Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Mirończuk
|
aktualizacja
Partnerem treści jest Euler Hermes

Biznes w czasach Polskiego Ładu. Kto przetrwa, a kto jest zagrożony zmianami

17
Podziel się:

Niejasna sytuacja gospodarcza i zamieszanie związane z wdrażaniem Polskiego Ładu każą patrzeć w przyszłość z ostrożnością. I choć wiele firm wychodzi z pandemicznych kłopotów, są i takie, które są zagrożone upadłością. Ich problemy to kłopot także dla biznesowych partnerów.

Biznes w czasach Polskiego Ładu. Kto przetrwa, a kto jest zagrożony zmianami
(Adobe Stock)

Tak trudnego początku roku w biznesie nie pamięta wielu przedsiębiorców. Inflacja jest najwyższa od 21 lat, co oznacza, że całe młodsze pokolenie nigdy w życiu nie spotkało się z taką sytuacją. Stopy procentowe są najwyższe od 7 lat, a perspektywa ich wzrostu do poziomu niespotykanego od 10 lat jest bardzo realna.

Koszty energii elektrycznej wzrosły o kilkadziesiąt procent. Gaz? Nawet kilkaset procent w porównaniu z cenami sprzed roku.

Do tego kończą się rządowe programy pomocowe, które wspierały firmy dotknięte najboleśniej efektami pandemii. Polski Ład to zmiana polityki fiskalnej państwa, co dla części przedsiębiorców oznacza wyższe koszty. Widmo upadłości krąży więc nad coraz większą liczbą firm.

Tracą najmniejsi, zyskują najwięksi

Sytuacja jest szczególnie trudna dla tych, którzy mają niskie marże i wykorzystują duże ilości energii. Dość oczywistym przykładem są piekarnie czy cukiernie, ale nawet małe sklepy, w nienajlepszych lokalizacjach, bardzo odczuwają wzrost cen prądu czy gazu.

To tam skokowo rosną rachunki za ogrzewanie czy prąd pobierany przez urządzenia chłodnicze i witryny. Cen nie można znacząco podnieść, bo konkurencja dużych sieci handlowych na to nie pozwala. Duzi mogą dyktować ceny dostawcom, a wzrost cen energii jest u nich w dużej mierze niwelowany przez duży obrót. Krótko mówiąc – przychody są na tyle wysokie, że rachunki z elektrowni nie stanowią o być albo nie być biznesu, a tylko – jeśli w ogóle – wpływają na wysokość ostatecznego zysku.

Jak zauważają eksperci Euler Hermes, małe biznesy, które szukały możliwości rozwoju, finansując się kredytami w okresie rekordowo niskich stóp procentowych, stanęły w obliczu konieczności spłacania ich w czasie, gdy te stopy zmierzają do poziomów rekordowo wysokich. Jeśli więc biznes plan obliczony był z niewielkim marginesem na podwyżki rat – teraz zaczynają się kłopoty.

W nienajlepszej sytuacji pozostają też firmy, które mają niskie marże – tym trudno jest negocjować z dostawcą. Koszty rosną, a więc przedsiębiorcy podnoszą ceny.

Z drugiej strony zwykle słaba pozycja negocjacyjna wobec odbiorców (spowodowana np. dużą konkurencją) nie pozwala na przeniesienie na nich tych podwyżek.

Dodatkowo – biznesy oparte na dostawach z Chin boleśnie odczuwają skutki kryzysu logistycznego, wynikającego z wciąż nieodbudowanych łańcuchów dostaw oraz szybkiego wzrostu ich kosztów.

To, w połączeniu z rosnącymi kosztami własnymi sprawia, że firmy takie niebezpiecznie zbliżają się do krawędzi. Do tego wysoka inflacja i rosnące wydatki na obsługę kredytów konsumenckich już przekładają się na spadek popytu – klienci wydają mniej, bo siła nabywcza pieniądza, który mamy w portfelu, jest niższa.

Rok 2021 rokiem restrukturyzacji

W ubiegłym roku w 65 procentach wszystkich niewypłacalności zastosowano uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne, co było możliwe ze względu na COVID-19.

