Prąd może być tańszy. Trzeba jednak trochę poczekać
Ceny uprawnień do emisji CO2 mogą spaść na początku przyszłego roku o 20–30 euro względem grudniowych 90 euro za tonę. Nie będzie to efekt działań politycznych – jak chciałby tego polski rząd – ale regulacji samego rynku - pisze "Rzeczpospolita".
Jak czytamy, w ciągu miesiąca ceny uprawnień wystrzeliły z poziomu 56 euro do 91 euro. Obecnie trochę staniały i za tonę trzeba zapłacić 80 euro. "Rajd cenowy był spowodowany wzrostem cen gazu, co przełożyło się na powrót do węgla, ponieważ taniej było kupić węgiel i uprawnienia niż relatywnie droższy gaz" - podaje dziennik.
Tarcza antyinflacyjna dla każdego? Semeniuk o szczegółach walki z inflacją
Prąd może być tańszy
Niewykluczone, że ceny nadal będą spadać. Marcin Kowalczyk, kierownik zespołu klimatycznego w WWF, uważa, że w przyszłym roku ceny mogą ustabilizować się na poziomie 60–70 euro. – Ich wysoki poziom był napędzany przez postpandemiczny kryzys energetyczny. Losy tego zjawiska będą wpływać na ceny uprawnień. Stabilizacja sytuacji gospodarczej powinna przełożyć się jednak na uspokojenie nastrojów na rynku EU ETS. Znaczącego spadku poziomu cen do znanych sprzed pandemii nie możemy się jednak spodziewać - podkreśla.
"Rz" zwraca uwagę, że spadki te nie wpłyną rekordowe stawki cen prądu zatwierdzone przez URE. "Mogą mieć jednak wpływ na ceny w 2023 r." - czytamy.