Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska,Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Powrót do szkoły w pandemii. Dyrektorzy pomstują na MEN: Wytyczne pokazane zbyt późno

210
Podziel się:

Zdaniem ministra edukacji w większości kraju nie ma przeciwwskazań, aby dzieci normalnie wróciły do szkoły pierwszego września. Co do zasady MEN przygotował trzy warianty pracy szkół i projekty właśnie przedstawił nauczycielom. Na niespełna 20 dni przed rozpoczęciem roku szkolnego dyrektorzy śpieszą się, aby napiąć procedury. Podkreślają, że wytyczne dostali zbyt późno.

- Bezpieczny powrót jest możliwy - zapewnia szef MEN Dariusz Piontkowski.
- Bezpieczny powrót jest możliwy - zapewnia szef MEN Dariusz Piontkowski. (PAP)

W znakomitej większości powiatów nie ma absolutnie żadnych przeciwwskazań do otwarcia szkół - przekonywał w środę szef MEN Dariusz Piontkowski. Zaznaczył jednak, że szczególne warunki mogą dotyczyć powiatów zakwalifikowanych jako strefy czerwone i żółte. - Większość powiatów w Polsce jest w standardowej sytuacji epidemicznej, która pozwala na przygotowywanie się do powrotu do szkół w formie tradycyjnej - podkreślił.

MEN na kilkanaście dni przed rozpoczęciem roku szkolnego udostępnił dyrektorom szkół projekty rozporządzeń, w ramach których ma funkcjonować szkoła w czasie pandemii. - Nikt nie ma pretensji o to, że zaczyna się rok szkolny, jakoś do tych szkół trzeba wrócić. Ale za późno MEN pokazuje nam projekty rozporządzeń. Prosiliśmy o jakiekolwiek wytyczne jeszcze w lipcu. Gdybyśmy je dostali, to bylibyśmy gotowi z procedurami. A tak, musimy je opracowywać teraz, a czasu jest bardzo mało – mówi money.pl Marek Pleśniar, dyrektor Biura Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Na zbyt późne wytyczne dla szkół narzekał również w rozmowie z money.pl szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. - W połowie sierpnia to już większość szkół była przygotowana na nowy rok. Ławki pościerane, a klasy przygotowane, zbierają się rady pedagogiczne. Działanie MEN jest zdecydowanie zbyt opieszałe. Trzeba powiedzieć wprost, czas na podjęcie przygotowań do powrotu uczniów do szkół został zmarnowany - mówił przed kilkoma dniami.

- Bardzo chcielibyśmy, aby wrzesień był normalny. Szeregowy nauczyciel marzy o powrocie do szkoły. Jednak musimy być przygotowani na najtrudniejsze scenariusze - podkreślał przewodniczący ZNP.

Marek Pleśniar, dyrektor Biura Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty zwraca uwagę, że projekty rozporządzeń ministra edukacji pojawiły się dopiero w środę i dyrektorzy szkół mają bardzo mało czasu, by się z nimi zapoznać. – Właściwie funkcjonujemy w narzuconej rzeczywistości. Te projekty nie były z nami konsultowane i właściwie – jeśli mają zostać podpisane w najbliższych dniach – nie ma najmniejszych szans, byśmy zajęli jakieś stanowisko albo wyrazili opinię – dodaje.

Zobacz także: Obejrzyj:Szkoły w strefach czerwonych. Resort zrzuca decyzje na samorządy:

MEN opracował trzy warianty pracy szkół. System tradycyjny, czyli lekcje w klasach szkolnych, mieszany łączący stacjonarną pracę z klasą i zdalną z uczniami niemogącymi być w szkole oraz zdalny. Ten ostatni natomiast będzie można uruchomić dopiero za zgodą organu prowadzącego i tylko we współpracy z sanepidem.

Podobnie praca mieszana, która ma być wdrażana, kiedy część klasy jest izolowana w kwarantannie albo któreś z dzieci choruje przewlekle i ma wyraźnie zalecenie lekarskie, że nie powinno chodzić do szkoły. Jak wyjaśnia MEN, w przypadku pojawienia się przypadków zakażenia w szkole, to właśnie sanepid ma decydować o ewentualnym zamknięciu szkoły.

