Siedem lat temu Falcon 9 - bo o tę rakietę chodzi - został wystrzelony w kosmos z misją wyniesienia na orbitę satelity służącego do monitorowania pogody. Ale nie wrócił na Ziemię, bo nie miał wystarczającej ilości paliwa, by to zrobić.
Jak wyjaśnia w rozmowie z BBC prof. Jonathan McDowell, astronom z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, od 2015 r. rakieta (a konkretnie jej kilkunastometrowy człon) była przyciągana przez siły grawitacyjne Ziemi, Księżyca i Słońca, przez co jej trajektoria była nieco "chaotyczna".
Po wykonaniu misji stała się kolejnym kosmicznym śmieciem - w pobliżu Ziemi krążą ich miliony.
Eksplozja na Księżycu. SpaceX może rozbić się w marcu
Losem porzuconego Falcona 9 zainteresował się Bill Gray, jeden z twórców oprogramowania o nazwie Project Pluto, które pomaga śledzić obiekty znajdujące się w pobliżu naszej planety, takie jak asteroidy czy komety. Według obliczeń Graya rakieta SpaceX może eksplodować na Księżycu 4 marca.
Taki wybuch pozostawi ślad. Ale czy możemy być pewni, że Falcon 9 zakończy swój "żywot" w tak spektakularny sposób?
"Gdyby to był kawałek skały, byłbym pewny na 100 proc. (...) Ale mamy do czynienia z kosmicznym śmieciem, więc sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Mam dość kompletny model matematyczny opisujący to, co robi Ziemia, Księżyc, Słońce i planety oraz jak ich grawitacja wpływa na obiekt (rakietę SpaceX - przyp. red.). Wiem mniej więcej, w jakim stopniu światło słoneczne wypycha obiekt na zewnątrz, delikatnie odpychając go od Słońca. To zazwyczaj pozwala mi na snucie przewidywań z dużą dozą pewności. Jednak to, jakie są rzeczywiste skutki oddziaływania światła słonecznego, ciężko przewidzieć idealnie - napisał Bill Gray na swoim blogu.