Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

Kłótnia w studiu TVN. Poszło o główny problem Polski na 2024 r.

408
Podziel się:

Politycy w programie TVN24 "Kawa na ławę" rozmawiali o stanie finansów naszego kraju. Posłanka KO Izabela Leszczyna mówiła, że premier Morawiecki ma rozdwojenie jaźni w tej sprawie. Po czym doszło do ostrej wymiany zdań między nową koalicją a Markiem Jakubiakiem z Kukiz'15 oraz Krzysztofem Bosakiem z Konfederacji.

Kłótnia w studiu TVN. Poszło o główny problem Polski na 2024 r.
Premier Morawiecki mówi, że stan finansów publicznych jest w znakomitym stanie (Licencjodawca)

- Premier Morawiecki ma rozdwojenie jaźni, mówiąc że stan finansów publicznych jest świetny, po czym wysłał do Eurostatu notyfikację fiskalną, w której pisze, że deficyt sektora finansów publicznych zbliży się do 6 proc. - mówiła w niedzielnym programie "Kawa na ławę" wiceszefowa Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna.

Jej zdaniem program 100 konkretów na 100 dni jest niezagrożony. - Ukrócimy okradanie Polski ws. KPO. Wzmocnimy złotego, spadną koszty obsługi długu i odzyskamy wiarygodność na rynkach. Poradzimy sobie ze wszystkim - zapowiedziała.

„Wchodzę tam, skąd wszyscy uciekają". Ekscentryczny miliarder Władysław Grochowski - Biznes Klasa #3

Skończymy z Bizancjum

Z kolei Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050 mówiła, że dzisiaj nie jest problemem poziom długu Polski do PKB, ale to, że "strukturalnie jest on bardzo wysoki, lawinowo przyrasta i nie wynika ze zdarzeń jednorazowych, zbliżając się do konstytucyjnej kotwicy 60 proc. PKB".

W takich warunkach ogromnej nierównowagi w finansach przejmujemy władzę. Jest jednak pewien symbol - złoty po wygranych wyborach był najbardziej umacniającą się walutą na świecie. To pokazuje, jak rynki odebrały informację o odsunięciu populistów od władzy. Kiedy postawimy na zrównoważone wydatki prorozwojowe, zaczniemy szanować pieniądz i skończymy z Bizancjum dla partyjnych działaczy, to proszę mi wierzyć, starczy (pieniędzy – przyp. red.) dla obywateli - wyjaśniała.

Adrian Zandberg z Partii Razem wskazywał za to na list Polskiej Sieci Ekonomicznej, która argumentowała, że stan finansów publicznych jest dobry. Przekonywał także, że problemem naszego kraju jest niski stan inwestycji w Polsce. Dla wyjaśnienia stopa inwestycji w 2022 r. wyniosła 16,7 proc. (więcej o tym pisaliśmy w money.pl TUTAJ). Dodał, że "duży biznes" powinien płacić uczciwe podatki, przypominając o braku wprowadzenia przez rząd PiS podatku cyfrowego.

Na te słowa zareagował Krzysztof Bosak z Konfederacji, tłumacząc, że "lewicowi ekonomiści" nie rozumieją, dlaczego Niemcy czy inne bogate kraje mogą się tanio zadłużać w przeciwieństwie do Polski. - Bo mają nadwyżki kapitałowe, których nasz kraj nie ma - wskazywał.

Marek Jakubiak, poseł Kukiz '15 uderzył w Adriana Zandberga, mówiąc, że poziom opodatkowania przedsiębiorstw jest już na wysokim poziomie i rezerwy w tym zakresie już nie widzi. Jakubiak podniósł także głos, przypominając, jak za czasów PO-PSL miało wyjechać rzekomo z kraju 2,5 mln osób. Na taką tezę odpowiedział prowadzący program Konrad Piasecki, twierdząc, że dyskusja o wyjazdach rozgorzała w kampanii wyborczej 2007 r. i nasiliła się za pierwszych rządów PiS 2005-2007.

Premier Morawiecki: Finanse Polski są w bardzo dobrej kondycji

Uczestnicy programu często odwoływali się do sobotniego wywiadu premiera Morawieckiego dla portalu interia.pl, w którym odniósł się do opublikowanej w money.pl opinii członka RPP Ludwika Koteckiego. Przypomnijmy, że ekonomista zwrócił w tekście uwagę, że Polska ma rekordowy deficyt budżetu i rekordowe potrzeby pożyczkowe, co będzie wielkim wyzwaniem dla przyszłego ministra finansów.

- Ludwik Kotecki zna się na rynkach finansowych i wie, że Komisja Europejska analizuje każdą złotówkę, że przed rynkami finansowymi nie da się niczego ukryć. Ale w tej sprawie posłużył się wartościami nominalnymi. To demagogia. Tylko wartości procentowe, a nie nominalne oddają rzeczywisty stan finansów publicznych. U nas dług publiczny w odniesieniu do PKB zmalał. Możemy te nasze osiem lat prześwietlić pod tym kątem - i wyjdzie nam czarno na białym, że zmalał o ponad trzy punkty procentowe - powiedział premier i dodał:

Deficyt przedstawiany Brukseli jest na poziomie ponad 4 proc. PKB. A przecież my prawie 4 proc. PKB wydajemy na armię. Gdyby odliczyć te olbrzymie i konieczne wydatki na wojsko, to mielibyśmy w zasadzie zrównoważony budżet.

Budżet na 2024 r. i stan finansów Polski

Odmiennego zdania jest część ekonomistów. Budżetowi na 2024 r. przyjrzeli się Sławomir Dudek, Bogdan Klimaszewski, Ludwik Kotecki, Hanna Majszczyk, Mateusz Szczurek, Paweł Wojciechowski z dwóch instytutów zajmujących się finansami publicznymi.

Z ich wyliczeń wynika, że prawdziwy deficyt budżetu państwa planowany na przyszły rok to nie 165 mld zł, ale 277 mld zł, czyli aż 112 mld zł więcej. Zdaniem ekspertów "ostatnie lata w sposób rażący łamią zasady, ramy i granice, które organy publicznie powinny uwzględniać podczas planowania, a potem uchwalania i realizowania budżetu".

Analitycy zakładają problemy z VAT-em, PIT-em i CIT-em. "W projekcie budżetu państwa na rok 2024 zaplanowano dochody budżetu państwa w wysokości 684,5 mld zł. Po aktualizacji wyniosą zatem one 652,9 mld zł, tj. o 31,7 mld zł mniej, tj. 0,9 proc. PKB" - wyliczają.

Gorsze dochody, zaniżone wydatki

Gorzej mają wyglądać wydatki. Według PiS mają one wynieść 849,3 mld zł. Jednak zdaniem ekonomistów - po urealnieniu (z uwzględnieniem szacowanych wydatków funduszy ulokowanych w BGK) - wyniosłyby aż 929,7 mld zł.

Eksperci budżetowi szacują, że po uwzględnieniu tzw. naturalnych oszczędności i rozkładu w czasie dostaw sprzętu wojskowego deficyt sektora finansów publicznych według metodologii europejskiej, memoriałowej, po tych korektach wyniesie w 2023 r. 6 proc. PKB, a w 2024 r. - 5,1-5,4 proc. PKB.

"Tym samym, po ośmiu latach Polska znajdzie się ponownie w procedurze nadmiernego deficytu (EDP). To oznacza, że polityka budżetowa w kraju będzie prowadzona w rygorach tej procedury" - tłumaczył Sławomir Dudek.

Co więcej, w połowie października Eurostat upubliczniał notyfikację fiskalną, czyli pismo z wieloma tabelami dot. stanu finansów publicznych, które państwa członkowskie są zobligowane przesyłać do Brukseli, wykazując pełne zadłużenie.

