Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Negocjacje z Pocztą Polską podniosły cenę
Ważą się losy kontraktu na obsługę przesyłek z sądów i prokuratury. Ministerstwo Sprawiedliwości chciało taniej, więc złagodziło warunki. Efekt? Poczta żąda jeszcze więcej niż poprzednio. Prawie 2 mld zł więcej. Tłumaczy się inflacją, choć skala podwyżek znacznie ją przewyższa.
Państwowa Poczta Polska i Centrum Zakupów dla Sądownictwa (CZdS) od miesięcy próbują dojść do porozumienia w sprawie nowego kontraktu na obsługę korespondencji sądów i prokuratur. Stawka jest wysoka – od daty doręczenia pism biegną terminy na odwołania, sprzeciwy czy apelacje. Każde opóźnienie lub błąd może unieważnić postępowanie, doprowadzić do przedawnienia sprawy lub pozbawić stron prawa do obrony.
Poprzednia, trzyletnia umowa – warta ponad 1,5 mld zł – wygasła z końcem 2024 r. i jest obecnie przedłużana w trybie tzw. prawa opcji, by zachować ciągłość doręczeń.
Decyzja o wyborze wykonawcy, który będzie obsługiwał sądową korespondencję, wciąż nie zapadła, choć czasu jest coraz mniej. Planowana umowa ma obejmować 42 miesiące – do lutego 2029 r. – czyli nowy kontrakt powinien zacząć obowiązywać we wrześniu 2025 r. Tymczasem połowa sierpnia za nami, a rozstrzygnięcia wciąż brak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Google zapłaci w Polsce więcej? "Gawkowski przygotowuje projekt"
Nawet obecność przedstawiciela prokuratorii generalnej w trakcie ostatnich negocjacji między Pocztą a CZdS, nie przybliżyła stron do porozumienia. Zamiast oczekiwanej tańszej oferty, Poczta na przełomie lipca i sierpnia złożyła droższą niż w grudniu – cena wzrosła z 3,4 mld zł do niemal 4,3 mld zł. To o 1,85 mld zł więcej, niż przewiduje budżet resortu (2,49 mld zł).
Poczta Polska: cena jest uzasadniona
Skąd ta różnica? Choć w toku negocjacji część wymagań ministerstwa została złagodzona i dostosowana do standardów rynkowych, Poczta podkreśla w korespondencji z money.pl, że w porównaniu z przetargiem z 2024 r. zwiększono zarówno zakres usług, jak i czas trwania kontraktu, pozostawiając budżet na podobnym poziomie.
Według spółki kwota przewidziana przez zamawiającego (2,49 mld zł) nie odzwierciedla realiów rynkowych – w tym inflacji, wzrostu kosztów pracy, energii i transportu – ani doświadczeń z obsługi korespondencji na tak dużą skalę.
Poczta utrzymuje, że zamawiający – czyli resort sprawiedliwości – miał pełną świadomość rzeczywistych kosztów, opierając się na ofercie z poprzedniego postępowania, wstępnej propozycji i przebiegu negocjacji, jednak nie dostosował budżetu do wymagań.
Wysokość ceny złożonej w trwającym postępowaniu jest w pełni uzasadniona, odpowiada wymogom stawianym przez Zamawiającego i jest oparta na realnych kosztach realizacji usług pocztowych
Ministerstwo szuka pieniędzy
Jak informuje Ministerstwo Sprawiedliwości, trwa analiza oferty pod kątem formalno-prawnym oraz rozmowy o pozyskaniu dodatkowych środków w budżecie. Resort zapewnia, że dołożył starań, aby przyciągnąć potencjalnych wykonawców i utrzymać wysoki standard usług pocztowych dla sądów i prokuratur.
Początkowo zainteresowanie przetargiem wyraziły dwa podmioty – Poczta Polska i InPost – jednak ostatecznie ofertę złożyła wyłącznie spółka państwowa. InPost nie odpowiedział na pytanie money.pl o powody wycofania się z postępowania.
MS podkreśla, że wymagania – choć obniżone w toku negocjacji – są obiektywne i konieczne do prawidłowej realizacji doręczeń w postępowaniach sądowych i prokuratorskich.
Ciągłość realizacji usługi doręczeń przesyłek jest priorytetem dla wymiaru sprawiedliwości i zostanie zapewniona
Coraz droższe listy z sądów i prokuratur
Sprawdziliśmy, jak zmieniała się oferta Poczty względem oczekiwań ministerstwa. W grudniu 2024 r. CZdS ogłosiło przetarg na obsługę wszystkich przesyłek sądów i prokuratur. Budżet ustalono na 2,49 mld zł, co dawało ok. 830 mln zł rocznie w latach 2025-2027.
Poczta złożyła wówczas ofertę wartą 3,4 mld zł, czyli 1,13 mld zł rocznie. Postępowanie unieważniono. W ocenie ofert cena miała stanowić 60 proc. punktacji, a pozostałe 40 proc. dotyczyło kryteriów jakościowych, takich jak standard doręczeń, gęstość sieci punktów odbioru oraz obsługa elektronicznych potwierdzeń odbioru.
W nowym przetargu ministerstwo znacznie złagodziło wymagania wobec wykonawcy.
- Z umowy usunięto m.in. obowiązek wyodrębnionych infrastrukturalnie i organizacyjnie stanowisk odbioru korespondencji – obecnie wystarczy ich odpowiednie oznakowanie.
- Skrócono także minimalny czas otwarcia placówek: zamiast sześciu godzin dziennie oraz dyżuru do godz. 20:00 raz w tygodniu lub w sobotę, wystarczy, by były czynne w dni robocze w godzinach umożliwiających odbiór przesyłek.
- Zrezygnowano również z formularzy kontroli oraz obniżono kary umowne.
Wszystko wskazywało na to, że po złagodzeniu wymagań cena spadnie. Stało się odwrotnie – Poczta, jako jedyny uczestnik negocjacji, oczekuje ok. 1,24 mld zł rocznie za usługi, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej – przy wyższych wymaganiach zamawiającego – wyceniła na 1,133 mld zł rocznie. W perspektywie całego 42-miesięcznego kontraktu oznacza to blisko 4,3 mld zł, czyli o 1,85 mld zł więcej niż przewiduje budżet ministerstwa.
Największe podwyżki dotknęły usług generujących największe koszty.
- Cena listu poleconego ekonomicznego typu A wzrosła z 15,49 zł do 18 zł (+16 proc.).
- Typu B – z 16,41 zł do 18,90 zł (+15 proc.).
- Elektroniczne potwierdzenie odbioru podrożało z 2,96 zł do 3,94 zł (+33 proc.),
- a papierowe – z 4 zł do 4,92 zł (+23 proc.).
Co istotne, "list polecony ekonomiczny A" (do 500 g) oraz elektroniczne potwierdzenie odbioru – ze względu na duży wolumen – odpowiadają łącznie za 2,987 mld zł w ofercie z grudnia 2024 r. oraz 3,855 mld zł w propozycji z sierpnia 2025 r. W obu przypadkach stanowi to ok. 88 proc. wartości całego kontraktu.
Oznacza to, że gdyby umowę z Pocztą Polską podpisano w ramach poprzedniego przetargu, zamiast go unieważniać, państwo zaoszczędziłoby kilkaset milionów złotych – i to przy wyższym standardzie usług.
Ponieważ tak się nie stało, zapytaliśmy resort finansów, czy w budżecie znajdzie się dodatkowe niemal 2 mld zł, aby Poczta mogła dostarczać obywatelom listy z sądów i prokuratur. Budżet państwa jest już mocno obciążony, a tegoroczny deficyt zaplanowano na 89 mld zł. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
MAP: Poczta funkcjonuje według reguł rynkowych
Nadzór właścicielski nad Pocztą Polską sprawuje Ministerstwo Aktywów Państwowych, do którego również skierowaliśmy pytania. W przesłanej nam odpowiedzi resort zdystansował się zarówno od ustalania ceny oferty, jak i decyzji o sfinansowaniu kontraktu. Wskazał, że odpowiedzialność za wysokość propozycji leży po stronie zarządu spółki, a kwestie budżetowe należą do Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Finansów.
MAP przekazuje, że Poczta uzasadnia wyższą cenę nie tylko inflacją i warunkami rynkowymi, ale także koniecznością utrzymania kosztownych wymagań technicznych oraz zmianą zakresu i czasu trwania kontraktu.
"Poczta Polska S.A. działa na zasadach rynkowych, a wartość złożonej oferty jest efektem zarówno wymagań określonych przez zamawiającego – wykraczających poza standard usług – jak i aktualnych realiów rynkowych. Choć w toku negocjacji wprowadzono pewne zmiany, utrzymane zostały kluczowe elementy generujące największe koszty, w tym obowiązek utrzymywania rozbudowanej infrastruktury informatycznej oraz stosowania urządzeń do elektronicznego potwierdzenia odbioru z funkcjami biometrycznymi. Te rozwiązania, o znaczących kosztach inwestycyjnych i eksploatacyjnych, dalece przewyższają nakłady na standardowe usługi pocztowe|" – napisało ministerstwo.
Poczta podnosi ceny szybciej, niż rośnie inflacja
Skoro Poczta tłumaczy podwyżki inflacją, a MAP jej w tym wtóruje, sprawdziliśmy, jak w ostatnich latach rosły ceny obsługi przesyłek sądowych w porównaniu ze wzrostem cen w gospodarce. Od 2016 r. wartość kontraktów Poczty Polskiej dla sądów i prokuratur wzrosła niemal 11-krotnie, podczas gdy skumulowana inflacja w tym czasie nie przekroczyła 50 proc.
Różnice są widoczne także na tle stawek rynkowych. Według danych Prezesa UKE, w 2024 r. średnia cena usługi kurierskiej z dostawą door-to-door (od drzwi do drzwi – red.) wynosiła 9,55 zł netto – i to przy wyższym standardzie obsługi niż w przypadku listu poleconego. Tymczasem w ofercie dla sądów Poczta oczekuje 14,63 zł netto za najtańszy list polecony do 500 g.
Co ciekawe, obecne zamówienie ministerstwa (2,49 mld zł) stanowi już 9-10 proc. wartości całego rocznego rynku kurierskiego w Polsce.
Jeszcze większy kontrast widać w cenniku samej spółki: klient indywidualny zapłaci 13 zł netto (16 zł z VAT) za przesyłkę kurierską do 20 kg, czyli mniej niż wynosi cena listu w kontrakcie sądowym.
Gdyby sądy korzystały z usług powszechnych Poczty Polskiej, które operator ma ustawowy obowiązek świadczyć, roczny koszt kontraktu wyniósłby 500-550 mln zł netto, a cena jednostkowa listu poleconego spadłaby z 14,63 zł do ok. 5,62 zł netto.
W tym kontekście pojawia się pytanie, czy zaakceptowanie obecnej, droższej oferty nie będzie działaniem na szkodę interesu publicznego i finansów państwa. Zadaliśmy je resortowi finansów, jednak do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl