoje propozycje rozwiązania problemu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl