Ministerstwo Obrony Narodowej z wielką pompą podpisało w Zakładach Mechanicznych "Bumar-Łabędy" S.A. w Gliwicach umowę na remont czołgów T-72 z modyfikacją. Za 1,75 mld zł przywróconych do życia zostanie aż 318 maszyn tego typu. Ostatni czołg po remoncie wyjedzie w 2025 r.
Wtedy będzie to uzbrojenie pochodzące sprzed ponad 50 lat, bo na początku lat 80. wyprodukowano pierwsze z nich. W ramach realizacji umowy czołgi dostaną nowe środki łączności obserwacji i generalnie zostaną przywrócone do sprawności. Czy warto inwestować prawie 2 mld zł, by wyciągnąć ten sprzęt z magazynów?
- We wszystkich krajach, które dysponują rezerwami czołgów T-72, odbyła się ich modernizacja. My ciągle zwlekaliśmy. W Rosji zmodernizowano je do najnowszej wersji T-72/B3M. Mają nowe armaty, systemy kierowania ogniem i obrony - mówi money.pl Wojciech Łuczak, ekspert ds. bezpieczeństwa i obronności ze specjalistycznego magazynu "Raport".
"Teoretycznie odnowione"
Dzięki temu te maszyny stanowią podstawę rosyjskiej pierwszej armii uderzeniowej. Podpisana właśnie umowa ws. polskich T-72 jest z zupełnie innej modernizacyjnej kategorii. Ta "po polsku" - jak zaznacza Łuczak - będzie bardzo płytka. Tak płytka, że nie nazywa się jej nawet modernizacją.
- Będzie to remont z modyfikacją. Nasze T-72 są teraz w fatalnym stanie. Zatem przynajmniej teoretycznie zostaną odnowione. Przywrócenie ich do życia daje wojskowym jakąś rezerwę pancerną, ale jeżeli chodzi o ich zdolności bojowe, to niewiele zmieni. Przydałoby się nowe działo, systemy obrony, amunicja - wylicza Wojciech Łuczak.
Ekspert dodaje jednak, że fakt podpisania umowy przyjmuje z dużym zadowoleniem. - W końcu ktoś sobie o nich przypomniał. Próbowano je sprzedać. Potem mówiło się o bardzo głębokiej modernizacji. Kończymy na remontach, które są też korzystne dla zakładów w Łabędach, bo mają robotę na wiele lat do przodu - mówi ekspert z magazynu "Raport".
Dla drugiego z naszych rozmówców znaczący jest właśnie ten wątek wsparcia Polskiej Grupy Zbrojeniowej, do której należy "Bumar-Łabędy".
Więcej za mniej
- Remonty znacząco nie poprawią zdolności tych maszyn. Wybrano opcje, która jest odpowiedzią na pytanie, jak za te niecałe 2 mld zł wyremontować wszystkie T-72. W dużej mierze jest to wybór polityczny, bo Bumar dostaje wieloletni kontrakt. Tymczasem jeszcze niedawno zastanawiano się nad głęboką przebudową tych czołgów do wersji najbardziej nowoczesnej, porównywalnej z rosyjskimi B3M. Ostatecznie zdecydowano się na ilość, nie jakość - mówi money.pl Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i redaktor naczelny magazynu "Nowa Technika Wojskowa".
Pod wpisem MON na Twitterze, na temat uroczystości podpisania umowy, też pojawiają się komentarze dotyczące płytkości modyfikacji polskich czołgów. "Nowa kamera termalna i środki łączności nie sprawią, że przebicie pancerza czołgu T-72B3 stanie się wykonalne. Brak amunicji, problematyczna mobilność (4km do tyłu), celność na poziomie 2 WŚ, wymiana silnika i armaty zajmująca dni zamiast godzin..." - czytamy w jednym z nich.
- Kamera termowizyjna to duża zmiana, ale to nie zmienia faktu, że ten czołg ma wiele słabości. Podstawową jest armata, której pociski nie są w stanie poradzić sobie z pancerzami współczesnych czołgów. Jednak warto wiedzieć, że głęboka modernizacja byłaby nawet 3 razy droższa - mówi Cielma.
Jak już pisaliśmy w money.pl, to już drugi program modernizacyjny dotyczący wojsk pancernych. Wojsk, w których ciężar zdolności obronnych Polski spoczywa na kupionych od Niemców wysłużonych Leopardach. MON na modernizacje 142 z nich przeznaczył ponad 3 mld zł. Już wtedy pojawiały się głosy, by zamiast tego zainwestować w nowe maszyny. Za tę sumę można mieć ponad 80 czołgów najnowszej generacji K2.
Czołg trzeciej generacji?
Czy decyzja o remoncie jeszcze starszych od Leopardów T-72 zamyka drogę do zakupu nowych maszyn?
- Cały czas toczy się w MON dyskusja na temat tego, co mogłoby zastąpić nasze czołgi. W sierpniu zostanie oddana do użytku kolejna partia zmodernizowanych Leopardów, ale to nie powstrzymuje nikogo przed szukaniem czołgów nowej generacji. Jedną z możliwości jest ich wspólna budowa z Włochami - mówi Łuczak.
Od dawna eksperci przekonują również, że warto zainteresować się koreańskimi czołgami K2. Są to maszyny najnowszej trzeciej generacji. Tanie nie są, bo kosztują około 10 mln dol. (ok. 38 mln zł), ale byłyby dla nas przepustką do świata amerykańskiej technologii. Wszystko dlatego, że K1 wzorowany jest na świetnych czołgach Abrams. Przy K2 zresztą też współpracowali Amerykanie.
Tyle że za te 1,75 mld zł można kupić ich mniej niż 50. - My jednak chcemy budować dużą i liczną armię. Dlatego szukamy możliwości pozyskania czy odzyskiwania sprawnego sprzętu w dużej ilości. Najwyraźniej stwierdzono w MON, że najbardziej efektywne będzie to przywrócenie do życia starych T-72 - podsumowuje Mariusz Cielma.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl