Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|
aktualizacja

PiS nie tak prosocjalny jak się wydaje. Dane wiele mówią

29
Podziel się:

Jedna z najniższych podwyżek płacy minimalnej w Europie, zrównoważony budżet - PiS idzie w innym kierunku, niż według standardów europejskich partie uznawane za "prosocjalne". Zapytaliśmy ekspertów, co o tym myślą.

PiS ma socjalną twarz. Ale gdy się przyjrzeć dokładniej, można dojrzeć coś innego.
PiS ma socjalną twarz. Ale gdy się przyjrzeć dokładniej, można dojrzeć coś innego. (Wikimedia Commons CC BY-SA)

Polska jest w grupie pięciu państw, gdzie płace minimalne rosną najwolniej w Europie - wykazaliśmy niedawno na bazie informacji Eurostatu. Podwyżka minimum, w porównaniu z innymi krajami, były niska zarówno nominalnie, jak i procentowo. Na przykład nowy socjalistyczny rząd Hiszpanii nie bawił się w drobiazgi i od razu zadekretował wzrost minimalnego wynagrodzenia o 191 euro.

No właśnie. PiS powszechnie uznawane jest w Polsce za partię prosocjalną. Programy wydatków obciążają budżet na olbrzymie sumy. Ale czy to prawda?

Zobacz też: Polska ma jeden z najwyższych socjali w UE

Weźmy 500+. Pieniądze dostają wszyscy po równo, a nie tylko ubodzy. Nawet bogaty z czwórką małych dzieci otrzyma 1,5 tys. zł miesięcznie. Wystarczy, że złoży wniosek.

Czy to jest program prosocjalny? A czy wielka różnica byłaby, poza wizerunkową, gdyby o tę samą kwotę obniżono PiT, np. dodając obniżkę zaliczki na podatek o 500 zł miesięcznie na dziecko? Wyszłoby prawie na to samo, z małą różnicą w kosztach obsługi wniosków. A przecież obniżki podatków, nawet z zastrzeżeniem "na dziecko" (np. zwiększenie kwoty wolnej przy większej liczbie dzieci), nie uznawałoby się za działania "prosocjalne", ale wręcz "liberalne".

Kolejna sprawa - obniżenie wieku emerytalnego. Jeśli podejdzie się do sprawy, jak do przywracania praw nabytych, to właściwie mamy obraz partii, która te prawa chroni. Czy zatem traktować obniżkę wieku jako prosocjalność, czy uznać, że to po prostu przywracanie tego, co zostało niesłusznie zabrane?

Wreszcie deficyt budżetowy - jest ostatnio najniższy w najnowszej historii kraju. Owszem, wielu ekonomistów zestawia nasz deficyt z nadwyżką budżetową Niemiec, narzekając na marnowanie przez Polskę dobrej koniunktury i szansy na spłatę długów (by można było je zaciągać w czasie dekoniunktury). Ale przecież Niemcy płacą od obligacji odsetki bliskie zeru, a my prawie 3 proc. Gdybyśmy zamiast 30 mld zł rocznie za obsługę długu (jak obecnie), płacili 3 mld zł, to też mielibyśmy nadwyżkę.

"Porównanie z Europą nie ma sensu"

Czy patrząc na powyższe przykłady, można bez wątpliwości powiedzieć, że to co robi PiS to działania partii "prosocjalnej"? W Hiszpanii partia socjalistyczna podnosi płacę minimalną o jedną piątą, nie bacząc nawet na to, że bezrobocie wynosi 14 proc. A w Polsce? Wystarczy spojrzeć pod innym kątem, a tej "prosocjalności" pozostaje niewiele. Polscy ekonomiści od lewej do prawej uważają, że to jednak zbyt daleko posunięte wnioski.

- Punktem odniesienia jest poprzedni rząd, a nie kraje Europy - uważa Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. - W tych kategoriach można uznać rząd PiS za prosocjalny. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Porównanie z Europą nie ma sensu - mówi money.pl.

- Pamiętać trzeba o paru rzeczach. Po pierwsze, stan budżetu wygląda zadowalająco, dlatego że wydatki są robione w szczycie koniunktury gospodarczej. Zresztą dość niezdrowej, bo opartej głównie na konsumpcji, a nie na inwestycjach - podkreśla prof. Witold Orłowski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula. - Na krótką metę to wygodne dla budżetu, na dłuższą metę już nie. Obciążenia budżetu są tak naprawdę dużo większe, niż dzisiaj się wydaje. Wyjdzie to na jaw w momencie, kiedy gospodarka spowolni.

Cienka granica do populizmu

- Nie odmawiam rządowi chęci utrzymania finansów w porządku. PiS stara się prowadzić politykę odpowiedzialną, a nie wariacką. Faktem jest, że liczył się z stabilnością finansów i nie uważał, że to sprawa nieważna. Sytuacja jest jednak gorsza, niż się wydaje w tej chwili. - podkreśla Orłowski. - Poza wydatkami, które już są zrobione, są jeszcze te, które z czasem będą narastać. Na przykład obniżenie wieku emerytalnego. Jeśli system emerytalny ma działać i wymaga to podwyższania wieku emerytalnego, to obniżanie wieku jest nieodpowiedzialne.

- Jeśli poparcie dla PiS zacznie spadać, pomysły będą coraz dalej idące. Na przykład 500+ dla emerytów. I tu oczywiście pytanie, kiedy się przekroczy granicę dzielącą rozsądne składanie obietnic od tego, co wyznacza populizm - zastanawia się prof. Orłowski.

Scenariusz zwiększania wydatków już się zresztą realizuje. Mamy rok wyborczy, a wyborcy są łasi na korzyści finansowane z ich własnych podatków. Najnowsze programy - np. Mama+, który ma kosztować 800 mln zł, czy żywienie dzieci w szkołach, na które pójdzie ponad 2,5 mld zł - to już programy czysto "społeczne". Jednak można i tu wziąć poprawkę - wszystko jest wciąż jeszcze w granicach budżetowego rozsądku, bo ma pokrycie w rosnących dochodach państwa. Ekonomiści widzą w tym jednak niebezpieczeństwo.

- To już obszary, gdzie poza kupowaniem głosów nie ma ekonomicznego uzasadnienia - ocenia Orłowski. - W przypadku 500+ było jeszcze uzasadnienie, że to inwestycja i się zwróci, kiedy będzie się rodzić więcej dzieci. To się nie dzieje, ale takie były plany.

- Pytanie, czy taki kurs można utrzymać przy tych samych szkodzących i blokujących rozwój gospodarczy przepisach, które odziedziczono po poprzednich rządach? - zastanawia się Sadowski. - Nie da się na dłuższą metę bez konsekwencji rozwijać polityki prosocjalnej, mając skrępowanych przepisami biurokratycznymi przedsiębiorców. Ofensywa prosocjalna ugrzęźnie w pewnym momencie, bo realnie nie zmieniono na lepsze warunków pracy polskich przedsiębiorców, tak jak się zmienia warunki pracy na przykład pracowników handlu. O przedsiębiorcach zapomniano, a to oni, a nie budżet, wypracowują pieniądze na projekty socjalne - wskazuje.

"Socjal", czy dobra płaca? Emigranci już wiedzą

Jest jeszcze jedno pytanie. Czy nadmierne skupienie na programach społecznych, nie odciąga rządu od dojścia do tego, czego ludzie wyczekują z największym utęsknieniem? Czyli do wyższych płac, co byłoby naprawdę "prosocjalne". Owszem, jak wskazuje wiele analiz i sondaży, Polacy chętnym okiem patrzą na comiesięczne wypłaty z 500+. Ale już emigrując z kraju, przeważnie nie przyjmują postawy roszczeniowej. A wręcz przeciwnie.

- Polacy wyjeżdzający za granicę nie jadą po socjal, ale po dobrą pracę i płacę. To, co było zapowiadane na początku rządów PiS, że doprowadzi on do powrotu z emigracji Polaków, nie zostało zrealizowane. Nie zmieniono warunków w Polsce na tyle, aby były konkurencyjne do tych, które mają dziś Polacy za granicą i dlatego nie rzucają oni tam pracy i nie wracają do ojczyzny - wskazuje Andrzej Sadowski.

Ekonomista traktuje rząd PiS jako nastawiony socjalnie. Ale uważa też, że Polacy mierzą wyżej niż pobieranie co miesiąc pieniędzy tylko za to, że się żyje.

- Polityka prosocjalna nie zatrzymała emigracji - podkreśla ekonomista. - Polacy mają większe ambicje niż tylko większa płaca minimalna w kraju i różne dodatki socjalne. Ambicją Polaków jest dobra i atrakcyjna praca, a nie socjal w krajach, gdzie dziś pracują - dodaje.

Wskazuje, że Polacy statystycznie byli zawsze na szarym końcu, jeśli chodzi o korzystanie z pomocy socjalnej. Za granicą korzystają z niej głównie w momencie utraty pracy - mówią badania.

- Normalna praca i płaca są dla naszych obywateli, ze względu na ambicje i kwalifikacje, bardziej konkurencyjne niż "socjal" - podsumowuje prezydent CAS.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(29)
WYRÓŻNIONE
Prawda
6 lat temu
PiS to wielki przekręt socjalny
Jak socjal to...
6 lat temu
A in vitro to nie jest inwestycja, która się zwróci? Lepsza bezdzietność?
Lomion
6 lat temu
To jest cytat roku: "Gdybyśmy zamiast 30 mld zł rocznie za obsługę długu (jak obecnie), płacili 3 mld zł, to też mielibyśmy nadwyżkę." - bo jest zupełnie na odwrót: gdybyśmy mieli w budżecie nadwyżkę (i to regularnie, a nie jednorazowo) to też płacilibyśmy 3 mld zł zamiast 30 mld. A że nie mamy nadwyżki tylko deficyt i mamy rząd który prowadzi nieodpowiedzialną politykę gospodarczą, to płacimy za to cenę. Po prostu.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (29)
szyderca
5 lata temu
Nie zgodzę się, że PiS zapomniał o przedsiębiorcach. Przecież solidnie podniósł im składkę ZUS.
Grecja...Hisz...
6 lat temu
Przykład Hiszpanii to przy jej mizernym rozwoju gospodarczym i coraz większym zadłużeniu, dowód na kiepską ich gospodarność i życie na coraz większą krechę choć dług się pogłębia. POnad ćwierćwieczny "zamordyzm" naszych władz tak wykoślawił nasz Naród, że normalne, prosocjalne działania Rządu, wydaje się nam czymś nienormalnym...
Bezpartyjny?
6 lat temu
Bezpartyjny? Jak rozdadzą kase to tylko dym pozostanie, i kto potem zapłaci. Ja wiem że za darmo to umarło. Płaca, inwestycje i jest normalnosć a nie rozdawnictwo, ale co tam, to ja rząd rozdaje ---- a co twoje daje ??? A WŁAŚNIE ŻE MOJE, NASZE. Ale jak w polsce grecja się zrobi, to rząd nierząd i tak się wyżywi na bułeczkach Krasickiego bo to ludzie z innej gliny
Lukasz
6 lat temu
Profesor Orłowski - specjalista od deficytów budżetowych i najlepiej wiedzącego towarzystwa z monopolem na "zarządzanie". Kupowanie głosów - a może po prostu obniżka realnego opodatkowania? Czy nie zawsze mówiliście, że obywatele wiedzą lepiej niż państwo na co wydawać? NO to też teraz to się realizuje ....
Łajdactwo
6 lat temu
Jakież to państwo musi być"dziadowskie", że tyle socjalu potrzeba. Władza rozdaje nie swoje i jeszcze się tym szczyci, ależ to jest dopiero odjazd!
...
Następna strona