Powódź w Hiszpanii. "Przemieszczanie się jest zabronione"
Hiszpania mierzy się z gwałtownymi powodziami i ich skutkami. Ta sytuacja wpływa także na sklepy, które są prowadzone przez Polaków i które oferują polskie produkty. "Dojazd jest niemożliwy i nie wiemy, co dalej z dostawami" - opisuje money.pl pani Mariola z polskiego sklepu Żubr.
Przez Hiszpanię przetaczają się gwałtowne burze, powodzie i podtopienia. Jest to skutek zjawiska atmosferycznego określanego w Hiszpanii jako DANA (depresion aislada en niveles altos). Powstaje ono, gdy zimne powietrzne natyka się nad Morzem Śródziemnym na ciepłe i wilgotne, co prowadzi do ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak burze, tornada i powodzie.
W prowincji Walencja, przez którą w środę przetoczyły się gwałtowne powodzie, odnotowano już 202 ofiary śmiertelne; w całej Hiszpanii jest ich 205 – poinformowała w piątek wieczorem agencja EFE. Liczba ta może wzrosnąć, wciąż trwają poszukiwania zaginionych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawnia wybory klientów. Mówi jakie były ceny 10 lat temu
Powódź uderzyła też w lokalne biznesy
Sytuacja w Hiszpanii jest dramatyczna. Choć są miejsca, które powódź ominęła, to jej skutki i tak odczują lokalne biznesy. Jednym z takich jest polski sklep Żubr, który sprzedaje polski asortyment.
Na szczęście nasz sklep powódź ominęła, jednak dojazdu nie ma. Do dzisiaj nie funkcjonuje komunikacja, a przemieszczanie się z okolicznych miejscowości własnym transportem jest ograniczone lub całkowicie zabronione, aby nie blokować dojazdu służbom medycznym, wojsku itp. do miejsc tragedii - opisuje money.pl pani Mariola.
Wskazuje jednak, że skutki oddziaływania na biznes będą jasne od nowego tygodnia. "Z pewnością wielu klientów z pobliskich miejscowości nie przyjedzie na zakupy do polskiego sklepu, znając sytuację i problemy z komunikacją. Zobaczymy, co z nową dostawą towaru – na ile drogi będą przejezdne, na tyle będziemy mogli zamawiać. Z pewnością muszę wziąć pod uwagę, że zapotrzebowanie na produkty nie będzie takie jak wcześniej. Wielu klientów zrezygnuje z przyjazdu" - dodaje.
"Liczę, że sytuacja szybko się unormuje i poszkodowani, jak i nasze biznesy, wrócą do normalnego funkcjonowania. Nasze szkody są nieporównywalne do strat, jakie poniesiono w pobliskich miejscowościach, gdzie całe biznesy zostały stracone" - czytamy.