- Właściwie siedzimy z dyrektorami szkół i produkujemy tony papieru. Czyli opracowujemy procedury. Co w sytuacji, gdy uczeń ląduje na kwarantannie? Jak zorganizować pracę nauczycieli z grupy ryzyka? Co z nauką zdalną? Na to wszystko musimy opracować tryby postępowania. A jeszcze trzeba zwołać rady pedagogiczne, skonsultować to wszystko z nauczycielami, zaangażować ich też w te prace – wyjaśnia Marek Pleśniar.

Jak wyjaśnia, te wszystkie procedury dyrektorzy chcą opracować do końca tygodnia. Przyszły tydzień to właśnie rady pedagogiczne.

Dyrektorzy wciąż mają jednak sporo wątpliwości. - Prawdziwym sprawdzianem będzie pojawienie się pierwszych przypadków w szkołach. Nie mamy tego przećwiczonego i tego naprawdę się obawiamy. Do tej pory nie było takiej sytuacji, poza kilkoma pojedynczymi przedszkolami – podsumowuje.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(210)
ula
4 lata temu
Temu rządowi dobrze wychodzi tylko rozdawanie pieniędzy podatnika. Kwotą 500 zapewnili sobie dozgonną miłość rodziców i uczniów. Ci pierwsi mają coraz większe wobec szkoły żądania, ci drudzy pokazują coraz większe lenistwo. Hejt spada na nauczycieli. Teraz od września oni idą na pierwszy ogień. Reszta urzędasów i lekarzy w przychodniach oferować będzie tylko teleporadę.
ZK590
4 lata temu
i jeszcze w ramach katolickiej doktryny chrońmy życie od poczęcia do naturalnej śmierci czyli do czasu zażywania środków przeciwbólowych w hurtowych ilościach do momentu naturalnego zatrucia organizmu i naturalnego zakończenia ziemskiego żywota.
mama
4 lata temu
Moje dziecko dojeżdża do swojego liceum najpierw PKS-em, następnie tramwajem. Rano i popołudniu jest zawsze ogromny ścisk w komunikacji publicznej. W szkole liczącej ponad 1000 uczniów będzie bez maseczki. Klasy przepełnione ze względu na podwójny rocznik. Jestem w grupie ryzyka ze względu na wiele chorób autoimmunologicznych, także cukrzycy. Rozpoczęcie roku szkolnego w takiej formie to dla mnie wyrok. Jestem załamana...Rządzący chcą nas pozabijać!
ja
4 lata temu
Biorącym 500+ czyli po 6 tys. zł rocznie na dziecko od 5 lat trzeba jeszcze dawac po 300 zł na zeszyty i długopisy dla dzieci. Teraz jeszcze bon turystyczny. Młodzi często uczyć się nie chcą. Nie chodzą do szkoły. Znajoma pracuje w zawodówce i technikum. Blisko połowa nieobecności jest niemal normą. Nawet na zdalne lekcje nie chce im się włączyć komputera. Jak się podłączą o mówią że nie mają mikrofonu żeby odpowiadać na pytania. Dostają tylko 6000 rocznie i nie mają 20-30 zł na słuchawki z mikrofonem Dajcie im jeszcze z 10 tysięcy w ramach programu mokrofon+. Na koniec roku poprawianie jedynkowiczów marzących o ocenie 2, żeby mogli zdać. 500+ powinno byc płacone małym dzieciom do wieku szkolnego, a potem tym które mają wysoką frekwencję w szkole, np. 90% i średnią ocen co najmniej 3,0. Takie podejście mobilizowałoby dzieciaki i czegoś uczyło . Byłaby motywacja da rodziców by dzieci dopilnować i dawałoby też oszczędności dla budżetu.. Powinno się stawiać na edukację (praktyczne umiejętności), odpowiedzialność i samodzielność (przedsiębiorczość) młodych ludzi. Jak zmotywować dziecko (ucznia/studenta) do nauki umiejętności za które inni chcą dobrze płacić? – przeczytajcie sobie poradnik dla rodziców i uczniów pt. Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiać. O takim podejściu do 500+ tam piszą. Warto prezczytać.
wertrewe
4 lata temu
i tak pisanie tych bzetów spadnie na nauczycieli, bo dyrektorzy na nich to zrzucają - nie wiem o co mają się tak denerwują, bo i tak koniec końców spychologia rulez
...
Następna strona