Trump: Grenlandczycy sami proszą USA o ochronę
Prezydent Donald Trump odrzucił krytykę dotyczącą planowanej wizyty amerykańskiej delegacji na Grenlandii, twierdząc że mieszkańcy wyspy sami zwracają się do USA z prośbą o ochronę. Zapewnił, że wizyta żony wiceprezydenta i innych przedstawicieli USA wynika z zaproszenia i nie jest aktem prowokacji.
Trump stanowczo odparł zarzuty, że planowana wizyta delegacji USA na Grenlandii mogłaby być postrzegana jako prowokacja. Według amerykańskiego prezydenta, to sami Grenlandczycy inicjują kontakty ze Stanami Zjednoczonymi, prosząc o wsparcie w kwestii bezpieczeństwa. "Mamy do czynienia z wieloma ludźmi z Grenlandii, którzy chcieliby, aby coś się wydarzyło w kwestii ich właściwej ochrony i właściwej opieki. Oni dzwonią do nas. My nie dzwonimy do nich. Zostaliśmy tam zaproszeni" - powiedział podczas posiedzenia gabinetu.
Oficjalnie celem wizyty delegacji pod przewodnictwem Ushy Vance, żony wiceprezydenta USA, jest udział w narodowym wyścigu psich zaprzęgów zaplanowanym na czwartek. Trump zasugerował również, że w delegacji może znaleźć się sekretarz stanu Marco Rubio, choć wcześniejsze doniesienia wspominały jedynie o udziale doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza oraz ministra energii Chrisa Wrighta.
Zapytany o konkretne źródło zaproszenia, Trump stwierdził, że pochodziło ono od "wielu, wielu ludzi, w tym niektórych przedstawicieli władz". Ta wypowiedź stoi jednak w sprzeczności z oficjalnym stanowiskiem grenlandzkich władz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliony za jedną walkę! Kulisy powstawania KSW - Martin Lewandowski w Biznes Klasie
Sprzeciw grenlandzkich i duńskich władz
Zarówno duńskie, jak i grenlandzkie władze wyraziły krytyczne stanowisko wobec planowanej wizyty amerykańskiej delegacji. Pełniący obowiązki premiera Grenlandii, Mute B. Egede, opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym podkreślił, że wizyty nie można traktować jako wyłącznie prywatnej. Zaznaczył również, że do czasu powołania nowego rządu na Grenlandii nie dojdzie do spotkania z delegacją USA. Na wyspie, która jest autonomicznym terytorium zależnym od Danii, na początku marca odbyły się wybory, a nowe władze jeszcze się nie ukonstytuowały.
Premier Grenlandii wezwał mieszkańców wyspy do "zjednoczenia się w obronie kraju", nawiązując do antyamerykańskiej manifestacji, która miała miejsce w połowie marca przed konsulatem USA w Nuuk, stolicy Grenlandii. W proteście uczestniczyło blisko 1000 Grenlandczyków, co stanowi znaczącą liczbę dla tej niewielkiej społeczności.
Pomimo wyraźnego sprzeciwu lokalnych władz, Trump ponownie zasugerował możliwość przejęcia Grenlandii przez Stany Zjednoczone w przyszłości. "Myślę, że Grenlandia będzie czymś, co być może będzie w naszej przyszłości. Myślę, że to ważne. To ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa międzynarodowego. A jeśli spojrzy się na statki wokół Grenlandii, jest tam Rosja, są Chiny, jest wielu różnych ludzi i wiele różnych miejsc, i nie może być dalej tak, jak jest" - stwierdził amerykański prezydent.