Nieoczekiwany skutek wojny celnej w Chinach. Polacy odczują zmiany
Wojna cenowa Waszyngtonu z Pekinem może oznaczać wyższe koszty dla części polskich firm - wskazuje wtorkowa "Rzeczpospolita". Są już pierwsze sygnały o podnoszeniu cen przez chińskich kontrahentów.
Chińczycy szukają sposobów na zwiększenie zysków tych zakładów, w które uderzają cła nałożone przez Stany Zjednoczone - pisze "Rzeczpospolita". Zaskoczeniem może być to, że już teraz osłabione przez wojnę celną zakłady próbują podnosić ceny innym odbiorcom niż amerykańscy.
Brak możliwości eksportu do USA teoretycznie powinien wpływać na większą podaż i niższe ceny, natomiast widzimy już odwrotne sytuacje, tzn. tam, gdzie produkty są pożądane przez klientów, pojawiły się próby podniesienia cen - wskazał cytowany w artykule prezes firmy Focus Garden Michał Bartkowiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak buduje satelity i systemy kwantowe - wprowadza Polskę do kosmicznej elity - Grzegorz `Brona
Innym trendem, który można teraz zaobserwować, jest przenoszenie produkcji z Chin do innych azjatyckich krajów. Robią to m.in. amerykańscy producenci ubrań.
- Widać sukcesywne przenoszenie przez Amerykanów produkcji odzieży z Chin do sąsiednich krajów, takich jak Mjanma (Birma - przyp. red.), czy Kambodża - mówi Marcin Piechocki, wiceprezes LPP, właściciela m.in. marki Reserved.
Spadek cen wynikający ze wzrostu podaży
"Rzeczpospolita" przytacza także na dane Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). Jak podsumowano, "Unia Europejska może odczuwać presję", ale zaznaczono przy tym, że przy tworzeniu prognoz "warto zachować spokój".
- Zaburzenia w handlu światowym, wynikające z napięć na tym polu między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, może wiązać się ze zwiększoną presją na Unię Europejską (stanowiącą jednolity blok handlowy, którego Polska jest częścią). Producenci towarów wyprodukowanych w Chinach, które w scenariuszu "business as usual" trafiłyby na rynek amerykański, mogą poszukiwać rynków zbytu w Europie, co może doprowadzić do spadku cen wynikającego ze wzrostu podaży. Szczególnie zagrożone w tym kontekście są branże, które już dziś zmagają się z silną konkurencją ze strony chińskiego przemysłu, m.in. branża stalowa, OZE (w tym fotowoltaiczna), chemiczna, motoryzacyjna czy producenci maszyn przemysłowych i części - komentuje w rozmowie z dziennikiem Jakub Kamiński z PAIH.