Cały sektor finansów publicznych ma zanotować deficyt rzędu 5,6 proc. w tym roku, czyli ponad 192 mld. To o 100 mld zł więcej niż oficjalnie zapisał rząd jako dziurę budżetową na ten rok. Będzie to drugi najwyższy deficyt w Unii zaraz po Słowacji. Tuż za nami z deficytem nieco powyżej 5 proc. znalazły się Włochy, Belgia i Malta.

Erozja dochodów państwa

Ostatnie zdanie członka RPP niepokoi również pozostałych ekonomistów. Na przykład Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao, wraz z zespołem ostrzega, że w finansach publicznych "pojawiły się pewne niepokojące tendencje", a stan budżetu jest "trudny".

Najważniejszą z nich jest erozja dochodów podatkowych. Dochody te w ujęciu realnym są obecnie na takim samym poziomie jak w 2019 r., mimo że gospodarka od tego czasu urosła o ok. 10-15 proc. także w ujęciu realnym - czytamy.

Jednak inaczej niż Ludwik Kotecki uważają oni, że deficyt na ten rok raczej nie jest zagrożony, "gdyż lukę w dochodach skompensują prawdopodobnie nieco mniejsze wydatki budżetowe". Gdyby się jednak mylili, deficyt mógłby przekroczyć 200 mld zł i zbliżyć się do 6 proc. PKB.

Co nas czeka w 2024 r.?

W tym miejscu warto zastanowić się, co może nas czekać w 2024 r., kiedy finansami będzie już rządzić nowa koalicja. Rząd zapisał deficyt w kasie państwa na przyszły rok na 4,5 proc. PKB. Około połowy wydatków mają stanowić zbrojenia. Wydaje się więc to pierwszą pozycją, którą powinna przeanalizować opozycja, gdy dostanie już wgląd w dokumenty.

Eksperci Citi Handlowego uważają, że gdyby KO, Trzecia Droga i Lewica chciały bez pokazania wpływów do budżetu zrealizować zapowiedzi wyborcze, skutkowałoby to wzrostem deficytu sektora finansów publicznych do 6-7 proc. PKB w latach 2024-2025. Taki wynik byłby znacznie powyżej aktualnego rynkowego konsensusu (na poziomie ok. 4,3 proc.).

Czym to może skutkować? Znacząco wyższymi potrzebami pożyczkowymi i presją na wzrost rentowności obligacji - odpowiadają. To z kolei prowadziłoby to wzrostu kosztów obsługi długu, które już teraz mają wahać się miedzy 60 a 90 mld zł w ciągu kilku lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(408)
Czas powiedzi...
6 miesięcy temu
Wszystkie decyzje podejmowane po wyborach będą Cofnięte ,żeby rak tej korupcji nie toczył kraju. A Fundację i fundusze ,pełna weryfikacja jak i płace tych cwaniaków w TVP ..
Magda
6 miesięcy temu
Ciekawe czy prowadzacy sekty tvn kiedys wspomni ze Morawiecki zalatwił teraz 23mld z kpo na styczeń z UE?
S.K
6 miesięcy temu
A sługus wsi24 słowem nie wspomni o obligacjach 10 letnich tuska z 2010-2014 na 150mld płatynych teraz?
nbv
6 miesięcy temu
Zarówno Duda jak i kierownictwo PiS-u z Kaczyńskim, Morawieckim nie tylko notorycznie rujnowali praworządność, grabili bezkarnie miliardy złotych ale nawet nie mają poczucia honoru. Nawet po przegranych wyborach nie potrafią odejść z honorem. Duda przedłuża agonię PiS-u i wbrew woli prawie 12 mln Polaków postawił na politycznego bankruta i oszusta Morawieckiego i zwleka z powołaniem rządu Tuska po to tylko aby dotychczasowa ekipa Kaczyńskiego zdążyła wyczyścić ślady przekrętów, afer, przestępstw jakich się dopuściła w ciągu ostatnich 8 lat i zdołała wykraść jeszcze miliony złotych dla swoich aparatczyków.
Uroczyście oś...
6 miesięcy temu
Nie wierzę w ani jedno słowo opozycjon firera.
...
Następna strona