Szef Narodowego Urzędu Statystycznego, Sait Erdal Dincer, popadł w niełaskę prezydenta po opublikowaniu na początku stycznia kłopotliwych dla Erdogana danych, według których roczna stopa inflacji wyniosła 36,1 proc., czyli była najwyższa od 19 lat.
Opozycja oceniła nawet, że oficjalny odczyt inflacji jest zaniżony, a rzeczywisty wzrost kosztów życia był co najmniej dwukrotnie wyższy.
Dane o inflacji są przedmiotem zaciekłej walki politycznej: opozycja i część społeczeństwa oskarża Narodowy Urząd Statystyczny o świadome niedoszacowanie wzrostu cen, napędzanego polityką gospodarczą prezydenta, która skłoniła turecki bank centralny do systematycznego obniżania stóp procentowych w ostatnich miesiącach.
Erdogan broni ekonomicznych decyzji. W tle wybory
Jak zwraca uwagę agencja AFP, prezydent Erdogan jest w niewygodnej dla siebie sytuacji, na półtora roku przed wyborami prezydenckimi. Nadal broni swoich ekonomicznych decyzji.
Wzrost cen konsumpcyjnych, ponad siedmiokrotnie większy niż pierwotny cel rządu, wynoszący 13,58 proc. w samym grudniu, tłumaczy się w Turcji oficjalnie spadkiem o prawie 45 proc. tureckiej liry w stosunku do dolara w ciągu roku, pomimo środków nadzwyczajnych ogłoszonych przez głowę państwa w połowie grudnia.
Świadom szkód wyrządzonych nie tylko gospodarce, ale i swojej wiarygodności, Erdogan obiecał na początku stycznia "jak najszybciej doprowadzić inflację do jednocyfrowych poziomów" - przypomina AFP.
Następcą zdymisjonowanego Dincera został były wiceprezes tureckiego regulatora bankowego Erhan Cetinkaya.