Media ujawniają: ludzie Vance'a błagali mieszkańców. Kulisy wizyty
Piątkowa wizyta wiceprezydenta USA J.D. Vance'a w amerykańskiej bazie sił kosmicznych Pituffik na Grenlandii może świadczyć o obawach Stanów Zjednoczonych przed protestami - oceniły media. Brytyjski dziennik "The Telegraph" ujawnia, że współpracownicy Vance'a "chodzili od drzwi do drzwi", błagając mieszkańców Grenlandii o powitanie gości z USA.
Gdy spotkali się z kolejnymi odmowami, zdecydowano się na zmianę planów i przyjazd do położonej na odludziu bazy Pituffik. To tam spodziewany jest wiceprezydent USA z żoną.
"The Telegraph" przypomina, że początkowo amerykańska druga dama miała machnąć flagą na rozpoczęcie ważnego dla lokalnej społeczności wyścigu psich zaprzęgów w Sisimiut. W tym roku impreza otrzymała dotację z konsulatu USA, który znajduje się w stolicy Grenlandii - Nuuk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump doprowadzi do pokoju? "Skupia się na sprawach drugorzędnych"
Redaktor naczelny grenlandzkiej gazety "Sermitsiaq" Masaana Egede zmianę planów podróży przedstawicieli władz USA nazwał "wielką ulgą" i zwycięstwem mieszkańców Grenlandii. Ci zamierzali przywitać amerykańską drugą damę protestem - mieli odwrócić się od niej plecami.
Wcześniejszy program wizyty, zakładający m.in. zwiedzanie Nuuk, został skrytykowany również przez rządy Danii i Grenlandii. Lokalni politycy odmówili oficjalnych spotkań z amerykańską delegacją, zasłaniając się rozmowami koalicyjnymi po wyborach do grenlandzkiego parlamentu.
Egede ostrzegł jednak, że władze USA nie zrezygnują z zainteresowania Grenlandią. - Wizyta delegacji USA w bazie wojskowej jest jasnym sygnałem dla Danii, Grenlandii i NATO - ocenił.
"Za wcześnie, by mówić o dyplomatycznym sukcesie Danii"
Podobnie uważa cytowany przez telewizję SVT ekspert Duńskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych Mikkel Runge Olesen. Według niego "za wcześnie jest mówić o dyplomatycznym zwycięstwie Danii i Grenlandii".
"Jeden scenariusz mówi, że władze Stanów Zjednoczonych zdały sobie sprawę, że nie są mile widziane na Grenlandii. Mogły obawiać się masowych protestów, co byłoby katastrofą z wizerunkowego punktu widzenia" - podkreślił analityk.
Drugim, jego zdaniem bardziej możliwym, wyjaśnieniem wizyty Vance'ów w amerykańskiej bazie wojskowej może być chęć wykorzystania tej okazji do skrytykowania rządu Danii. Władze USA uważają, że rząd duński od lat nie wywiązuje się z obowiązku dokonania inwestycji obronnych na Grenlandii. "Czy powiedzą, że w związku z tym muszą to zrobić Stany Zjednoczone?" - zastanawia się Runge Olesen.