Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Bera
Piotr Bera
|
aktualizacja

Polskie firmy jak ukraińskie. Biznes stoi przed wielką szansą, ale tonuje nastroje

Podziel się:

- Zapraszamy polskich biznesmenów do aktywnego wejścia na ukraiński rynek. Kto będzie wcześniej, ten z pewnością więcej zarobi - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas pobytu w Warszawie. Polskie firmy mają odbudowywać Ukrainę z wojennych zgliszcz, na specjalnych warunkach.

Polskie firmy jak ukraińskie. Biznes stoi przed wielką szansą, ale tonuje nastroje
Polskie firmy mają być uprzywilejowane w Ukrainie podczas odbudowy kraju. Na zdjęciu ostrzelany przez Rosjan blok mieszkalny w Zaporożu (Photo by Adri Salido/Anadolu Agency via Getty Images) (GETTY, Anadolu Agency)

Polskie firmy już są w Ukrainie. - Obecnie skupiają się na infrastrukturze regularnie uszkadzanej ostrzałami, a koniecznej do funkcjonowania kraju - tłumaczył w "Pulsie Biznesu" Karol Kubica z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAiH). Mowa o odbudowie dróg i mostów czy eksporcie agregatów prądotwórczych.

To dopiero początek. W bazie danych PAiH jest ponad 3 tys. firm zainteresowanych współpracą z Kijowem. A ta ma odbywać się na wyjątkowych dla Polski zasadach, o czym mówił niedawno wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Piotrem Soroczyńskim

Polityk przypomniał, że Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę zrównującą status Polaków z Ukraińcami na terenie Ukrainy.

Czyli nasze firmy są tam traktowane, jakby były firmami ukraińskimi, co otwiera nam dużo szersze możliwości działania na lepszych warunkach niż jakiekolwiek inne firmy unijne - ocenił wiceminister Wawrzyk.

Chodzi m.in. o lepszą pozycję przy przetargach, niższe podatki czy łatwiejszą ścieżkę przy zakładaniu działalności gospodarczej. Podpisano też memorandum o współpracy.

Biznes tonuje nastroje

- Z dużym spokojem podchodzimy do tych zapowiedzi. Zrobiono krok do przodu, ale przełomu nadal nie widać. Rozmowy zaczynają się konkretyzować, ale zasadniczych szczegółów brakuje. Memorandum nie jest zobowiązaniem prawnym, raczej wyrażoną dobrą wolą o współpracy - komentuje Konrad Wyrwas z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Dobrą wiadomością dla biznesu jest to, że polskie firmy nie powinny już mieć trudności z otrzymaniem licencji na działalność budowlaną dla zagranicznych podmiotów.

- Nie ma już restrykcyjnego podejścia w kontekście wydawania licencji. To dotyczy jednak mniejszych firm, które już mogą działać w budownictwie na ukraińskich zasadach. Dużych kontraktów póki co brak i trudno jest przewidzieć, co czeka większych wykonawców. Te większe, jak Mirbud czy Unibep utrzymują swoje przedstawicielstwa w Ukrainie i są gotowe do realizacji konkretnych projektów. Jednak pod warunkiem pokoju, a tym samym bezpieczeństwa ludzi, a także właściwego ładu inżynieryjnego i finansowo-prawnego - podkreśla Wyrwas.

Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że Polacy odbudują m.in. szkołę, uniwersytet i szpital w Charkowie. - To raczej mniejsze realizacje, na skalę kilkudziesięciu mln zł łącznie. Wojenne straty materialne w infrastrukturze szacuje się na ok. 115 mld dol. Proszę sobie porównać te kwoty - zwraca uwagę Wyrwas.

Tutaj wiele do powiedzenia mogą mieć inne kraje UE czy Stany Zjednoczone. Nie zmienia to jednak faktu, że to może być szansa dla Polski. - Wejście innego kapitału np. niemieckiego czy francuskiego to szansa dla nas, bo pracownicy z rodzinami będą mieszkać w Polsce. Tu będzie ich codzienność i dostęp do edukacji i kultury. A szybkie wyjazdy na Ukrainę będą częścią zawodowego życia - twierdzi Bartłomiej Zgorzelski, członek rady Polskiej Izby Budownictwa.

Od Iraku po Ukrainę

W Ukrainie działać będzie m.in. Izodom 2000 Polska, firma, która uczestniczyła w forum gospodarczym z udziałem prezydenta Zełenskiego.

- Nie wybrzmiały tam klarowne deklaracje o preferencjach dla polskich firm, ale to było ważne spotkanie. Prezentacji szczegółów, mechanizmów, planów i procedur zabrakło - mówi prezes Izodomu Tomasz Wójcik.

Jest to firma produkująca prefabrykaty do szybkiej budowy energooszczędnych domów pasywnych. Obecnie eksportuje swoje produkty do blisko 40 krajów na całym świecie.

Przedsiębiorca zaznacza, że wojna wymusiła zmiany w podejściu do ukraińskiego rynku.

Zamiast eksportować z Polski "klocki" do budowy domów lub bloków mieszkalnych, będziemy szukać w Ukrainie partnerów, by wspólnie uruchomić lokalną fabrykę prefabrykatów, która wyprodukuje 2-3 tys. budynków rocznie. Chcemy ją postawić bliżej zniszczonych miast - mówi nasz rozmówca.

- Jeśli nam się uda, to odbudujemy budynki w "wysokim standardzie energetycznym" o podwyższonej trwałości i odporności na ostrzał przy użyciu o 90 proc. mniejszej ilości rosyjskiego gazu. Mamy doświadczenie. Rusza budowa domu modelowego z naszych produktów w Górskim Karabachu w Azerbejdżanie, byliśmy też w irackim Kurdystanie, na Syberii, budowaliśmy na bagnach i w innych systemach prawnych - dodaje Wójcik.

Kto sfinansuje odbudowę Ukrainy?

Transparentność procesu odbudowy będzie dla Ukrainy wielkim wyzwaniem, o czym pisaliśmy już na money.pl. W 2021 r. państwo to znajdowało się na 122. miejscu (na 180 państw) w rankingu percepcji korupcji Transparency International. Udało mu się wykorzystać jedynie 17 proc. funduszy Europejskiego Banku Inwestycyjnego na projekty infrastrukturalne.

- Fundusze na odbudowę Ukrainy są w zasięgu różnych organizacji międzynarodowych: MFW, państw G7, Banku Światowego i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Rzecz w tym, że nie ma jeszcze stworzonego żadnego mechanizmu rozliczania tych funduszy - wskazuje Diana Zyglewska z Budimeksu.

- Powinniśmy mieć świadomość, że jeśli ruszy odbudowa Ukrainy, a warunki dla firm budowlanych będą korzystniejsze niż w Polsce, to może to wpłynąć na budownictwo w naszym kraju - dodaje.

Tomasz Wójcik zwraca uwagę, że odbudowa miast, dzielnic, infrastruktury to będzie zadanie dla władz regionalnych, które będą ogłaszały przetargi.

- Pytanie, skąd kupujący będzie miał pieniądze? Jesteśmy gotowi, by dostarczać prefabrykaty do szybkiej odbudowy, ale nie wiemy, kto będzie zamawiał prace budowlane i za nie płacił. Jak tylko nie będą strzelali nam nad głową, a kupujący będzie miał pieniądze lub będzie wiarygodnym kredytobiorcą dla BGK, to i dwie fabryki zbudujemy, odbudujemy wschodnią Ukrainę, a latem z ukraińskimi budowlańcami pojedziemy świętować na Krym - deklaruje prezes Izodomu.

Ukraina a sprawa polska

Mówiąc o odbudowie Ukrainy, nie sposób nie wspomnieć, że - gdy już ruszy - każda para rąk się przyda. W 2022 r. w Polsce legalnie pracowało ok. 770 tys. Ukraińców. Część z nich planuje powrócić do swojego kraju, gdy zakończy się wojna. To nie będzie obojętne dla polskiego rynku.

- Będziemy odczuwać brak rąk do pracy, zwłaszcza do najprostszych prac fizycznych. Jeśli się okaże, że budowa w Ukrainie jest korzystniejsza, to tam pójdzie biznes. Nie sądzę jednak, żeby polskie firmy rzuciły wszystko na wschód, gdy u nas mają stabilną pozycję - mówi Konrad Wyrwas.

Innego zdania jest Bartłomiej Zgorzelski z Polskiej Izby Budownictwa.

- W budownictwie jest rynek wielokulturowy i myślę, że pierwsza fala odpływu pracowników, którzy po wybuchu wojny wrócili do siebie, już była. Warto jednak przygotować się na drugą falę - uważa.

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl