Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Obostrzenia wyniszczają Karpacz. Zima to czas żniw, ale turystów nie ma

624
Podziel się:

W dzień ogłoszenia nowej pomocy dla gmin górskich jedziemy do Karpacza. Przykryte skrzypiącym śniegiem miasto jest przerażająco puste. Z energicznych, zwykle pełnych życia mieszkańców stolicy polskich Karkonoszy uszedł cały wigor.

Obostrzenia wyniszczają Karpacz. Zima to czas żniw, ale turystów nie ma
Przedsiębiorcy w Karpaczu chcieli usłyszeć, kiedy wrócą do pracy. Informacja o wsparciu samorządów mocno ich rozczarowała. (money.pl)

Piękne słońce, temperatura minus osiem stopni. Bez lockdownu na drodze do Karpacza pewnie ustawiłby się długi korek. Jednak teraz droga jest pusta. Na poboczach nie ma też straganów z oscypkami i pamiątkami. Nie ma ich, bo turystów jest niewielu. Sprzedaje się jednak coś innego.

- Jak ktoś zamagazynował się sankami po brzegi, to teraz zarabia krocie. To jedyny biznes, który teraz się kręci w Karpaczu, Szklarskiej Porębie i innych górskich miejscowościach. Rozumiem ludzi, którzy przyjeżdżają do nas na sanki. Bo co im innego pozostało? - mówi money.pl Tomasz Stanek, właściciel stoku narciarskiego "Relaks", pensjonatu "Przystanek Bavaria", a także szkółki i wypożyczalni sprzętu narciarskiego.

- Serce mnie jednak boli, jak jeżdżą po moim stoku, który naśnieżyłem i przygotowałem za ciężkie pieniądze. Niech się ludzie bawią, wypoczywają, ja im nie żałuję. Szkoda tylko, że ja nic z tego nie mam. Ślizgają się obok wyłączonego wyciągu. Nawet nie mogę ich wciągać na górę na tych sankach - dodaje Tomasz.

Zobacz także: Brak prawa do odmowy przyjęcia mandatu. Roman Giertych o państwie policyjnym

Tuż przed poniedziałkową konferencją prasową wicepremiera Gowina i szefa KPRM Michała Dworczyka, przedsiębiorca zabiera mnie na krótki objazd po Karpaczu. Miasto wygląda jak kurort z filmów katastroficznych.

Miasto widmo

Ulice są puste, hotele, restauracje i pensjonaty pozamykane. O tym, że ludzie jednak nie wyginęli, dowiadujemy się z nielicznie przechadzających się po mieście grupek amatorów białego szaleństwa, ciągnących za sobą sanki.

- To miasto nigdy tak nie wyglądało. Nie mogę na to patrzeć. To katastrofa dla całego Karpacza i regionu. Ludziom wydaje się, że to tylko my, przedsiębiorcy, jesteśmy w trudnej sytuacji. To nieprawda - przekonuje Tomasz.

- Ja mogę sprzedać wszystko i świetnie żyć. Nie mam jednak zamiaru tego robić. Kocham to miejsce i tych ludzi. Będę o nas wszystkich walczył. Ludzie obserwujący to z zewnątrz muszą wreszcie zrozumieć, że w Karpaczu wszyscy żyją z turystyki, a najwięcej zarabia się zimą. Dla wielu to jedyne pieniądze w roku - mówi wyraźnie przygnębiony Tomasz.

Na chwilę przed godziną 13 do "Bavarii" zjeżdżają się okoliczni przedsiębiorcy, zaproszeni do wspólnego oglądania rządowej konferencji. Oczekiwania są duże, wszyscy zgromadzeni przed telewizorem mają nadzieję, że wreszcie usłyszą, co dalej.

Przede wszystkim pracownicy

- Najgorsza jest ta niepewność, niemożliwość przygotowania się do rządowych scenariuszy. Mam nadzieję, że wreszcie powiedzą: "18 stycznia otwieramy stoki, restauracje, hotele". Jednak boję się rozczarowania - mówi money.pl Sebastian Zipper, prezes zarządu "Artus Resort" i hotelu "Sowia Dolina". Razem zarządza 170 pokojami.

