Prezesi najważniejszych firm naftowych biją na alarm. Trzeszczą globalne dostawy
Szefowie największych koncernów naftowych ostrzegają przed eskalacją konfliktu między Izraelem a Iranem, który może zagrozić kluczowej infrastrukturze energetycznej. Obawy dotyczą m.in. potencjalnych zakłóceń w dostawach ropy przez strategiczny Cieśninę Ormuz.
Eskalacja konfliktu między Izraelem a Iranem budzi niepokój wśród liderów branży naftowej. Jak informuje CNBC, ataki na infrastrukturę wojskową i nuklearną w regionie mogą wpłynąć na globalne rynki energii. Choć główne obiekty energetyczne nie zostały jeszcze poważnie uszkodzone, ryzyko zakłóceń pozostaje wysokie.
Shell i TotalEnergies, dwaj giganci naftowi, są zaniepokojeni sytuacją. Wael Sawan, CEO Shell, podkreśla znaczenie Bliskiego Wschodu dla firmy, a Patrick Pouyanné z TotalEnergies zwraca uwagę na bezpieczeństwo pracowników w regionie. Obaj liderzy obawiają się, że dalsze ataki mogą wpłynąć na globalne rynki.
- To, jak poradzimy sobie w nadchodzących dniach i tygodniach, jest dla mnie i zespołu kierowniczego szczególnie ważne - powiedział CNBC Wael Sawan, szef Shella.
Ostatnie 96 godzin było bardzo niepokojące… zarówno dla regionu, jak i szerzej, jeśli chodzi o to, w jakim kierunku zmierza globalny system energetyczny, biorąc pod uwagę niepewność i obecne tło oraz zmienność geopolityczną - podkreślił dyrektor generalny Shell.
Dyrektor generalny francuskiego giganta naftowego Patrick Pouyanné, zaznaczył w wywiadzie dla CNBC, że jego firma ma 100-letnie doświadczenie, bowiem narodziła się w Iraku i nadal prowadzi działalność w Iraku, Abu Zabi, Katarze i Arabii Saudyjskiej. Wyraził nadzieje, że konflikt nie dotknie instalacji naftowych, "gdyż mogłoby to stać się naprawdę problematycznym ciosem, nie tylko pod względem bezpieczeństwa, zagrożeń i ryzyka, ale także pod kątem rynków globalnych".
Cieśnina Ormuz, kluczowy punkt transportu ropy, jest w centrum uwagi. Choć niektórzy armatorzy unikają tego szlaku, analitycy są sceptyczni co do możliwości jego zamknięcia przez Iran. Niemniej jednak, jak zauważa Amjad Bseisu z EnQuest, obecna sytuacja zwiększa niepewność na rynkach energetycznych.
Jakob Larsen, szef ds. bezpieczeństwa w Bimco, firmie reprezentującej globalnych armatorów, powiedział, że konflikt izraelsko-irański wydaje się eskalować, co budzi obawy w społeczności armatorów i powoduje spadek liczby statków przepływających przez ten obszar.
Cieśnina Ormuz
Cieśnina Ormuz to strategiczny punkt tranzytowy, przez który przepływa około 20 proc. światowej ropy naftowej. W obliczu eskalacji konfliktu między Izraelem a Iranem, niektórzy armatorzy decydują się omijać ten kluczowy szlak, co może wpłynąć na globalne ceny energii. Blokada cieśniny mogłaby wywołać poważne konsekwencje dla rynku energetycznego.
Iran rozważa zamknięcie Cieśniny Ormuz jako odpowiedź na ataki Izraela. Taki ruch mógłby podnieść ceny ropy do 130-140 dolarów za baryłkę. Cieśnina jest kluczowa dla transportu ropy i gazu, a jej blokada mogłaby sparaliżować globalne dostawy surowców energetycznych.
Ceny ropy naftowej wzrosły o 15 proc. od początku czerwca, a analitycy przewidują dalsze wzrosty. Konflikt na Bliskim Wschodzie może mieć ograniczony wpływ na ceny paliw, ale zagrożenie blokadą Cieśniny Ormuz wywołuje niepewność na rynkach. UE monitoruje sytuację, ale na razie nie widzi zagrożenia dla dostaw.