Przewidział, jak zagłosują "wkurzeni faceci". Tłumaczy, czego chcą i czego się boją

Wybór nowego prezydenta RP to starcie dwóch strachów - przed Nawrockim jako "bandytą i kibolem" oraz przed Trzaskowskim jako "burżujem i genderowym rewolucjonistą". Analityk mediów społecznościowych Michał Fedorowicz tłumaczy, dlaczego kampania nie ma nic wspólnego z nadzieją, a sporo ze strachem i złością.

Michał Fedorowicz, analityk sieci opowiada o kampanii Karola NawMichał Fedorowicz, analityk sieci, opowiada o kampanii Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego w internecie
Źródło zdjęć: © East News | Anita Walczewska, Jacek Domiński
Grzegorz OsieckiTomasz Żółciak

Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, money.pl: W grudniu zeszłego roku stawiał pan tezę, że w sieci widać "wkurzonych facetów, którzy idą jak po swoje", podobnie jak zrobiły to kobiety w 2023 roku. Czy wyniki pierwszej tury potwierdziły, że ta teza się sprawdziła?

Michał Fedorowicz, analityk z Europejskiego Kolektywu Analitycznego "Res Futura": Media społecznościowe w tym czasie oddawały ducha wkurzonych mężczyzn w Polsce, którym państwo nic nie dało, a dodatkowo daje im chaos i poczucie zagrożenia – gospodarczego, geopolitycznego. Po prostu trochę im się świat przestał układać, dlatego byli wkurzeni i poszli głosować na kandydatów, którzy w prostym języku, ale mocnej formie, gwarantują im powrót do stanu spokoju. Świętego spokoju – że znowu będą mogli chodzić na grilla, zarabiać dobre pieniądze, nie martwić się, czy pojadą na front.

Dzisiaj to jest przeważająca grupa z perspektywy mediów społecznościowych – faceci w wieku 20-45 lat, którzy mówią "nie Trzaskowski, bardzo chętnie Nawrocki". To jest właśnie ten gender gap, o którym mówią sondaże – że kobiety chętniej głosują na Trzaskowskiego, a mężczyźni na Nawrockiego. Ci mężczyźni dziś mówią: "kolej na naszego kandydata, my chcemy mieć poczucie sprawczości i bezpieczeństwa, tak samo jak kobiety w 2023 roku".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Poparcie" Mentzena. Ekspert zwraca uwagę na jeden detal. "Ograł go"

Miesiąc temu mówiło się jeszcze o przebudzeniu lewicy, wspomaganym przez algorytmy. Czy to przebudzenie zostało stłumione przez tych wkurzonych facetów?

To przebudzenie lewicy było widać głównie u Zandberga, co było największym zaskoczeniem. Ale problem nie jest w tym, czy jedna czy druga strona jest bardziej pobudzona. Problem w tym, że strona prawicowych mężczyzn ma kompletną historię do opowiedzenia: "świat jest zły, Polska musi być silna, musimy ją obronić, jesteśmy najlepsi w sojuszu z USA, nie chcemy wojny, nie interesuje nas Ukraina, jesteśmy suwerenni, chcemy budować wielkie projekty i deregulować wszystko. I nie chcemy cudzoziemców".

Ta lewicowość sprzed miesiąca była anomalią algorytmu, odreagowaniem na dominowanie wcześniej narracji prawicowych. Dziś ilościowo tych facetów w mediach społecznościowych jest dużo więcej.

Oni się już nie wstydzą powiedzieć, że nie lubią czarnych, Ukraińców, nie chcą wojny. Oni to mówią już nie anonimowo, tylko dają temu twarz. To jest klasa pracująca  pracownicy ze stref ekonomicznych, fabryk, młodzi rolnicy. Jeżeli media społecznościowe opierają się na społecznym dowodzie słuszności i co 3-4 klip mówi: "Polska musi być suwerenna, silna, nie lubimy Ukraińców", to wyrabiasz sobie tę samą postawę.

A jest jakaś narracyjna kontra wobec tego?

Kontrą jest strach przed samym Nawrockim. Z jednej strony są bowiem właśnie ci "wkurzeni faceci", którzy dbają o swoje rodziny, ciężko pracujący, nieraz na dwóch etatach – dla nich Nawrocki jest ich emanacją. Dla nich to twardy, silny facet, a wszystkie jego niedogodności mogą sobie jakoś zracjonalizować.

Z drugiej strony, najsilniejszą siłą w kontrze do tego jest właśnie strach przed facetami, których uosabia Nawrocki. Dzisiaj to referendum nie brzmi "Tusk czy nie Tusk, Trzaskowski czy nie Trzaskowski", tylko "Nawrocki czy nie Nawrocki".

To nie jest opowieść o nadziei, lecz walka o to, kto skuteczniej przestraszy i zmotywuje?

Po pierwsze – w tej kampanii nie ma nadziei. To nie jest kampania jak te z lat 2015-2023, gdzie były jakieś pozytywne komponenty. Obie strony poszły na całkowite wyniszczenie przeciwnika strachem. Dominująca emocja to strach przekładający się na złość, gniew, frustrację.

Obie narracje – strach przed Nawrockim i strach przed Trzaskowskim – są doskonale obsłużone przez elektoraty. Ale intensywność narracji anty-Trzaskowskiej w elektoracie Nawrockiego jest dużo silniejsza. To tłuczenie młotkiem – na każdą kontrę dziesięć argumentów za Nawrockim, na każdy argument pozytywny dla Trzaskowskiego trzy negatywne odpowiedzi. Sama ideologia Konfederacji mówiąca "nie wspieramy Nawrockiego, ale jesteśmy przeciwko Trzaskowskiemu" pokazuje stan ducha użytkowników sieci. Nie wybieramy kogo lubimy, tylko kogo się mniej boimy.

Czyli niedziela to będzie wybór mniejszego zła?

Nie, to nie wybór mniejszego zła. To wybór silniejszego strachu. Kogo się bardziej boisz – Nawrockiego przedstawionego jako bandyta i kibol, czy Trzaskowskiego wykreowanego jako burżuj, genderowy rewolucjonista? To są dwa strachy dzisiaj. Oba elektoraty są zmobilizowane, ale intensywność emocji jest większa u zwolenników Nawrockiego.

Na ile to, co dzieje się w sieci, to żywe emocje, a na ile inspirowane przez sztaby?

Tego ruchu nie da się generować sztucznie. To za duża liczba, za duże zasięgi, za dużo użytkowników. Live z Mentzenem, gdzie przepytywał Trzaskowskiego, oglądało 600 tysięcy ludzi – to rekord oglądania livestreamu na YouTubie w Polsce, wcześniejszym był Wardęga z 420 tysiącami przy Pandora Gate.

Każda kampanijna debata była wyświetlana jako numer jeden wszystkich livestreamów na świecie. Kandydaci zyskują codziennie kilkadziesiąt tysięcy interakcji. Można pomagać takim praktykom, ale przy tym poziomie rozbujanych emocji to nie ma większego wpływu. Uruchomili się faktycznie ludzie. Cała kampania 2025 roku rozgrywa się w mediach społecznościowych  działania sztabów to szczypta soli w stulitrowym garze zupy.

A co z kampaniami finansowanymi z zewnątrz opisanymi przez Wirtualną Polskę, które uderzały w Mentzena i Nawrockiego, a miały pomóc Trzaskowskiemu?

Jakość tych klipów była na poziomie bardzo prymitywnym. To nie miało nic wspólnego z finezją targetowania czy przekonywania. Było zrobione jakby sobie przeciwnik życzył – słabe targetowanie, słaba jakość postów. Najbardziej nieefektywna kampania reklamowa w historii polskiego internetu. Użytkownicy potraktowali te klipy jak próbę manipulacji skierowaną do osób o ograniczonych możliwościach intelektualnych. Te kampanie bardziej przyczyniły się do pogłębienia polaryzacji niż do przekonania kogokolwiek

Jakie były główne błędy komunikacyjne po stronie PiS ?

PiS miał kilka wpadek. Ostatnią z polską influencerką z TikToka, której wypowiedź została zmanipulowana i użyta w klipie "nie głosuję na Trzaskowskiego", co wywołało duże oburzenie, w tym samej zainteresowanej. Przez bardzo długi czas – marzec i pół kwietnia – PiS nie potrafiło de facto promować swojego kandydata w mediach społecznościowych.

Było widać deficyty w interakcjach. Największą wpadką był jednak brak obsługi radykalnego środowiska. Nikt nie ocenił potencjału Grzegorza Brauna. Tu pewna ciekawostka: czy uwierzylibyście, że Dariusz Matecki przekonuje środowisko LGBT do głosowania na Nawrockiego?

W jaki sposób?

Na jego koncie pojawiał się filmik, gdzie mówi, że geje i lesbijki nie powinny głosować na Trzaskowskiego, bo jak będą imigranci, to będą ich prześladować. To pokazuje, na jakim poziomie PiS zarzucił sieć różnymi przekazami.

Jak zmienił się sposób konsumpcji treści politycznych? Z jednej strony w tej kampanii było widać niechęć kandydatów do tradycyjnych mediów i wywiadów na rzecz dłuższych form wideo u youtuberów czy podcasterów. Z drugiej strony, ludzie chętnie słuchali dwu- czy trzygodzinnych rozmów, gdzie kandydaci mogli się "wygadać".

Pojawiła się monetyzacja i ekonomia uwagi. Dla polityka liczy się czas: wywiad z dziennikarzem to co najmniej pół godziny rozmowy plus autoryzacja – w sumie trzy godziny pracy. A u youtubera? Kontrolujesz pytania, masz własność treści, nabijasz wyświetlenia, robisz subskrypcje.

Politycy jak dziesięć lat temu weszli do mediów społecznościowych, tak dziś stali się właścicielami latyfundiów medialnych. Niektórzy mają większe zasięgi niż mniejsze portale.

Zmieniła się też sama konsumpcja mediów społecznościowych. W kampanii 2020 roku TikTok nie był jeszcze tak ważny, YouTube też nie. Dzisiaj cała kampania 2025 roku rozgrywa się w mediach społecznościowych. Ludzie konsumują podcasty, słuchają długich audycji – to nie jest coś nowego, ale kandydaci dopiero teraz dostrzegli w tym potencjał. Ktoś na słuchawkach może posłuchać dwugodzinnego wywiadu z politykiem.

Te wywiady mają inną formułę semantyczną – nie ma szybkich pytań "co pan myśli o tym i o tamtym?". To nie rozmowa u Moniki Olejnik, która dla użytkowników mediów społecznościowych jest dzisiaj antytezą tego, jak robić wywiady.

Jak ocenia pan kampanię z punktu widzenia działań sztabów obu kandydatów?

Można przypuszczać na podstawie danych, że sztab Trzaskowskiego od początku zakładał spokojny marsz po zwycięstwo – bez ostrej konfrontacji, za to z kontrolą przekazu w mediach społecznościowych. Głównym celem było utrzymanie przewagi nad Nawrockim, a to wymagało dostosowania narracji i częściowego przedefiniowania wizerunku kandydata. W mediach społecznościowych robi to, co lubią jego wyborcy – jest spokojnie. To nie była bardzo agresywna kampania.

Od 19 do 29 maja według danych SentiOne postać Trzaskowskiego wygenerowała 3 001 677 wzmianek, z czego 123 285 miało wydźwięk pozytywny, a 405 876 – negatywny. Największą aktywność zanotowano na Facebooku (1,9 mln wzmianek) i na platformie X (644 tys.). Łączny zasięg jego obecności w tym czasie wyniósł około 2 437 mln wyświetleń, z czego około 116 mln przypada na treści pozytywne, a 340 mln – na treści negatywne. To pokazuje, że choć Trzaskowski był mniej eksplozywny medialnie niż jego rywal, utrzymał wysoki poziom rozpoznawalności przy względnie mniejszym poziomie kontrowersji.

A sztab Nawrockiego?

On przyjął zasadę "podróży bohatera" – zaczyna, zbiera drużynę, potem idzie i pokonuje złego smoka. Pod tym względem kampania dla Nawrockiego była łatwiejsza do budowania przekazu w mediach społecznościowych. O Trzaskowskim wszystko wiemy, więc to pewien rodzaj kontynuacji. Trzeba było tylko pokazać tego Rafała inaczej – jako bardziej spokojnego, mniej lewackiego.

To są dwie różne kampanie. PiS, w odróżnieniu od Platformy, ma bardziej zdyscyplinowanych liderów i influencerów, parlamentarzystów. Między 19 a 29 maja Nawrocki wygenerował 3 778 961 wzmianek – o 25 proc. więcej niż Trzaskowski. Aż 529 969 z nich miało wydźwięk negatywny, a 128 486 – pozytywny, co czyni go kandydatem o wyraźnie wyższym stopniu polaryzacji, ale też o większym zasięgu emocjonalnym.

Treści z jego udziałem dotarły do 2 656 mln odbiorców, w tym około 447 mln przypadków dotyczyło przekazów negatywnych, a 68 mln – pozytywnych. Prowadzenie spokojnej kampanii w mediach społecznościowych, jak próbuje to robić sztab Trzaskowskiego, jest dużo cięższe do opowiedzenia.

Media społecznościowe pchają do tego, by być bardziej agresywnym, bardziej skrajnym. A Trzaskowski od tego uciekał. Pytanie otwarte, czy agresywna kampania spodobałaby się większości fanów Trzaskowskiego? Czy mu się to opłaciło? Dowiemy się w niedzielę.

Kto wygra?

Nie wiemy trzech rzeczy, by to zaprognozować. Po pierwsze – nie widzimy kompleksowego poziomu strachu. Jesteśmy w stanie uchwycić poziom strachu użytkowników pro-Nawrocki, ale kompletnie nie widzimy poziomu strachu, który będzie miał wpływ na mobilizację po stronie Trzaskowskiego, rozumianego jako zasięg emocji i ich intensywność.

Druga rzecz, widzimy dużą mobilizację konfederatów czy narodowców i w komentarzach widzimy też spadek, czy próby bojkotu, czy deklaracji "nie pójdę". To jedna trzecia komentarzy konfederatów, ale nie wiemy, jak to ostatecznie będzie wyglądało.

Po trzecie, nie widzimy, jak rezonuje kwestia cudzoziemców, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie temat ostatnio eskalował. Więc dziś więcej nie wiemy, niż wiemy.

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

Wybrane dla Ciebie
Bunt w NBP: zarząd kontra Glapiński. Prezes przerwał posiedzenie
Bunt w NBP: zarząd kontra Glapiński. Prezes przerwał posiedzenie
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Wymagania CPK budzą kontrowersje. Firmy już reagują
Wymagania CPK budzą kontrowersje. Firmy już reagują