Konferencja jeszcze się nie rozpoczęła. Wystartowała już jednak dyskusja przedsiębiorców. Mają hotele, pensjonaty, restauracje, wyciągi, szkółki narciarskie. Ktoś mógłby pomyśleć, że głównie rozmawiają o straconych pieniądzach. Tak jednak nie jest.

Główny temat to pracownicy. Jak ich zatrzymać, jak ocalić przed bezrobociem i biedą. Jak zachować załogę, którą się ceni.

W końcu zaczynają mówić przedstawiciele rządu. Zgodnie z ich zapowiedziami do gmin górskich ma trafić miliard złotych wsparcia - w 700 mln na inwestycje i ok. 300 na zwolnienie z podatku od nieruchomości. Wszystko jednak nadal ma pozostać zamknięte.

Tłumaczenia Jarosława Gowina i Michała Dworczyka o tym, że teraz najważniejsza jest solidarność wszystkich Polaków, nie są tym, na co czekali przedsiębiorcy. Na sali słychać szereg pomruków i komentarzy. Jest też nerwowy śmiech.

"Oszukali nas"

- Zostaliśmy oszukani. Najpierw Gowin mówi: naśnieżajcie, stoki będą otwarte. Chwilę potem ten sam Gowin mówi: zamykamy was. Teraz mówi: damy samorządom pomoc, a wam nic. To oburzające. Tym bardziej, że latem na Pomorzu i w innych regionach zarobili sporo na turystyce, a nas się niszczy bez mrugnięcia okiem - irytuje się czerwony ze złości i nerwowo gestykulujący Tomasz.

Zdenerwowani są wszyscy. Duże emocje budzi też fakt, że ich czescy koledzy dowiedzieli się w niedzielę, że od 22 stycznia mogą otwierać stoki.

- W czym jesteśmy gorsi, że nie możemy liczyć na taki czytelny plan, jak Czesi i Niemcy? W Polsce kilka razy dziennie występuje premier i inni ministrowie i dużo mówią, ale z tego nic nie wynika. Zastanawiam się, kiedy oni pracują. Przecież ciągle są w telewizji albo radiu - mówi Sebastian Zipper.

- Dla porównania kanclerz Merkel rzadko zwołuje konferencję, ale jak już coś mówi, to tak potem jest. Przedstawia konkretny plan obostrzeń i czas ich obowiązywania. Czesi dostają 100 proc. przychodów sprzed pandemii, Niemcy 70 proc. Wszystko żeby przetrwali, dawali pracę ludziom i płacili podatki. U nas pomoc jest tylko teoretyczna, a przekaz sprzeczny i niejasny - podsumowuje Zipper.

- Samorządom dają, czyli sobie - mówią przedsiębiorcy spod telewizora.

- Urzędnicy sobie poradzą. Już Gomułka mówił, że "rząd się zawsze wyżywi". Rozdadzą swoim i tyle z tego będzie. Przecież nie powiedzieli ani słowa o wsparciu dla branży turystycznej - narzeka Lech, który pomaga rodzinie Tomasza w prowadzeniu biznesu.

Co zrobi burmistrz?

Nikt tu nie wierzy, że zapowiedziany miliard złotych dla samorządów górskich miejscowości cokolwiek zmieni.

- Chyba że burmistrz Karpacza ogłosi, że rzeczywiście nie musimy płacić żadnych podatków za nieruchomości, licencji za sprzedaż alkoholu i innych opłat. Jednak w to nie wierzę. W przeciwnym wypadku ta pomoc nie jest dla nas i dla naszych pracowników, których za wszelką cenę chcemy zatrzymać. Zresztą już powiedziałem burmistrzowi, że będę ostatni, który zapłaci podatki w gminie. Już nawet poczty od urzędów nie otwieram - deklaruje Tomasz.

- Liczyłem, że ktoś wreszcie powie: otwieramy was tego a tego dnia. Dajcie nam wreszcie normalnie pracować. My nie chcemy tarczy, pomocy. Poradzimy sobie. Mamy ręce, głowy pełne pomysłów, sprzęt zapewniający funkcjonowanie w reżimie sanitarnym. Przecież latem było tu blisko 3 mln turystów. Koronawirusem zaraziło się w Karpaczu 6 osób - przekonuje Sebastian.

Wszystko jest możliwe

Wszyscy zebrani powtarzają, że są przygotowani do startu w pandemicznych okolicznościach. Nawet gdy rozmawiają przez telefony, słychać jak instruują pracowników szykujący otoczenie wyciągów, kasy i miejsca w restauracjach. Umówili się ze mną na oglądanie konferencji, ale przecież ciągle są w pracy.

Tuż przed wyjazdem z Karpacza dociera do nas informacja o tym, że stoki, hotele i restauracje będą zamknięte do 31 stycznia.

- Wolałbym usłyszeć, że od 1 lutego zostaną otwarte. Informacja taka, jaką dostaliśmy, niesie za sobą zbyt duże ryzyko, że w lutym też nic się nie zmieni. Nadal pozostajemy w niepewnym, tragicznym położeniu. Po raz kolejny czujemy się oszukani - mówi Tomasz. Co zatem dalej z Karpaczem?

Moi rozmówcy nie kryją, że gminne referendum, które ma przesądzić o dalszym przestrzeganiu obostrzeń, może doprowadzić do zbiorowego, obywatelskiego nieposłuszeństwa. Wydaje się, że nie da się tego powstrzymać. Na pewno nie zrobiła tego poniedziałkowa konferencja rządu.

Nikt nie chce wierzyć w plotki o celowym niszczeniu branży hotelarskiej, by rządowe agencje za grosze kupowały upadające hotele i pensjonaty. Niezrozumiałe, wzajemnie sprzeczne komunikaty o obostrzeniach podsycają jednak tę teorię.

- Nie wiem jak będzie. Jedno jest jednak pewne: że wszystko jest możliwe. Leszkowi Czarneckiemu też mieli nie odebrać banku, bo to przecież niezgodne z prawem. Prawo jednak zmienili i Czarnecki banku już nie ma - mówi Zipper.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(624)
Narodowy
3 lata temu
Jeśli Gowin mówi o solidarności to nic tylko go słuchać i solidarnie ruszyć na warszafke i zrobić im tam taka narodowa kwarantannę że aż na wzgórza golan uciekną...
Ada
3 lata temu
Jakos pan Zipper nie czyta niemieckich komunikatow
czesio
3 lata temu
ile wy macie lat? czy nie wiecie ze zdrajcom sie nie wierzy a ten drugi skazany przez sad nie odbyl kary to drugi raz tez bedzie probowal ogarnijcie sie pomyslcie przy wyborach bo jak na razie sami sobie to zgotowaliscie no moze nie wszyscy gorale glosowali na nieudaczniakow bo byli chytrzy na dudki ale w wiekszym procencie teraz trzeba wypic piwo ktore sie samemu nawarzylo a inni nie chca tego dziegcia pic
Miecław
3 lata temu
Twierdzenie "że dobrze góralom bo głosowali na pis" ma tyle samo wspólnego ze sprawiedliwym ocenianiem sytuacji, co twierdzenie "dobrze całej Polsce bo głosowała na pis"... dla wielu jest to krzywdzące, pomijając już to, że opozycja głosuje za wszystkimi obostrzeniami jednogłośnie z pisem! Tylko konfederacja faktycznie głosowała inaczej, ale wielki minus za współpracę z panem Gwiazdowskim, mi to już wystarczy żeby nigdy na nich już nie zagłosować, to smutne, że magdalenkowe wykłady nadal są tak żywe, że opozycja nie wiele różni sie od partii rządzącej...
Ala
3 lata temu
A ja nie widzę zdjęcia z pustym Karpaczem bo i oscypki są sprzedawane i korki na Karpaczu też są a pod wyciągiem na Kopę tłumy ludzi i to nie jedno dniowców😉😉
...
Następna strona