"Nasz kraj czeka boom". Pierwsza wypowiedź Trumpa od decyzji ws. ceł
Rynki przeżyją boom, akcje przeżyją boom, kraj przeżyje boom - stwierdził Donald Trump, pytany o reakcje ze świata na nałożone przez niego cła oraz giełdy zalane czerwienią.
Donald Trump przed wylotem śmigłowcem z Białego Domu został zapytany przez dziennikarzy o to, jak ocenia wdrożenie ogłoszonych dzień wcześniej ceł wzajemnych. Stwierdził, że jego plan taryfowy "idzie bardzo dobrze".
Rynki przeżyją boom, akcje przeżyją boom, kraj przeżyje boom - powiedział dziennikarzom, gdy opuszczał Biały Dom.
- Reszta świata chce zobaczyć, czy jest jakiś sposób na zawarcie porozumienia. Wykorzystywali nas wiele, wiele lat, wiele lat - dodał
Trump podkreślił, że w ostatnich tygodniach niektóre firmy złożyły zobowiązania inwestycyjne o łącznej wartości prawie 7 bilionów dolarów, które mają napłynąć do Stanów Zjednoczonych. - Zobaczycie, jak to się potoczy. Nasz kraj czeka boom - powiedział prezydent USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump wprowadza cła na cały świat. "Zapłacą za to zwykli obywatele"
Donald Trump przekonywał, że nałożone przez niego cła mają skłonić firmy do przeniesienia do Stanów Zjednoczonej swojej produkcji na amerykański rynek. Cła uderzą m.in. w import samochodów.
Optymizmu Trumpa nie podzielili w czwartek inwestorzy na Wall Street. Na niecałą godzinę przed zamknięciem sesji na nowojorskiej giełdzie, wskaźnik S&P500 notował ponad czteroprocentowy spadek i może osiągnąć najwyższy jednodniowy spadek od marca 2020 r. i pandemii COVID-19. Podobnie wysokie spadki notują indeksy Dow Jones Industrial Average (ponad -3 proc.) i Nasdaq Composite (ponad -5 proc.). Szczególnie dotkliwe przeceny dotknęły cen akcji koncernów odzieżowych i producentów elektroniki (w tym m.in. Apple'a), polegających na zagranicznej produkcji i komponentach.
Wypowiedź Trumpa była jego pierwszą od ogłoszenia ceł na importowane dobra z całego świata. W czwartek jego harmonogram nie przewiduje publicznych wystąpień poza udziałem w turnieju golfowym w jego klubie na Florydzie, dokąd udaje się prezydent.
"Dzień wyzwolenia Ameryki". Cła, które nałożył Donald Trump
Prezydent Donald Trump podpisał w środę rozporządzenie o "cłach wzajemnych" na towary sprowadzane do Stanów Zjednoczonych. Zapowiedziane przez USA stawki mają stanowić połowę zsumowanych ceł i pozacelnych barier handlowych stosowanych przez inne kraje. Różnią się one w zależności od kraju i wahają się między 10 proc. a 34 proc. Wynoszą one na przykład:
- dla towarów z państw UE wynoszą - 20 proc.,
- dla Chin - 34 proc.,
- dla Japonii - 24 proc.
Na liście nie umieszczono Rosji, uzasadniając tę decyzję minimalną wymianą handlową z tym krajem ze względu na sankcje nałożone na Kreml w 2022 r., po rozpoczęciu przez władze w Moskwie pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę.
Decyzja Trumpa wzbudziła kontrowersje i ostrą reakcję krajów na całym świecie: część zadeklarowała chęć negocjacji, a część zagroziła odwetem i zapowiedziała rozwijanie relacji z innymi partnerami handlowymi.
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck ostrzegł, że "amerykańska mania ceł" może spowodować ogromne szkody na całym świecie, natomiast dla konsumentów w USA "ten dzień nie będzie dniem wyzwolenia, ale dniem inflacji". Zaznaczył, że gdyby USA nie chciały negocjowanego rozwiązania, UE udzieli "wyważonej, jasnej i zdecydowanej odpowiedzi".