Ropa leci na łeb na szyję. Trwa "ucieczka" na rynkach
Ropa naftowa spadła do poziomu 66 dol. Ostatni raz tak nisko notowana była w 2021 r. Po decyzji Trumpa o nałożeniu ceł na niemal wszystkie kraje świata, inwestorzy obawiają się o kondycję gospodarki USA. "To z kolei zmieniło się w ucieczkę od ryzykownych aktywów" - ocenił Arkadiusz Banaś, specjalista ds. analiz BM Alior Banku.
Notowania ropy naftowej spadły do poziomów niewidzianych od 2021 r. Kontrakty na surowiec w przeliczeniu na złotego spadły w ciągu ostatniego roku o 25 proc. do 254 zł za baryłkę West Texas Intermediate (WTI). W skali jednego dnia spadek wyniósł ponad 8 proc. Na giełdzie towarowej w Nowym Jorku baryłka WTI wyceniana jest po 66 dol.
Po wystąpieniu Donalda Trumpa w środę wieczorem i ogłoszeniu "Dnia Wyzwolenia Ameryki", na rynkach kapitałowych nastąpiła wyraźna wyprzedaż, a giełdy zalały się czerwienią. Inwestorzy mają obawy o izolacjonizm i rozwój wojny celnej, a w konsekwencji - przyszłą kondycję gospodarki USA.
To z kolei zmieniło się w ucieczkę od ryzykownych aktywów – solidnie zniżkują główne indeksy akcji, tanieje ropa, osłabia się amerykański dolar oraz spadają rentowności (czyli rosną ceny) obligacji skarbowych - napisał w komentarzu Arkadiusz Banaś, specjalista ds. analiz BM Alior Banku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump wprowadza cła na cały świat. "Zapłacą za to zwykli obywatele"
Dawid Czopek, ekspert rynku paliwowego, w rozmowie z money.pl podkreślał, że pomimo rozległego charakteru nowych taryf celnych ich wpływ na handel może być mniejszy, niż dziś sądzimy. – Wygląda na to, że Stany Zjednoczone przewidują szereg zwolnień z tych taryf, które ogłosił Trump. Dotyczą one m.in. ropy naftowej - wyjaśnił.
Ekspert zwracał uwagę, że mimo to na rynkach widać obawy o stan gospodarki.
Większość banków inwestycyjnych nie ma wątpliwości, że jeżeli te cła utrzymałyby się w takiej formie, jak amerykański prezydent je zapowiedział, w formie pierwotnej, to będziemy mieli do czynienia z poważną recesją - mówił zarządzający Polaris FIZ.
- W przypadku scenariusza pesymistycznego, jeżeli z ogłoszonymi cłami nic się nie zmieni, to będziemy mieć ropę po 50, a może bardziej 40 dolarów za baryłkę - przewidywał Dawid Czopek.
"Dzień wyzwolenia Ameryki". Co ogłosił Donald Trump?
Prezydent Donald Trump podpisał w środę rozporządzenie o "cłach wzajemnych" na towary sprowadzane do Stanów Zjednoczonych. Zapowiedziane przez USA stawki mają stanowić połowę zsumowanych ceł i pozacelnych barier handlowych stosowanych przez inne kraje. Różnią się one w zależności od kraju i wahają się między 10 proc. a 34 proc. Wynoszą one na przykład:
- dla towarów z państw UE wynoszą - 20 proc.,
- dla Chin - 34 proc.,
- dla Japonii - 24 proc.
Na liście nie umieszczono Rosji, uzasadniając tę decyzję minimalną wymianą handlową z tym krajem ze względu na sankcje nałożone na Kreml w 2022 r., po rozpoczęciu przez władze w Moskwie pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę.
Decyzja Trumpa wzbudziła kontrowersje i ostrą reakcję krajów na całym świecie: część zadeklarowała chęć negocjacji, a część zagroziła odwetem i zapowiedziała rozwijanie relacji z innymi partnerami handlowymi.
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck ostrzegł, że "amerykańska mania ceł" może spowodować ogromne szkody na całym świecie, natomiast dla konsumentów w USA "ten dzień nie będzie dniem wyzwolenia, ale dniem inflacji". Zaznaczył, że gdyby USA nie chciały negocjowanego rozwiązania, UE udzieli "wyważonej, jasnej i zdecydowanej odpowiedzi".