Jak zauważają analitycy Euler Hermes, pozwalało ono na przeprowadzenie postępowania praktycznie bez udziału sądu, przez co firmy mogły reagować na pojawiające się zagrożenia szybciej, a nawet z pewnym wyprzedzeniem. To pozwoliło uratować wiele przedsiębiorstw, bo postępowanie restrukturyzacyjne jest z reguły tym skuteczniejsze, im wcześniej zostało podjęte.

To, plus szeroko zakrojone programy pomocowe, pozwoliło oczekiwać na stosunkowo spokojny koniec 2021 roku. Potem jednak przyszedł listopad i liczba niewypłacalności wzrosła do rekordowego poziomu.

Skąd ten pik? Eksperci Euler Hermes wyjaśniają, że spowodowany został zmianami prawnymi, które włączały na stałe do porządku prawnego uproszczone, pozasądowe postępowanie restrukturyzacyjne.

Co istotne – przepisy wprowadziły możliwość skorzystania z takiego trybu restrukturyzacji tylko raz na 10 lat, czego w rozwiązaniach tymczasowych, pandemicznych, nie było.

To stało się dla wielu przedsiębiorców impulsem, by wykorzystać okazję, nie zamykając sobie drogi do powtórzenia restrukturyzacji.

Dodatkową zachętą była (i wciąż jest, bo to rozwiązanie pozostawiono) możliwość objęcia postępowaniem również zobowiązań wynikających z zaległości w ZUS-ie, co wcześniej nie wchodziło w grę. Dla wielu firm to bardzo istotne, bo są branże, w których koszty pracownicze to często największe zobowiązania.

Jak to wygląda w ujęciu sektorowym?

Jak wynika z danych Euler Hermes, na koniec roku widać było wyraźną poprawę w transporcie, nieznacznie spowolnił wzrost niewypłacalności w usługach oraz handlu. Utrzymała się natomiast skala wzrostu upadłości firm produkcyjnych (w tym rekordowa liczba firm spożywczych). W budownictwie po 3 kwartałach sytuacja była lepsza niż rok wcześniej, natomiast w ostatnich trzech miesiącach 2021 roku liczba upadłości gwałtownie wzrosła.

Niepewny rok 2022

Jak wspomnieliśmy, początek tego roku wygląda dość ponuro – inflacja, stopy procentowe, zmiany fiskalne. Z drugiej strony – dane dotyczące eksportu i zamówień z zagranicy odsłaniają bardziej optymistyczną wizję przyszłości.

W okresie styczeń–listopad 2021 eksport zwiększył się o 22,5 procent. Rośnie też import. Jego wartość wzrosła rok do roku aż o 28 proc.

Rekordowy jest też poziom napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski.

Jak podaje PAIH – ich wartość to ponad 3,5 mld euro, powstało w związku z tym 18 tys. nowych miejsc pracy. To m.in. efekt kłopotów na Dalekim Wschodzie, skutkujących koniecznością skrócenia łańcuchów dostaw.

Z drugiej strony wciąż mamy do czynienia z sytuacją, w której sukcesy dużych przekładają się na porażki małych. Przykład?

Kolejne sieci handlowe informują o obniżce cen wynikających z obniżki VAT na część towarów spożywczych. Niestety – koszty producentów tych towarów wcale nie spadają, a wręcz przeciwnie. Na przykład ceny zbóż rosną tak szybko, że obniżka VAT zostaje praktycznie zniwelowana. Duże podmioty wymuszają jednak na mniejszych dostawcach utrzymanie niskich cen, czego wielu nie jest w stanie wytrzymać.

Dodatkowo – wspomniany napływ inwestycji zagranicznych powoduje ogromne zapotrzebowanie na pracowników. A że bezrobocie jest bardzo niskie – oznacza to, że każda nowa inwestycja to zabieranie pracowników już działającym firmom.

Szczególnie dotkliwie odczuwają to małe biznesy, często rodzinne, których kapitałem od wielu lat byli właśnie pracownicy. Nie mogą one teraz konkurować z ofertą dużych firm, które zachęcają ludzi nie tylko wyższymi pensjami, ale też dodatkowymi bonusami, szkoleniami czy perspektywą awansu. Znów – duzi wygrywają, a mali będą upadać.

Dlatego, jak oceniają eksperci Euler Hermes, w poprzednim roku niewypłacalni byli często ci, którzy tego chcieli, w tym roku upadać będą ci, którzy będą do tego zmuszeni.

Co zrobić, by przetrwać?

Sytuacja jest więc bardzo dwuznaczna – z jednej strony stopniowy powrót do normalności, odbudowywanie relacji biznesowych i nowe szanse na rozwój, z drugiej – zaglądające w oczy widmo bankructw, spowodowane zupełnie nowym otoczeniem biznesowym.

Jak więc dziś ograniczyć ryzyko, że kontrahent stanie się niewypłacalny i nie będzie w stanie uregulować należności? Należności, które często są być albo nie być naszego biznesu?

To nic innego jak zabezpieczenie faktur z odroczonym terminem płatności, wystawionych naszym odbiorcom i klientom. Te terminy bywają bardzo długie – w niektórych branżach sięgają nawet pół roku. To bardzo dużo czasu, w którym sytuacja naszego kontrahenta może się diametralnie zmienić. I niezależnie od tego, czy będzie on się restrukturyzował, czy zakończy działalność – polisa pozwoli odzyskać należność, a wcześniej – spać spokojnie w oczekiwaniu na płatność.

Polisa to najlepsze rozwiązanie, bo przenosi odpowiedzialność za regulowanie faktur na zakład ubezpieczeń. Jeśli nie możesz pozwolić sobie na oczekiwanie na własne pieniądze, bo zagraża to twojej płynności finansowej, ubezpiecz należności i chroń się przed upadłością.

Ile trzeba za to zapłacić? Jak podaje Euler Hermes, który w swojej ofercie ma takie produkty, "dla przeciętej firmy o obrotach do kilku milionów złotych jest to dzienny koszt odpowiadający cenie obiadu, miesięcznie – cenie wywozu nieczystości czy mediów, mniej niż koszt leasingu samochodu".

Najtańsza opcja w cenniku to 830 zł miesięcznie dla rocznej polisy. Oferta powinna być jednak dopasowana do potrzeb danej firmy, dlatego trzeba wystąpić do ubezpieczyciela o ofertę wyliczoną w oparciu o konkretne dane.

Ubezpieczenie nie jest więc drogie, a i nie ma większych kłopotów z jego uzyskaniem.

Przy większości transakcji ubezpieczający sami oceniają ryzyko, korzystając z dostępnych online ocen i rekomendacji ubezpieczyciela. Dopiero przy wyższych kwotach konieczne będzie podanie szczegółowych danych odbiorców faktur.

Procedura wypłaty odszkodowania jest także prosta. Obowiązuje zasada: "najpierw wypłacamy odszkodowanie". Większość wniosków zatwierdzana jest w uproszczonej formule.

Polisa nie tylko na straty

Warto zauważyć, że korzystanie z ubezpieczenia faktur to nie tylko sposób na zabezpieczenie się przed stratą, ale też możliwość uzyskania dodatkowych zysków.

Jeśli mamy polisę, możemy zgodzić się na dłuższy termin płatności, co pozwoli klientom dokonywać większych zakupów i może przyciągnąć nowych kontrahentów.

Wiele firm mogłoby rozwijać się szybciej, ale przez kłopoty z uzyskaniem kredytu kupieckiego nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł.

Partnerem treści jest Euler Hermes

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Materiał Partnera
KOMENTARZE
(17)
kama1234
2 lata temu
nachalna reklama polis a nie artykuł
Lelek
2 lata temu
Import sam w sobie nie rośnie, tylko wzrosły ceny w Chinach i koszt transportu co daje w sumie jakieś 30% rzekomego wzrostu importu
ddd
2 lata temu
problem jest taki, że ludzie w miastach chcą łatwego życia i idą do korporacji, problem właśnie teraz się pojawia, że będą niewolnikami swojego życia.
kocur
2 lata temu
Nowy ład spowoduje,że małe firmy padną, duże obrosną w piórka. Skutek będzie taki, że powstanie warstwa ludzi superbogatych a reszta, jak niewolnicy, będą harować za miskę ryżu. Chiny już to przerabiają
nooo
2 lata temu
bankster matełuszek tak nas urządził