Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Rosja buduje gospodarcze okopy. To on jest architektem twierdzy Putina

Podziel się:

Kolejne fale sankcji uderzają w Rosję, osłabiając jej możliwości gospodarcze. Jednak na każdy szturm zachodnich obostrzeń Moskwa odpowiada taktycznym manewrem pozwalającym utrzymać się barykadom. Za gospodarczą strategię odpowiada Maksim Orieszkin, zausznik władcy Kremla, nazywany architektem gospodarczej twierdzy Putina. To on jest m.in. autorem strategii "gaz za ruble".

Rosja buduje gospodarcze okopy. To on jest architektem twierdzy Putina
Maksim Orieszkin od lat kreśli gospodarcze plany dla Władimira Putina, wyzwaniem dla 40-letniego doradcy ekonomicznego prezydenta Rosji stały się zachodnie sankcje (Getty Images, Contributor)

Rosja została obłożona już siedmioma pakietami sankcyjnymi. Choć od wybuchu wojny na Moskwę spadają gospodarcze ciosy, ta wciąż notuje rekordowe wpływy ze sprzedaży surowców. Z ekonomicznego oblężenia wyprowadził ją człowiek, który od lat kreśli gospodarcze plany dla Kremla.

40-letni doradca ekonomiczny Władimira Putina, Maksim Orieszkin, stał się jedną z głównych postaci na froncie gospodarczej walki o przetrwanie. To w dużej mierze za sprawą jego pomysłów Moskwa wciąż skutecznie utrzymuje finansowe barykady. Zawczasu zdobył doświadczenie i wiedzę o funkcjonowaniu gospodarki wolnorynkowej i wykorzystuje tę wiedzę w kontrofensywie.

Z wykształcenia ekonomista, pracował kilka lat w rosyjskim banku centralnym oraz kilka lat w Rosbanku i francuskim Credit Agricole, gdzie odpowiadał za rynki wschodnie. Następnie przeniósł się do Ministerstwa Finansów. Jest zwolennikiem bliskiej współpracy z Niemcami, to on podpisywał kontrakt z ministrem gospodarki Niemiec Peterem Altmaierem dotyczący współpracy gospodarczej i technologicznej pomiędzy oboma krajami, nazwany nowym paktem Ribbetrop-Mołotow, proponując ustanowienie nowych gospodarczych stref wpływów w Europie przy pomocy NS 2 - przypomina w rozmowie z money.pl dr Przemysław Zaleski, ekspert z Fundacji Pułaskiego i Politechniki Wrocławskiej.

Zabezpieczyć dochody Rosji

Niespodziewany wymiar sankcji, jakie spadły na Rosję po ataku na Ukrainę i jedność Europejska w tym wymiarze zaskoczyły Putina. Kurs rubla momentalnie dramatycznie spadł. Trzeba było szybkich i radykalnych posunięć, aby ratować gospodarkę.

To właśnie Orieszkin zaproponował ryzykowną grę, w której asem będą umowy na gaz i ropę. Balansując na cienkiej linie - pomiędzy naginaniem kontraktów zawiązanych z Zachodem a rozwijaniu współpracy z innymi odbiorcami węgla, gazu i ropy głównie na wschodnich rynkach - doprowadził do sytuacji, w której Moskwa osiągnęła rekordowe wpływy z paliw kopalnych.

Wystarczy przypomnieć raport fińskiego Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), mówiący o tym, że eksport w ciągu pierwszych 100 dni wojny w Ukrainie przyniósł dochody na poziomie 93 mld euro, a największe wpływy pochodziły z krajów Unii Europejskiej.

W odpowiedzi na embargo na ropę, Rosja podniosła stawki cła eksportowego. W efekcie zyski z jej sprzedaży wzrosły między czerwcem a lipcem aż o 23 proc. Jak wskazywał Bloomberg, Kreml otrzymywał dzięki temu dodatkowe 1,42 dolara za baryłkę każdego ładunku wysłanego z kraju.

Za lipcowe dostawy ropy naftowej reżim Władimira Putina otrzymał 55,20 dolarów za tonę (około 7,53 dolarów za baryłkę), co oznacza wzrost z 44,80 dolarów za tonę (6,11 dolarów za baryłkę) w czerwcu. I to właśnie za sprawą Orieszkina płynące z węglowodorów środki zasilają budżet Kremla.

Faktycznie to Orieszkin kreował w ostatnich latach, jako jeden z zaufanych współpracowników Putina, polityką fiskalną w Rosji i był jednym z twórców mechanizmu automatycznego przekazywania miliardów dolarów nadwyżek z zysków za eksport ropy i gazu na specjalnie stworzony fundusz państwowy - zaznacza w rozmowie z money.pl dr Zaleski.

Architekt ekonomicznej twierdzy

Jednak Władymir Putin zawdzięcza Orieszkinowi znacznie więcej. Według doniesień agencji Bloomberga i na przekór wymownemu milczeniu Oriszkiena to właśnie on miał być pomysłodawcą moskiewskiego "konia trojańskiego", a więc mechanizmu "gaz za ruble".

Przypomnijmy, że od początku kwietnia kraje, które Kreml uznał za "nieprzyjazne Rosji", mają płacić za gaz w rublach, a nie, jak do tej pory, w dolarach czy euro. Decyzję tę potwierdził Władimir Putin specjalnym dekretem, podpisanym 23 marca.


Posłużył on z jednej strony za pretekst do odcięcia od rosyjskiego gazu części krajów UE, w tym Polski, pogłębiając kryzys gazowy, a z drugiej - ruch ten uchronił Moskwę przed pełnym odcięciem Rosji od systemu SWIFT.

Jak wyjaśnialiśmy w money.pl, uruchamiając ten mechanizm, Rosja zabezpieczyła Gazprombank przed kolejnymi sankcjami. Mało tego. Wciągnęła też kraje UE w grę, w której nie mogą odciąć od SWIFT instytucji, przez którą miałyby opłacać należności wobec dostawcy surowca. Same byłyby zmuszone więc ten parasol ochronny utrzymać.

Dodatkowo rozliczanie w rublach poprzez nieobjęty sankcjami Gazprombank wbrew pozorom nie odcięłoby Rosji od tak potrzebnej jej do rozliczeń zobowiązań międzynarodowych twardej waluty. Jak wyjaśniał nam dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich, importerzy niezbędne im ruble musieliby bowiem kupować np. na moskiewskiej giełdzie MOEX za euro czy dolary i dopiero regulować rachunek w rosyjskiej walucie Gazpromowi. Rosja na tym polu odniosła sukces, nie tylko wyratowała kurs rubla, ale również zmusiła część krajów do otwarcia rachunków w rosyjskim banku.

Rosja okopuje gospodarkę

Wbrew oczekiwaniom rosyjska gospodarka radzi sobie w warunkach sankcji. Potwierdził to w ostatnim tygodniu lipca Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Według jego szacunków rosyjski produkt krajowy brutto (PKB) skurczy się w tym roku o 6 proc., znacznie mniej niż w kwietniowych prognozach, które przewidywały spadek o 8,5 proc. PKB Rosji.

Również na 2023 rok MFW przewiduje dodatkową recesję rosyjskiej gospodarki o 3,5 proc., czyli o 1,2 punktu mniej, niż przewidywały to poprzednie prognozy.

Według analityków MFW, Rosja ograniczyła skutki sankcji dzięki temu, że Rosyjski Bank Centralny i rosyjscy politycy byli w stanie uniknąć paniki bankowej lub załamania finansowego.

Kreml na kolejne ciosy odpowiadał taktycznymi manewrami. Kiedy Zachód odcinał rosyjski sektor bankowy od systemu elektronicznej komunikacji międzybankowej SWIFT, Orieszkin ustawiał swojego "konia trojańskiego" chroniącego dwa najważniejsze banki Sbierbank i Gazprombank, ale równolegle Rosja zabiegała o ożywienie przepływów poprzez budowany od lat własny system SPFS, wykorzystując go rozliczeń np. z Indiami oraz poprzez chiński system CIPS.

Kiedy najważniejsi operatorzy kart płatniczy Visa i MasterCard ogłosili opuszczenie Rosji, blokując możliwość prowadzenia transakcji kolejnym instytucjom, Krem postawił na własny system MIR dla kart płatniczych, który Rosja uruchomiła w już 2014 roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Podwyżki cen po sankcjach na Rosję. Będą dalsze wzrosty?

Rosja buńczucznie odpowiedziała również na ostatnie propozycje sankcyjne, które mają uderzyć w konkurencyjność rosyjskiej ropy, a co za tym idzie - dochody, jakie czerpie z niej Moskwa. Jak pisaliśmy w money.pl, USA na szczycie G7 zaproponowały wprowadzenie górnego limitu na cenę baryłki rosyjskiej ropy. Granica ta, według nieoficjalnych doniesień, miałaby zostać ustalona na poziomie 50 dol. za baryłkę lub połowy wartości ropy Brent, jeśli ta będzie niższa niż 100 dol.

Rosyjski wicepremier Aleksander Nowak wprost stwierdził w wywiadzie dla agencji TASS, że "Rosja przestanie dostarczać ropę na rynek światowy, jeśli zostanie wprowadzony na nią pułap cenowy".

Wraca tym samym do dawnych ambicji, aby wprowadzić własny benchmark ropy i sprzedawać ją na własnej giełdzie Spimex, zamiast na światowych rynkach, gdzie notowane są główne klasy ropy Brent i Crud, z których notowaniami powiązane są inne gatunki.

Przypomnijmy, że Rosja ma dwa gatunki ropy: Urals i Siberian Light. Do tej pory, mimo prób wprowadzenia referencyjnej klasy ropy, jej wolumen był za niski, aby ustanowić globalnie akceptowany benchmark. Moskwa będzie więc próbować przyciągnąć jak najwięcej klientów do własnej giełdy i tam sprzedawać swoją ropę, aby uodpornić się na ograniczenia sankcyjne.

Gdyby te kolejne działania się powiodły, oznaczałyby to, że na dobre opadła kurtyna oddzielająca Europę od okopanej gospodarczo, przeorientowanej na Wschód Rosji.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl